Do jakiego poziomu podłości może dojść osoba z zawyżonym poczuciem własnej wartości? Brakuje mi słów, żeby opisać całą gamę negatywnych emocji, których doświadczam.
Moje życie rodzinne potoczyło się nie tak, choć zaczęło się zupełnie inaczej. Kilka lat temu wracałem z imprezy urodzinowej znajomego, na zewnątrz padał deszcz i musiałem zadzwonić po taksówkę.
Mieszkamy niedaleko siebie, w innym przypadku poszłabym na piechotę, ale los przygotował dla mnie niespodziankę. Taksówkę prowadził atrakcyjny i uprzejmy młody człowiek, który od razu urzekł mnie swoim czarującym uśmiechem.
Rozmawialiśmy przez całą podróż, nie zatrzymując się ani chwili, a na koniec wymieniliśmy się numerami. Kirill zadzwonił do mnie już następnego dnia i zaproponował spotkanie w kawiarni, zgodziłem się bez wahania. Spotkanie przebiegło pomyślnie, okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego, tematy do rozmów nie chciały się kończyć. Od tego momentu zaczęliśmy się widywać niemal codziennie i zdałam sobie sprawę, że zaczynam się zakochiwać. Po sześciu miesiącach znajomości Kirill zamieszkał ze mną, a rok później pobraliśmy się. Postanowiono zamieszkać ze mną, ponieważ mieszkałem we własnym domu, który odziedziczyłem po babci, a Kirill wynajął małe jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach miasta. Część moich znajomych nie rozumiała, co widziałam w skromnym taksówkarzu, ale wydawał mi się idealny i nikogo nie słuchałam. Zaraz po ukończeniu studiów dostałem pracę w dużej firmie handlowej na stanowisku menadżera obsługi klienta i niemal od razu zacząłem bardzo dobrze zarabiać. Kręciło się wokół mnie wielu zamożnych mężczyzn, ale tylko Cyryl był w stanie przykuć moją uwagę.
Kolejną osobą, która uważała, że Cyryl i ja nie podążamy tą samą drogą, była jego matka, Nadieżda Pietrowna. Nie kryła swojej pogardy dla mnie i przy każdej okazji wytykała mi, że nie jestem odpowiednią partią dla jej ukochanego syna. Nadieżda Pietrowna mieszkała w małej miejskiej wiosce, do której można było dojechać pociągiem w ciągu zaledwie kilku godzin. Była bardzo dumna ze swojego wiejskiego domu i rolnictwa, które prowadziła samodzielnie, nie prosząc nikogo o pomoc. Ja, jej zdaniem, byłem rozpieszczoną miejską fifą, która nie wiedziała, jak zrobić cokolwiek własnymi rękami. Starałam się nie urazić opinią teściowej, zdając sobie sprawę, że ona żyje według zupełnie innych koncepcji życiowych niż ja.
- I masz ręce! – wykrzyknęła kiedyś Nadieżda Pietrowna. – Czy ty nawet nie myjesz podłóg w domu?
- Dlaczego, mój, oczywiście. – Zaskoczyło mnie to pytanie.
„Ale po rękach nie można rozpoznać, że trzymałeś w rękach coś cięższego od myszy komputerowej”.
- Nadieżda Pietrowna, mamy mop, a poza tym mamy odkurzacz; mycie podłóg nie zawsze oznacza zepsutą skórę dłoni. Tobie też proponowaliśmy, że kupimy taki, dlaczego odmawiasz?
- Czego jeszcze mi brakowało? Nie da się czyścić podłóg lepiej niż szmatą w dłoniach.
„Tylko tak myślisz, pozwól, że przyjedziemy do Ciebie z naszym odkurzaczem, może Ci się spodoba.” – zasugerowałem.
- Nie, zrobię to sam, w staromodny sposób. – Nadieżda Pietrowna odmówiła. „Przyniosłem ci trochę moich ziemniaków, możesz je chociaż obrać?”
