Sierociniec uciekł przed wszystkimi na grób swojej matki. Któregoś dnia usłyszał za sobą dziwne głosy

Był już listopad. Liście już dawno opadły z drzew, pokrywając ziemię żółtym puszystym dywanem. Dziesięcioletnia Nikita drżała z zimna, siedząc na zarośniętym chwastami pagórku w pobliżu dużego drewnianego krzyża. Płakał cicho, pogrążony w odległych wspomnieniach z dzieciństwa. Minęły dwa lata od śmierci jego matki. Przez dwa lata potajemnie biegał tu do grobu i zrozpaczony wołał matkę. Czasami prosił, żeby ją zabrać ze sobą, bo miał dość życia w sierocińcu z powodu surowych nauczycieli i niań.

– Nikita znowu uciekła? – w drzwiach pokoju dziecięcego pojawiła się groźna twarz dyżurującej nauczycielki Very Timofeevny.

Vadik ze strachem potrząsnął głową, nie chcąc wydać swojego towarzysza.

  • Proszę, draniu! – wykrzyknęła ze złością kobieta, a drzwi trzasnęły głośno.
  • Jak uciekłeś? – Olga Anatolijewna klasnęła w dłonie, gdy dowiedziała się o zniknięciu dziecka.

Za każdym razem szukali i znajdowali zapłakanego Nikitę przy grobie swojej matki. Bez względu na to, jak bardzo nauczyciele karcili chłopca, on i tak wykorzystał chwilę i uciekł z sierocińca.

– Nic nie rozumiesz! – krzyknął, gdy wrócił na swoje miejsce. – Kocham moją mamę! Chcę być z nią na chmurze…

Wieczorem Vadik ostrożnie zapytał go:

  • Jak się masz?
  • Dziękuję. „Nie dali mi klapsa, jak obiecali” – westchnęło gorzko dziecko, zachłannie gryząc ukryty kawałek chleba. – Gdyby tylko moja mama żyła, wszystko byłoby inaczej…

Chłopaki porozmawiali jeszcze trochę i zasnęli. Mieli sny o swoich rodzicach, o domu, o tym, jak kochali ich ojcowie i matki. Dzieci z domów dziecka często mają takie marzenia, bo każde dziecko powinno mieć normalne dzieciństwo. W głębi duszy każde dziecko z sierocińca marzy o tym, aby rodzice zabrali go na zawsze i obdarzyli ich wielką miłością…

  • Nikita, dlaczego krzyczysz? – Vadik powiedział sennym głosem, podbiegając w środku nocy do łóżka przyjaciela. – Teraz przybiegnie niania, to nie wystarczy.

Nikita leżał pod kocem i cały się trząsł.
-Jest ci zimno? – zdziwił się przyjaciel, starannie poprawiając swój koc. Nikita negatywnie pokręcił głową.
„Ja… śniłem o mojej matce” – odpowiedział Vadik drżącym głosem i zaczął płakać.

Przyjaciel usiadł na skraju łóżka i powiedział:

– Wiesz, Nikit, nie pamiętam mojej mamy. Prawdopodobnie porzuciła mnie, gdy byłem bardzo młody. Na początku nazywałam moją nianię Dusię mamą, ale ona zmarła cztery lata temu. Dobrze, że miałeś mamę i pamiętasz jej ręce, głos, twarz…
Nikita spojrzał na niego poważnie.

– Jeśli kiedykolwiek zostanę adoptowany, na pewno zabiorę Cię ze sobą! – obiecał Vadikowi, kładąc mu rękę na ramieniu.

Wkrótce towarzysz wrócił na swoje miejsce, a chłopaki szybko zasnęli.
W następnym tygodniu wszyscy czekali na przybycie dobroczyńców. Domy dziecka bardzo cieszyły się z ich wizyt, ponieważ w te dni mogły cieszyć się dużą ilością słodyczy i otrzymywać prezenty. Ostatnim razem Vadik dostał mały telefon, zabrali go tylko starsi chłopcy, zmuszając dziecko do milczenia i nie okłamywania dorosłych.

