Błąkający się pijak znalazł dziecko na śmietniku i szukała go cała wieś.

  • Lebiediewa, znowu ty!

Valya podniosła wzrok i ciężko westchnęła. Oczywiście, kto inny mógłby to być, jeśli nie Wasilij Nikiforowicz, ich dzielny funkcjonariusz policji rejonowej.

Bezdomni z reguły nie zaprzyjaźniają się z policjantami. To była jednak zupełnie inna sytuacja. Nikiforowicz czasami gonił ich po bramach, ale zawsze w interesach.

Nadzorował duży obszar i często znajdował im jakąś pracę na pół etatu i pomagał, jak mógł.

Treść
W ich towarzystwie było siedem osób, podobnie jak Valya, bezdomnych. Nie możesz przetrwać sam, a gdy jest więcej ludzi, jest fajniej.
Tego dnia zastąpił Wasilij Nikiforowicz. Drżący, zły, a to rzadko się zdarzało. Wszystko z powodu przyjezdnych migrantów, którzy zdaniem Walii rozpoczęli cały ten bałagan.
Valya miała dziwne i nieprzyjemne uczucie, jakby ktoś kręcił jej się po głowie, ale wydawało się, że mimowolnie podeszła bliżej.
Valya długo patrzyła na swoje odbicie, po czym odwróciła się i wyszła ze sklepu. Całą noc siedziała nad rzeką, myśląc, wspominając i płacząc.
W ich towarzystwie było siedem osób, podobnie jak Valya, bezdomnych. Nie możesz przetrwać sam, a gdy jest więcej ludzi, jest fajniej.
Ale gdy tylko mieli choć grosz, natychmiast rzucili się na poszukiwanie przygód. Nikiforowicz za każdym razem to przeczuwał i jak wariat z pudełka natychmiast się pojawiał.

„Znowu tu jesteś, Wasilij Nikiforowicz?” „Walia pokornie opuściła głowę i spojrzała na swoje stopy.

  • Co robisz?

„Nic, po prostu siedzę” – odpowiedziała. „Nie dręczyłem przechodniów, Wasilij Nikiforowicz”. Poprosiła tylko o sto rubli, ale ja niczego nie żądałem. Wczoraj była rocznica Vanki, posiedzieliśmy chwilę i jak zwykle przesadziliśmy. Wszyscy czują się dzisiaj nieswojo. Chcielibyśmy poprawić nasze zdrowie. Właśnie ich zapytałem.

  • Vanyusha wypił cały swój mózg, po prostu pamięta, kiedy były jego urodziny. Każdego dnia jest twoja rocznica. Skąd wziąłeś pieniądze na imprezę? – zapytał z uśmiechem miejscowy policjant, a Valya nawet tupnęła nogą.
  • Wszystko jest w porządku, Wasilij Nikiforowicz. Minka i Vanka spędziły wczoraj cały dzień przenosząc drewno na opał w sektorze prywatnym. Zostały również opłacone i dodane za prędkość. No cóż, o to właśnie chodziło, nawet nie mieliśmy nic do picia.

„No cóż, daj spokój, była rocznica tego mężczyzny, a ty jesteś na suchym lądzie” – powiedział funkcjonariusz policji okręgowej. — Skończ grę, wyślę wszystkich do celu.

Walia odetchnęła z ulgą, bo Nikiforowicz zwykle wychodził po tych słowach, ale dzisiaj był jakoś dziwny i to ją zdezorientowało.

„Słuchaj, Valentino” – powiedział nagle. -Zauważyłeś coś dziwnego? Wszystko widzisz, może ktoś z Twoich ludzi coś powiedział?

Valya wytężyła resztki mózgu.

  • Nie, nic nie zauważyłem i nic nie słyszałem. Wszyscy się krzątają i biegają. Co się stało?

„Nic specjalnego” – westchnął Wasilij Nikiforowicz i machnął ręką. – Ale nagle widzisz coś podejrzanego – przyjdź prosto do mnie.