- Mogę. – odpowiedziałem ze zmęczonym westchnieniem.
Byłam strasznie zmęczona takimi wypowiedziami teściowej, nie rozumiałam, na czym one polegały. W mieszkaniu zawsze panował idealny porządek, nie znosiłam chaosu, w lodówce było mnóstwo jedzenia, nie rozumiem, dlaczego teściowa miała o mnie takie zdanie. Na początku wdawałam się z nią w długie kłótnie, próbując udowodnić, że jestem dobrą gospodynią domową, ale ona zdawała się mnie nie słyszeć, więc zaprzestałam wszelkich prób. Za każdym razem, gdy odwiedzała nas Nadieżda Pietrowna, ciągle nasłuchiwałam, jak żyję bezczynnie, z dala od wiejskich zmartwień. Nawet na naszym weselu z Cyrylem Nadieżda Pietrowna zdołała mnie drażnić podczas toastu, wywołując w ten sposób niezadowolenie moich gości. Kirył i ja zorganizowaliśmy skromną, ale zabawną uroczystość, wszyscy byli bardzo zadowoleni. Jednak teściowa podczas swojego przemówienia wspomniała, że zamożne dziewczyny takie jak ja mogły zorganizować wspanialszą uroczystość. Jej słowa spotkały się z ciszą, po czym Kirill i ja pokłóciliśmy się i tak zaczęło się nasze oficjalne życie rodzinne.
Ogólnie wszystko nie było złe, ale poczułem się urażony, że Cyryl nigdy nie stanął w mojej obronie podczas ataków swojej matki. Nie raz próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale on nie uważał, że ten problem wymaga choćby najmniejszej uwagi.
- Dlaczego mam znosić obelgi oparte na niczym? – Byłem zakłopotany.
- Daj spokój, mama dobrze cię traktuje, nie bądź dla niej zbyt surowy. – Kirill odrzucił moje skargi.
„Myślę, że jest wobec mnie zbyt surowa”.
- Ona po prostu chce, żebyś był bardziej oszczędny, czy to źle? – mąż nadal stawał w obronie swojej matki.
- Jak myślisz, czy jestem złą gospodynią domową?! – Byłem oburzony.
— Dobrze, ale doskonałość nie ma granic. — odpowiedział po prostu Cyryl.
„Nie rozumiesz, jak mnie obrażasz takimi słowami?” – Próbowałam przemówić mężowi do rozsądku.
„Nie rób góry z góry, wcale nie chcę cię urazić”.
- Ale nie możesz tak powiedzieć. – Powiedziałem i odwróciłem się.
Cyryl był ślepy na dokuczanie matki i z czasem sam do nich dołączył. Nasza czuła i ciepła relacja przerodziła się w coś zupełnie innego. Mąż przestał interesować się moimi sprawami, zaczął się do mnie przytulać przy każdej drobnej okazji, a czasem nawet zupełnie, okazując zimną obojętność, jakbyśmy byli sobie zupełnie obcy ludzie. Wierzyłem, że Nadieżda Pietrowna odegrała w tym niemałą rolę i bardzo obraziła mnie za to teściowa.
-Możesz przestać mnie tak traktować? – W końcu nie mogłem tego znieść.
- Jak? – Teściowa nie zrozumiała.
- lekceważąco. Nie zrobiłem ci nic złego, a ty ciągle zarzucasz mi rzeczy, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem.
- Znowu wymyśliłeś coś dla siebie. – powiedziała teściowa z irytacją. – Powinieneś zająć się sprawami biznesowymi, żebyś nie miał czasu na fantazjowanie.
- To jasne. – Odpowiedziałem sucho Nadieżda Pietrowna była nieprzenikniona.
Próby przywrócenia poprzedniej relacji opartej na zaufaniu z mężem również nie dały rezultatu. Kirill potrafił mnie wyzywać z byle powodu, dewaluować moją pracę i w ogóle zachowywał się jakbyśmy byli sobie zupełnie obcy. W dodatku zaczął mieć problemy w pracy, a na mnie spadła dodatkowa odpowiedzialność.