Nauczyciele byli zakłopotani za każdym razem, gdy Nikita znikała.

  • Może ma krewnych? – Olga Anatolijewna zapytała pracownicę, nie wiedząc, jak pomóc dziecku.
    – Musisz przeszukać swoje kanały. – Może i tak – odpowiedziała, wzruszając ramionami. Wszyscy pracownicy sierocińca rozumieli, że prędzej czy później Nikita wpadnie gdzieś w kłopoty i znowu stąd ucieknie.

– Nikita trafił do nas po śmierci mamy. Organizm kobiety nie był w stanie wytrzymać poważnej choroby. „Wiem, że miała jakichś krewnych” – powiedziała Olga Anatolijewna, próbując sobie przypomnieć coś z życia chłopca.

– Więc musisz się o nich dowiedzieć. Nie możemy tu po prostu siedzieć i czekać, aż wydarzy się coś poważnego. „A co, jeśli pewnego dnia ucieknie i zostanie potrącony przez samochód lub okradziony przez złych ludzi” – kontynuował kolega.

Olga nie mogła zapomnieć tej rozmowy i przez całą noc przewracała się z boku na bok. Martwiła się o każdego ze swoich uczniów, a zwłaszcza o Nikitę. Biorąc laptop w ręce, kobieta zaczęła szukać na portalach społecznościowych osób o nazwisku podobnym do chłopca. Jej poszukiwania zakończyły się wcześnie rano. Okazuje się, że zmarła matka Nikity miała kuzynkę Lilyę. Olga zgodziła się w najbliższej przyszłości spotkać z krewnym dziecka.

… „Nadia i ja nienawidziliśmy się” – Lilya rozpoczęła swoją historię, spuszczając wzrok, gdy kobiety spotkały się w małej kawiarni. „Myślała, że ​​jestem winny i to prawda”. Ponieważ odebrałem jej ukochaną osobę, jej Dimę. Zakochałam się w nim, gdy tylko moja siostra zaprosiła mnie na swój ślub. Nadia była ode mnie starsza, ale pomyślałam: zabiorę go swoją młodością. Mój plan zadziałał. Dima i ja zaczęliśmy się spotykać, a on stopniowo przerzucił się na mnie.

Nagle z oczu Lily popłynęły łzy, które wytarła serwetką.

Treść sponsorowana

Herbeauty
Nigdy nie jedz ziemniaków z tymi produktami: trzeci Cię zaskoczy!
Dowiedz się więcej
– nie sądzę. „Nie chciałam zostawiać Nikity bez ojca” – powiedziała cicho, próbując przestać płakać. – Gdyby wszystko można było zwrócić, nie patrzyłbym na cudzego pana. Byłoby lepiej, gdyby Nadia żyła!

Dowiedziawszy się, że dziecko regularnie ucieka z sierocińca, Lilya obiecała:

– Chociaż Dima nie wie o istnieniu swojego syna, porozmawiam z nim. Myślę, że będzie szczęśliwy i zgodzi się przyjąć dziecko, bo Bóg już mnie ukarał za moje grzechy. Nigdy nie będę mogła urodzić.

Olga Anatolijewna zauważyła, że ​​kobieta cały czas patrzyła na telefon, jakby czekała na telefon. Kiedy ekran się zapalił, Lilya pospiesznie się przygotowała, powiedziała do rozmówcy: „Muszę lecieć!” i wyszła.

… – Czy to on? – Nerwowo bawiąc się rączkami torebki, kobieta zerknęła na chłopca, który wkrótce miał zostać jej synem.

Jej mąż Dmitry stał w pobliżu, nie odrywając wzroku od dziecka. Po raz pierwszy zobaczył własne dziecko Nadii i… jego syna…

„Myślę, że Nikita jest do ciebie podobny” – szepnęła Lilya do mężczyzny. – Nawet twoje ruchy.