  • Sho, prosto do domu? — Valya wyjaśniła z uśmiechem.
  • W nocy, w dzień, to nie ma znaczenia! Zastrzel mnie kulą” – warknął funkcjonariusz policji rejonowej.

„I mówisz, że nic się nie stało” – Valya ciągnęła z niedowierzaniem, ale funkcjonariusz policji rejonowej z niezadowoleniem machnął ręką i poszedł dalej.

Vala zamyśliła się. Tylko raz widziała go tak zmartwionego – jakieś pięć lat temu. Wtedy ktoś pod przykrywką pracowników pomocy społecznej odwiedził samotne starsze kobiety i je okradł. Jeżeli ktoś zdecydował się stawić opór lub krzyknąć, należy go uderzyć w głowę, udać się do spiżarni lub do toalety. Nie udało się go złapać, choć nie ulegało wątpliwości, że to ktoś, bo wiedział, kiedy staruszki były w domu same, bez bliskich.

Kiedy to samo działo się ze starymi kobietami i kradzieżami, Nikiforowicz, podobnie jak teraz, był napięty jak sznurek. Dzięki temu złodzieja udało się złapać i okazało się, że jest to wnuk jednej ze starszych kobiet. Gad obserwował, siedząc na widoku, tuż przy wejściu, a nawet obok swojej babci. Jego starsza pani wypadła z interesu.

Następnie grupa tych samych bezdomnych pomogła funkcjonariuszowi policji rejonowej, a Siergiej został szczególnie zapamiętany.

Któregoś dnia Sierioża zauważył podejrzanego mężczyznę wychodzącego wieczorem z wejścia, ciągnącego coś ciężkiego. Natychmiast zdecydował się podążać za nim i natychmiast powiadomił o tym funkcjonariusza policji rejonowej. Złapali go więc na gorącym uczynku. Podziękowali Siergiejowi za pomoc i zaproponowali mu kurs leczenia alkoholizmu. Zgodził się bez wahania. Teraz mówią, że całkowicie się poddał i wrócił już do rodziny. Było ciężko, ale rodzina przeżyła. Teraz Siergiej jest wzorowym mężem i ojcem.

Vala zamyśliła się. Czy mogłaby rozpocząć inne życie? To mało prawdopodobne. Nie ma rodziny, nie ma do kogo wrócić. To prawda, że ​​​​jest córka, ale Valya nic o niej nie wiedziała od 15 lat. Jej córka wyrzekła się takiej matki.

Valya, nie mogąc znieść ciągłych wyrzutów, opuściła dom. Tak, piła, ale nie za dużo. A kiedy brała trochę z powodu bicia męża lub dlatego, że obraził ją cały świat, córka zamykała się w pokoju, przeklinając przy tym. Gorący napój zaćmił jej mózg i zmącił myśli, więc Valya zdecydowała, że ​​​​nie może dogadać się z taką córką. Błąkała się więc, nikomu nie potrzebna.

Tego dnia zastąpił Wasilij Nikiforowicz. Drżący, zły, a to rzadko się zdarzało. Wszystko z powodu przyjezdnych migrantów, którzy zdaniem Walii rozpoczęli cały ten bałagan.
Niedawno, około 3 miesiące temu, na jego posiadłości osiedliła się nowa rodzina – przybył cały klan. Jest z nimi młoda kobieta. Jak mówili, żona jednego z nich. Wyglądała trochę dziwnie, jakby nie była sobą. Była w ciąży i kilka miesięcy później urodziła. Wasilij widział ją kilka razy z wózkiem. Ale wczoraj okazało się, że zniknęła wraz z dzieckiem.