- Może znajdziesz inną pracę? — zaproponowałem, przeglądając kolejne rachunki za mieszkanie.
„Nie widzę sensu, to tylko przejściowe trudności”. — odpowiedział mi Cyryl.
— Skąd myśl, że wszystko się poprawi, konkurencja tylko rośnie, nie będzie już zamówień.
„Nic z tego nie rozumiesz, więc nie dawaj mi bezużytecznych rad”. – powiedział ze złością Cyryl.
- Jak długo możesz mnie tak traktować?! – płakałem. — Od kilku miesięcy sama utrzymuję naszą rodzinę.
- Nie ekscytuj się. — mój mąż natychmiast złagodniał, najwyraźniej zdając sobie sprawę ze swojej zależności ode mnie. „Ja też jestem po prostu zdenerwowany całą tą sytuacją”.
Ale nie zauważyłem, że Cyryl był zawstydzony tym, co się działo. Wyraźnie lubił nie pracować i żyć na mój koszt. Próbowałam sobie wmawiać, że ma chwilowy kryzys i że niedługo wszystko się unormuje, ale rzeczywistość mocno mnie przytłaczała. Marzyłam, że zaczniemy żyć na nowo, jak w pierwszych dniach po ślubie i szczerze wierzyłam, że to nadejdzie.
Kilka razy słyszałem, jak Cyryl rozmawiał przez telefon z matką i narzekał, że stałam się dla niego zbyt wybredna. Nadieżda Pietrowna była spokojna o bezczynność syna; uważała, że nie powinien marnować się na mniej prestiżową pracę, ponieważ jej syn zasługuje na więcej. Cieszyłbym się, gdyby Cyryl znalazł sobie przyzwoitą pracę, ale nawet nie próbował jej szukać. Nie rozumiem, gdzie, zdaniem teściowej, powinna spaść na niego pozycja przywódcza, ale ona szczerze w to wierzyła.
„Nic, dopóki będziesz pracować, a Kiryusha nabierze sił i ponownie wyruszy do bitwy”. – powiedziała Nadieżda Pietrowna.
„Nie pracuje już od kilku miesięcy, prawdopodobnie jest już za bardzo zajęty”. – odpowiedziałam teściowej.
- Wiesz, jak wyczerpująca jest praca w taksówce, potrzebuje jeszcze czasu, a potem osiągnie wielkie wyżyny.
- Gdyby tylko. – wymamrotałem.
— Człowieka trzeba szanować i mieć pełną swobodę wyboru. – Moja teściowa nadal mnie pouczała. „To wasza miejska moralność poniża godność człowieka, u nas wszystko jest inne”.
- Ty i ja żyjemy w różnych miejscach, ale nie w różnych czasach. — Zaskoczyła mnie opinia Nadieżdy Pietrowna.
„To przez twoje poglądy nie ma harmonii w rodzinie”.
Po wysłuchaniu teściowej zrozumiałam, że mam już dość tego znoszenia i postawiłam mężowi ultimatum.
- Albo znajdziesz pracę, albo zerwiemy. – Powiedziałem stanowczo.
„Znajdę pracę, uspokój się”. – obiecał mój mąż, niezadowolony z moich słów.
„I pospieszmy się, nie jest mi łatwo sama dźwigać naszą rodzinę”.
Tydzień po tej rozmowie z mężem wracałam do domu i przy wejściu spotkałam Nadieżdę Pietrowna, która śpieszyła na dworzec.
- Cześć. – Przywitałem się.
- Cześć. – odpowiedziała sucho teściowa, przechodząc obok mnie z podniesioną głową.
Nawet biorąc pod uwagę nasze napięte relacje, nie spodziewałem się tak chłodnej reakcji na spotkaniu. Zastanawiając się, co znów zrobiłem źle, poszedłem do mieszkania i otworzyłem drzwi. Kirill siedział w kuchni i uważnie obserwował, jak chowam kurtkę do szafy.