Dima ze zdziwieniem pokiwał głową. Następnie podziękowali dyrektorowi i nauczycielce za umożliwienie zobaczenia chłopca z daleka.

– W takim razie już dziś rozpoczniemy przetwarzanie dokumentów! – powiedziała kobieta, patrząc wyczekująco na męża. Pokręcił głową z aprobatą i powiedział:

  • Tak, jasne. Załatwimy formalności najszybciej jak to możliwe.

Minęły dwa miesiące od przybycia przyszłych rodziców Nikity.

– Teraz możesz zabrać syna! – zawołał szef, sprawdzając wszystkie dokumenty małżonków.

  • Olga Anatolijewna, ale chłopca nigdzie nie ma! – zaglądając do biura, powiedziała niania. – Myślę, że znowu pobiegł na swoje miejsce.

Nowy ojciec ze zdziwieniem uniósł brwi i zadał pytanie:
„Czy on jest tam, na cmentarzu?”

Dyrektor zawahał się, a niania zgłosiła się na ochotnika do pomocy w odnalezieniu uciekiniera.
… – Mamusiu, kochanie, gdybyś mnie nie zostawiła… Myślałam, że tak się w życiu nie zdarza: ty żyjesz… Zawsze Cię słuchałam, gdybyś tylko nie odchodziła. .. Tak trudno mi żyć bez ciebie, mamo!

Nikita uklęknął wśród brudnej trawy przed krzyżem i szeptał słowa do swojej matki. Delikatnie gładził zmarzniętymi palcami jej pożółkłą fotografię i dalej mamrotał coś pod nosem. Chłopak nawet nie zauważył, jak za nim pojawili się jacyś ludzie.

  • Nikito! – odezwała się w końcu Lilya, obserwując dziecko ze zdumieniem. Rozejrzał się dookoła i ze strachem zamarł w miejscu.
    „Nie bój się” – kontynuował Dima, podchodząc bliżej Nikity. – Jestem twoim tatą.

Nikita najpierw spojrzał na niego uważnie, potem na nieznaną ciotkę, a potem krzyknął:

  • Brawo! Mama mnie usłyszała! Teraz będę mieć rodziców!
    Po chwili siedzieli już w samochodzie. Nagle Nikita powiedział ze strachem:
    „A co z moim bratem?”
    – O kim mówisz? – zapytała go Lilia.
  • Mówię o Vadiku. Nie może tego zrobić beze mnie. „Dorastaliśmy razem” – westchnęło smutno dziecko.
    „A teraz po prostu go odbierzemy, bo go też adoptowaliśmy” – powiedziała Lilya, a on przylgnął do niej, jakby Lilya zawsze była jego matką.

Vadik siedział na korytarzu i rozmawiał o czymś z innymi chłopakami.

  • Vadik, pójdziesz ze mną? – zapytał Nikita, który podbiegł do niego. „Moja mama i tata też chcą być twoimi rodzicami”.

Vadik prawie wybuchnął łzami radości. Czy to naprawdę możliwe, że to, o czym myślał przez cały rok, teraz dzieje się w rzeczywistości?

– Będę najbardziej posłusznym dzieckiem! – obiecał pewnie, zaglądając w twarze uśmiechniętych Lily i Dimy. – Nigdy cię nie zdenerwuję i zaopiekuję się i ochronię mojego brata!

Dziś rodzina wyjeżdżała, zabierając na zawsze dzieci, które ciężko wycierpiały w sierocińcu. Za nimi podążały dziesiątki oczu wyglądających za nimi przez okno. Nauczyciele byli szczęśliwi, że dwójka kolejnych dzieci znalazła się w bezpiecznych rękach swoich adopcyjnych rodziców. Uczniowie machali im na pożegnanie rączkami z nadzieją, że kiedyś w ich życiu pojawią się ludzie, których będą nazywać długo wyczekiwanymi słowami „mama” i „tata”.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *