– A teraz, jeśli, nie daj Boże, Elizaweta Iwanowna nie przeżyje, będziemy musieli walczyć o nasze mieszkanie z Jegorem i Pawłem. Magicznie! – krzyknęła Anna.
- Miejmy nadzieję, że odzyska rozum.
– No cóż, nie pozostaje nam nic innego. Boże, jakim jesteś idiotą. Co więc powinniśmy teraz zrobić?
„Ach, spóźnię się dzisiaj” – głos Olega był zdenerwowany,
niepokojące. Anna natychmiast stała się ostrożna. – Mama poszła do szpitala, czekam na lekarza,
Chcę porozmawiać.
- Co się stało? – bardzo ceniła i szanowała swoją teściową oraz martwiła się o nią.
– Tak, to jeszcze nie jest do końca jasne. Mama jest nieprzytomna, czekam
może lekarz coś powie. Anh, możesz do niej pójść? Należy przynieść wyniki poprzednich badań.
Oleg szybko powiedział, gdzie dokładnie mogą leżeć, i Anna
Od razu poszłam do teściowej. Ona, podobnie jak jej mąż, bardzo martwiła się o Elżbietę
Iwanowna. Osoba nie jest już młoda i od dłuższego czasu ma problemy zdrowotne.
Dotarwszy do domu teściowej, zaczęła szperać w papierach w poszukiwaniu niezbędnych dokumentów.
Paragony z czekami, dokumenty na mieszkanie, daczę, znowu na mieszkanie… Gdzie oni są… Zaraz, skąd jest drugi komplet dokumentów na mieszkanie? O ile Anna wiedziała, jej teściowa nie miała drugiego mieszkania. Skoncentrowała się i dokładniej przyjrzała się papierom.
Anna zamarła, oszołomiona odkryciem. Jak oni mogli jej to zrobić?
Były to dokumenty dotyczące mieszkania jego i Olega. Mówiąc dokładniej, to Anna przez te wszystkie lata myślała, że to mieszkanie jest ich, ale z dokumentów wynika, że zawsze było to mieszkanie Elżbiety Iwanowny. Jak to w ogóle mogło się zdarzyć?
Potrzebowałam pilnej rozmowy z mężem… Do cholery, najpierw musiałam znaleźć dokumentację medyczną teściowej i zawieźć ją do szpitala. A z mężem może rozmawiać tylko w domu. Cóż, nie zaczynaj skandalu tuż pod drzwiami oddziału intensywnej terapii. Chociaż muszę przyznać, że bardzo tego chciałem. Była oszołomiona i wściekła.
Bała się!
Nie daj Boże, żeby moja teściowa teraz tego nie przeżyła. Wtedy będą musieli odebrać własne mieszkanie dwóm braciom Olega.
Zbierając siły, włożyła do torby dokumenty dotyczące mieszkania, znalazła dokumenty potrzebne mężowi i pojechała do szpitala. Po drodze próbowała zrozumieć, jak udało jej się znaleźć w takiej sytuacji.
Była długo zamężna, ponad dwadzieścia lat, i mieli dwie wspaniałe córki.
I pobrali się, gdy Oleg już z sukcesem pracował i zarabiał dobre pieniądze, a Anna wciąż musiała ukończyć studia i obronić dyplom. Miała też własną pracę na pół etatu, która przynosiła niewielkie pieniądze, ale zdobyła dużo doświadczenia zawodowego i doświadczenia. Przydatne w przyszłej pracy.
Oboje mieli trochę pieniędzy: Oleg zaoszczędził część swoich zarobków, Anna miała pieniądze, które pozostały ze sprzedaży mieszkania matki w jej rodzinnym mieście. Razem dostaliśmy całkiem przyzwoitą sumę, choć na własne, porządne mieszkanie nie wystarczyło. Marzyli o tym, żeby od razu wziąć trzy ruble, mając na uwadze przyszłe dzieci.
Na początku mieszkaliśmy z teściową, ale dla wszystkich było to niewygodne. Mieszkanie było oczywiście duże, ale mieszkało w nim dużo ludzi: sama teściowa Elżbieta Iwanowna, młodszy brat Olega, Paweł, który wtedy tak naprawdę nigdzie nie pracował i wykonywał dorywcze prace oraz młodą rodzinę – Olega i Annę.
„Jest ciasno, ale nie obraźliwie” – powtarzała teściowa, ale dla wszystkich było jasne, że to nie może trwać długo.
A po kilku miesiącach wszystko stało się jeszcze trudniejsze. Najstarszy syn Elizawety Iwanowny, Jegor, rozwiódł się i wrócił do mieszkania matki. Z mieszkaniem była związana jakaś niejasna historia, Anna nie znała szczegółów. Ale Egor w końcu został bezdomny i miał trochę pieniędzy na koncie.
- Biada mojej cebuli! – powtórzyła ze smutkiem teściowa, ale potem rozweselona dodała: – No, nie ma sprawy, jeśli weźmiesz mieszkanie na kredyt hipoteczny, to wystarczy na zadatek.