Dzień wcześniej po raz pierwszy odwiedził przybyszów w ich domu. Byłem bardzo zaskoczony. Na metr kwadratowy przypada tyle osób, ale jest czysto, schludnie, wszystko jest w porządku. Stereotypy często prowadzą do fałszywych wniosków – myślisz, że migranci kradną i powodują zamieszki, ale tutaj wszystko okazało się inne.

Głowa rodziny przeczytała myśli Wasilija i z uśmiechem zauważyła:

„Myślisz o nas wszystkich równie źle, ale nie wszyscy jesteśmy tacy”. Wiele osób dąży do dobrego życia. Chcę też, żeby moje dzieci dobrze się uczyły i żyły. Przeprowadziliśmy się tutaj w interesach. Ojciec Aminy był temu przeciwny, nie jest dobrym człowiekiem. Próbowaliśmy z nim dobrze porozmawiać, proponowaliśmy pieniądze, jak za dawnych czasów, pieniądze z posagu, ale on znalazł jej pana młodego i oświadczył, że jego córka wyjdzie za niego za mąż. Amina jest już dorosła i zdecydowała się wyjechać z nami. Ale ten pan młody… Myślę, że to był on. Przed odejściem napadł ją i pobił. Następnie Amina trafiła na długi czas do szpitala i nie do końca wyzdrowiała. Dręczyły ją lęki, długo brała pigułki. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, bardzo martwiłam się o dziecko. A potem zniknęła. Wyszedłem na spacer, a pół godziny później już jej nie było. Teraz nie wiemy, gdzie ona jest ani gdzie jest mój wnuk. Pomóż, Wasilij Nikiforowicz.

Policja wszystko przeszukała, wywróciła wszystko do góry nogami, ale nigdzie nie było śladów dziewczynki ani dziecka. Prośby zostały wysłane do miasta, w którym wcześniej mieszkali. Wasilij zdał sobie sprawę, że nic nie zostało wniesione przeciwko panu młodemu, choć było jasne, że bez niego nic by się nie wydarzyło.


I w tym czasie Valya postanowiła trochę odpocząć, poprawić swoje zdrowie – poszła rozejrzeć się po okolicy, czy ktoś nie wyrzucił czegoś cennego. Wszyscy są pewni, że na wysypisku nic nie ma, ale czasem zdarzają się znaleziska, które można jeszcze odsprzedać i nieźle zarobić.

Valya ruszyła w stronę nowych sąsiadów. Jak to często bywa, ludzie przeprowadzający się do nowego miejsca starają się pozbyć wszystkiego, co pozostało po poprzednich właścicielach.

Już z daleka zauważyła, że ​​w miejscu śmietnika urosła prawdziwa kupa śmieci, a jasne kosze zostały niemal całkowicie zakopane pod gruzami. Nowi mieszkańcy szybko zamienili to miejsce w magazyn nie wiadomo czego. Były tam stare szafki, krzesła, torby, a nawet zabawki dla dzieci.

Valya zajrzała za jedną z szafek i zobaczyła tam wózek spacerowy. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom:

  • To są ludzie! Ten wózek można sprzedać za wysoką cenę. Rzecz jest tego warta!

Kiedy przyciągnęła go do siebie, zauważyła, że ​​w środku znajduje się paczka. Być może dzieci nosiły go ze sobą, bawiły się nim, ale zapomniały o lalkach.

„Gdyby tylko nikt nie pomyślał, że to ukradłam” – mruknęła Valya.

Pęczek nagle lekko się uniósł i zapiszczał ledwo słyszalnie. Valya cofnęła się, ale potem ponownie pochyliła się nad wózkiem.

  • O Boże, on żyje, prawdziwe dziecko! – wypuściła powietrze.

Dziecko już nie piszczało, potrząsała nim, ale on milczał. Valya zdała sobie sprawę, że jest źle.

  • Jak to, biedactwo? Kto mógłby to zrobić?

Natychmiast wytrzeźwiała, Valya poszperała i znalazła butelkę w tym samym wózku.