- Długo na ciebie czekałem. — Cyryl powiedział niezadowolony.
— W pracy jest blokada, co się stało?
– Jest ważna rozmowa. — Cyryl wyglądał bardzo poważnie.
- Porozmawiajmy. – Usiadłem naprzeciwko.
„Od jutra będziesz mi oddawać pensję, inaczej odejdę” – powiedział mi mąż.
- Nieoczekiwane stwierdzenie, ale dlaczego miałbym to zrobić? — ciekawość powstrzymała zbliżającą się złość.
— Mama poradziła mi, żebym otworzył własny serwis samochodowy w garażu, moim zdaniem to świetny pomysł na biznes, na to potrzebne są pieniądze.
- Świetny pomysł. – Powiedziałem sarkastycznie i zaśmiałem się.
- Co w tym zabawnego? — Kirill poczuł się urażony moją reakcją.
- Jakim biznesmenem jesteś, myślisz, że to takie proste?
„Myślę, że jestem w stanie otworzyć własny, dobrze prosperujący biznes”.
- Nie rozśmieszaj mnie, ty i biznes to rzeczy nie do pogodzenia.
- Więc dowiedzieliśmy się, co do mnie czujesz! – zawołał Kirill i poderwał się z siedzenia. – Musisz we mnie wierzyć, musisz mnie wspierać we wszystkim!
- Kto mnie wesprze?! — wybuchł gniew i ja też wstałem, uderzając dłonią w stół. „Słyszę tylko wyrzuty od ciebie i twojej matki, a ty wciąż ośmielasz się mówić mi, co mam zrobić z moją pensją”.
„Mama i ja chcemy jak najlepiej, a ty musisz nauczyć się słuchać konstruktywnej krytyki”.
- Och, tak właśnie jest! W takim razie wysłuchaj mojej krytyki. Czas zająć się sobą i przestać biegać do mamy po poradę w jakiejkolwiek sprawie.
- To mądra kobieta, ona wie lepiej, jak postępować poprawnie! — Kirill zaczął chodzić po kuchni. „Jestem głową rodziny, będę lepiej zarządzał naszym budżetem, jesteś na to zbyt emocjonalny i niestabilny”.
- Czy jestem niezrównoważony?! Ale ty i twoja mamusia jesteście konsekwentnie bezczelne, tutaj nic się nie zmienia!
- Jak możesz być tak niewdzięczny?
- Och, i tu się mylisz. Jestem bardzo wdzięczny losowi, że nie ukrywałeś długo swojego prawdziwego oblicza, nie musiałeś żyć w nieświadomości przez wiele lat.
-Do czego zmierzasz? — Cyryl zatrzymał się.
- Dochodzę do tego, że mam dość! Wróć do swojej matki i tam dominuj. Zobaczymy, jak lubi wspierać swojego dorosłego syna. Pozwól mu dać Ci pieniądze na Twój biznes i wysłuchaj Twoich przemyśleń na temat własnej wielkości.
-Wyrzucasz mnie?
- Dobra robota, wszystko zrozumiałem poprawnie. — Pochwaliłem Cyryla.
- Nie możesz. – Zbladł.
- Kto mnie zatrzyma?
- Ale jesteśmy małżeństwem! – krzyknął Cyryl.
- Uwierz mi, to nie potrwa długo. — Weszłam do pokoju i zaczęłam wrzucać rzeczy męża do dużej torby podróżnej. Próbował przemówić mi do rozsądku, od czasu do czasu rzucając obelgi, ale w końcu udało mi się go wyrzucić z domu.
Kiedy moja ukochana głowa rodziny opuściła mieszkanie, odetchnęłam z ulgą. Zakończenie takiego życia rodzinnego nie było dla mnie problemem, ale rozwiązaniem. Teraz nie musiałam się już martwić o dorosłego mokasynu, który tak wygodnie założono mi na szyję. Moralnie też się uspokoiło, gdy nikt Cię nie obraża i nie poniża, życie staje się łatwiejsze.