Mój brat i ja wychowaliśmy się w biednej rodzinie i od dzieciństwa przyzwyczajeni byliśmy do dzielenia się wszystkim. Jestem starszą siostrą, więc często dawałam Olegowi coś lepszego, bo jest najmłodszy.
Oleg zawsze chciał dobrze żyć i rozumiał, że nasi rodzice, którzy pracowali w fabryce, nie będą mogli nam wiele pomóc. Dlatego brat już wcześnie zaczął podejmować wysiłki mające na celu zmianę swojego życia. Już w czasie studiów w instytucie szukał pracy na pół etatu.
Później zaczął transportować towary z Czerniowiec i sprzedawać je na miejscowym targu. Na początku miał mały namiot, ale z czasem przerodził się on w poważny biznes.
Teraz Oleg ma kilka sklepów, jeździ drogim samochodem, mieszka z żoną i synem w dużym domu w kurorcie niedaleko centrum regionu.
Jego żona Olga nigdzie nie pracuje, zajmuje się domem. Ich syn ma już 15 lat, ale Olga po urlopie macierzyńskim nie wróciła już do pracy.
Jestem również mężatką, mój mąż i ja mamy dorosłą córkę Julię, która ma już 20 lat. Jest studentką i kształci się na uniwersytecie, aby zostać nauczycielką języka angielskiego.
Pewnego dnia Oleg zadzwonił do mnie i zapytał, czy Julia mogłaby pomóc jego synowi w nauce angielskiego. Wymaganych było kilka zajęć.
Julia się zgodziła, ale nie mogliśmy jeździć do brata codziennie, bo nie mieliśmy samochodu. Postanowiliśmy więc zostać u Olega na kilka dni. Planowałem zatrzymać się w jego dużym domu z sauną, a Julia planowała szlifować swój angielski ze swoim kuzynem.
Mieszkaliśmy u nich przez tydzień. Zanim wyszedłem, przypadkowo usłyszałem rozmowę mojego brata z jego żoną. Oleg powiedział, że nie może wziąć od nas pieniędzy, ale Olga nalegała, żebyśmy zapłacili za nasz pobyt u nich.

Obliczyła, że godzina zajęć kosztuje 200 hrywien, a za siedem dni wydatek wyniesie około półtora tysiąca. Porównała tę kwotę z wynajmem pokoju w ich wiosce, co kosztuje tyle samo, ale za dzień.
„I jedzenie także” – dodała. Krótko mówiąc, powiedziała, że spoczywa na nas obowiązek pokrycia ich wydatków.
Poczułam się tak zraniona, że prawie się rozpłakałam. Miałam przy sobie tylko 4 tysiące hrywien – ostatnie pieniądze przed wypłatą. Kiedy jechaliśmy do brata, kupiłem prezenty za półtora tysiąca, ale teraz wydawało mi się to niewystarczające.
Udając, że nic nie słyszałem, zaproponowałem bratu pieniądze, zanim wyszedłem. Oleg chciał odmówić, ale Olga spojrzała na niego w taki sposób, że i tak je wziął.
Tak wyglądała nasza wizyta u mojego brata. Nie sądzę, żebym miał go wkrótce zobaczyć.
A tak przy okazji, mama jedzie do nich na święta. Ciekawe, czy weźmie od niej pieniądze?