„Tak, oczywiście, mamo, wszystko będzie dobrze” – zgodził się Jegor. „Przeżyję trochę rozwód i kupię nowe mieszkanie, tak”.
Ale minął miesiąc, potem kolejny i wygląda na to, że Jegor nie miał zamiaru kupować mieszkania. Zamiast tego często wracał do domu pijany, hałasował i kłócił się ze wszystkimi. Zwłaszcza z Olegiem, który irytował go swoim szczęściem. Próbował zwrócić się ze swoimi roszczeniami do Anny, ale Oleg powiedział stanowczo:
- Nie waż się!
Któregoś dnia po szaleństwie Jegor przez tydzień nie pojawił się w pracy, za co oczywiście został zwolniony. Dobrze, że przynajmniej pozwolili mi to napisać samodzielnie.
Od tego momentu życie w domu Elżbiety Iwanowny stało się nie do zniesienia. Ale Anna miała wtedy bronić dyplomu, biegała cała umazana mydłem i nie potrzebowała dodatkowych nerwów.
Oleg biegał po okolicy, szukając okazji do zakupu mieszkania. Teściowa spojrzała na jego cierpienie i powiedziała:
— Jak długo tęsknisz za swoim wymarzonym mieszkaniem? Dodajmy to!
I dodano około jednej piątej kosztów mieszkania. Anna była wtedy bardzo wdzięczna Elizawecie Iwanowna, przysięgała i przysięgała, że dadzą wszystko, ale ona tylko machnęła ręką:
„Anechka, nieważne, zarabiam normalne pieniądze, ale nie mam gdzie tego wszystkiego wydać”. Najważniejsze, że teraz możesz stanąć na nogi. Widzę, jak trudno jest Ci żyć z nami.
Anna była zachwycona nieoczekiwanym szczęściem, ale nie miała absolutnie czasu na szukanie i urządzanie mieszkania, więc Oleg zrobił wszystko.
Elizaweta Iwanowna już wtedy była dumna z Olega, bo jako jedyny ze wszystkich jej synów starał się coś osiągnąć i dlatego pomogła. Chociaż wcześniej, jak Anna rozumiała, pomogła swojemu najstarszemu synowi, ale ostatecznie nie spełnił jej nadziei. A matka skupiła się na średniej. W ogóle nigdy nie liczyła na młodszą i nie na próżno, jak życie znów pokazało.
Zarówno Jegor, jak i Paweł spędzili całe życie, biegając po pomoc do matki i średniego brata, ale sami nigdy niczego nie osiągnęli.
A teraz okazało się, że Oleg i jego matka przez cały czas ją oszukiwali. Jak to się mogło stać?
Po przybyciu do szpitala oddała mężowi dokumentację medyczną teściowej i zadała kilka pytań na temat jej stanu zdrowia, lecz nadal nie opamiętała się i nie dodała żadnych szczegółów. Gdyby nie znaleziono dokumentów mieszkania, Anna najprawdopodobniej zostałaby z Olegiem w szpitalu, ale teraz po prostu nie wiedziała, jak się z nim zachować, bała się, że straci panowanie nad sobą i mówić paskudne rzeczy publicznie. Wcale tego nie chciała.
To prawda, że nie było też ochoty wracać do domu. Nagle zaczęło jej być trudno uważać to mieszkanie za swój dom. Dobrze, że chociaż dzieci miały wakacje, które spędziły na obozie, krótką jesienną zmianę. Wzdychając, Anna mimo to poszła do domu.
Oleg wrócił późno, wyczerpany i zirytowany.
Być może należało odłożyć rozmowę. Z drugiej strony wtedy może być już za późno. Poza tym w czasie oczekiwania Anna bardzo się zdenerwowała. Nie myśleli o niej i jej stanie, oszukując ją przez tyle lat.
- Oleg, musimy porozmawiać. To jest bardzo ważne.
– Ach, czy naprawdę trzeba to teraz robić? – odpowiedział zirytowany Oleg. – Nie mogłeś znaleźć innego czasu? Mam dość nerwów bez ciebie!
– Tak, oczywiście, byłoby dla ciebie wygodniej, gdybyś w ogóle ze mną o tym nie rozmawiał. W każdym razie od dwudziestu lat nie znalazłem czasu.
-O czym ty mówisz?
- O to chodzi! – krzyknęła Anna, potrząsając dokumentami. – Dlaczego nasze mieszkanie jest zarejestrowane na Twoją mamę? Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?
Oleg zamarł. Rozmowa o tym z żoną była dla niego bolesna i wstydliwa, bo być może naprawdę bardzo ją zawiódł. Jeśli mama nie odzyska rozumu…
- Dlaczego milczysz? – Anna krzyczała dalej. – Nie masz nic do powiedzenia?
„Coś jest” – odpowiedział Oleg z westchnieniem – „ale jest to trudne”.
Przez jakiś czas milczał, zbierając siły, ale widząc, że Anna nadal się kipi, odezwał się ponownie.
„Byłeś wtedy w agonii, pisząc pracę magisterską pod wyciem Jegora, nie wiedziałem, jak rozwiązać ten problem, gdzie znaleźć pieniądze. Matka zaoferowała pomoc, ale pod warunkiem, że zarejestrujemy mieszkanie na jej nazwisko. Tylko nie przeszkadzaj – podniósł rękę, zatrzymując Annę, która już miała się wcisnąć w jego monolog. – Spróbuj ją zrozumieć. Większość swoich oszczędności zainwestowała w mieszkanie dla Jegora, a on dał się namówić swojej niespokojnej żonie, by kupiła większe mieszkanie. Sprzedali jedno mieszkanie i kupili drugie, a żona bawiła się przelewaniem pieniędzy z jednego konta na drugie. W rezultacie podczas rozwodu nie był w stanie wykazać, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży przedmałżeńskiego majątku zostały przeznaczone na zakup mieszkania. Co więcej, na ratunek przybyła żona, która zawarła umowę z jednym z krewnych, przedstawili dokumenty, z których wynika, że pożyczyli jej większość pieniędzy na zakup mieszkania. Ogólnie rzecz biorąc, dobrze, że Jegor nie powinien zostać.
Anna drgnęła nerwowo. Ona oczywiście nie znała takich szczegółów.
- Oczywiście zaraz po tej historii z Jegorem moja mama bała się, że coś takiego może mi się przydarzyć. Lubiła cię, ale nie znała cię dobrze. Dlatego nalegała, żebyśmy zarejestrowali mieszkanie na jej nazwisko. Zgodziłam się, żeby się nie kłócić i nie opóźniać przeprowadzki, wtedy tego potrzebowałaś. Byłam pewna, że z biegiem czasu mama pozna Cię lepiej i ustalimy wszystko na nowo. Potem wszystko w jakiś sposób zostało zapomniane.
– Oczywiście – mruknęła Anna.
– Przepraszam, naprawdę nie chciałem, żeby to się tak potoczyło. Kilka lat temu mama zaproponowała mi ponowną rejestrację, ale pamiętacie, co się wtedy działo, zupełnie nie miałam na to czasu. Ciągle to odkładaliśmy i odkładaliśmy. A ja bałam się z tobą rozmawiać.
- A teraz, jeśli, nie daj Boże, Elizaweta Iwanowna umrze, będziemy musieli walczyć o nasze mieszkanie z Jegorem i Pawłem. Magicznie! – krzyknęła Anna.
- Miejmy nadzieję, że odzyska rozum.
– No cóż, nie pozostaje nam nic innego. Boże, jakim jesteś idiotą. Co więc powinniśmy teraz zrobić?
- Wymyślimy coś.
Przez następny miesiąc Oleg i Anna na zmianę chodzili do szpitala, aby spotkać się z Elżbietą Iwanowną, rozmawiać z lekarzami i opiekować się pacjentką. W tym czasie ani Paweł, ani Jegor nie pojawili się w szpitalu ani razu.
- O co chodzi? – odpowiadały na prośby o pomoc w opiece nad matką. „Jest nieprzytomna, nie obchodzi ją, czy tam pójdziemy, czy nie”.
Niestety lekarzom nie udało się pomóc Elizawiecie Iwanowna i miesiąc później zmarła.
Bracia Olega natychmiast zaczęli liczyć majątek swojej matki. Początkowo podobnie jak Anna nie wiedziały, że ich matka jest właścicielką mieszkania, w którym mieszkał Oleg z rodziną. Myśleli, że ma tylko jedno mieszkanie – w którym sama mieszka. Do tego spora suma pieniędzy na kontach. Elżbieta Iwanowna zawsze wiedziała, jak oszczędzać.
Obu braciom spodobała się możliwość porwania kawałka mieszkania Olega. Mieli nadzieję wyegzekwować od Olega rekompensatę pieniężną za swoje udziały, najlepiej bez wykupywania jego udziału w czteropokojowym mieszkaniu.
Po długich rozmowach Anna i Oleg zaproponowali im rezygnację z udziału w czteropokojowym mieszkaniu i części pieniędzy w zamian za udziały braci w tym mieszkaniu. Przez chwilę się opierali, ale w końcu, dość mocno naruszeni nerwów małżonków, zgodzili się na tę propozycję.
Anna przez długi czas była zła na męża za tę sytuację i od tego czasu zaczęli się często kłócić. Nie rozwiedli się tylko ze względu na córki. Potem jednak Anna się uspokoiła, w dużej mierze dlatego, że Oleg przeprosił bardzo sumiennie i pięknie. Z biegiem czasu w ich rodzinie ponownie zapanował pokój. Ale Anna często powtarzała swoim córkom, że w przyszłości powinny uważnie monitorować wszystkie dokumenty rodzinne, aby przez połowę życia nie było takich przykrych niespodzianek.