„Tutaj, przytrzymaj, tu jest trochę wody” – szepnęła. – Tak, jest zimno, przynajmniej…

Dziecko possało trochę wodę i zamknęło oczy. Znów zabrzmiały jej w głowie słowa Wasilija Nikiforowicza: „Jeśli coś zauważysz, przyjdź do mnie natychmiast, w każdej chwili!”

Na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Valya próbowała wyciągnąć wózek, ale utknął. Potem ostrożnie podniosła dziecko, z jednej z toreb wygrzebała podarty kocyk, owinęła malucha i pobiegła najszybciej, jak mogła.

Trudno było uciec. Ciężar jest niewygodny, a wczorajsza zabawa odbijała się echem po całym moim ciele, drżąc. Już po stu metrach zaczęła się pocić, ale nie miała zamiaru przestać.

Oto dom Nikiforowicza. Światło było zgaszone, ale to jej nie powstrzymało. Valya uderzyła w ramę okna tak mocno, jak tylko mogła.

Duży pies szczekał i rzucił się w jej stronę, ciągnąc za łańcuch, ale Valya nie zwróciła na to uwagi. Na ganek wybiegł policjant w szlafroku:

  • Co się stało?

„Nikiforowicz, znalazłam dziecko na wysypisku śmieci” – wydyszała Valya, łapiąc oddech.

Widząc dziecko na rękach, funkcjonariusz policji rejonowej natychmiast wydał polecenie:

  • Do domu, szybko! Zina! – krzyknął, gdy Valya weszła na korytarz.

Kobieta, której Valya wcześniej nie widziała, okazała się młoda i atrakcyjna.

Zina ostrożnie wzięła dziecko, położyła je na sofie i zaczęła wycierać je ręcznikiem. Dziecko pisnęło cicho. Dziewczyna pobiegła do kuchni i wróciła z butelką wody i mlekiem modyfikowanym.

Valya nie miała czasu się dziwić, że mieli wszystko pod ręką, gdy z drugiego pokoju dobiegł płacz dziecka. Zina pobiegła tam ponownie, po czym wróciła z telefonem i zaczęła coś wyjaśniać lekarzom.

Wasilij Nikiforowicz najpierw zadzwonił do swoich kolegów, a potem do tych samych sąsiadów-migrantów, u których niedawno odwiedził. Kilka minut później przybyła prawie cała publiczność. Do domu wszedł młody ciemnowłosy mężczyzna, a za nim głowa rodziny. Wspierał starszą kobietę.

„Babciu, on jest naprawdę zły” – powiedział młody człowiek. – Nie otwiera oczu.

Stara kobieta machnęła ręką, odpędzając go od dziecka, usiadła obok niego, położyła ręce na dziecku i zaczęła coś szeptać. Zina, Valya i Wasilij patrzyli na to, co się dzieje, bojąc się wypowiedzieć słowo lub wydać jakikolwiek dźwięk. W końcu stara kobieta zabrała ręce i uśmiechnęła się:

„Przeżyje, wszystko się ułoży”.

Dziecko zostało zabrane do szpitala. Młody ojciec był temu przeciwny, ale babcia spojrzała na niego surowo:

  • Niech się nim zaopiekują. I idź sobie.

Później Valya została przesłuchana przez przybyłą policję i powiedziano jej, że może jechać. W tym czasie wszyscy już wyszli, a ona, uspokoiwszy się, usiadła z filiżanką herbaty, którą podała jej Zina.

Starszy gość zwrócił się do Ziny:

  • Dlaczego się martwisz? Nie martw się, zrobiłeś dobry uczynek, a dobro zawsze wraca do dobra. Przestań myśleć o głupich rzeczach. Twój mąż, chociaż w miejscach publicznych, patrzy tylko na Ciebie.

Zina była lekko zawstydzona, ale potem uśmiechnęła się z wdzięcznością do starszej kobiety. Valya wstała:

„Ja też dziękuję” – powiedziała babcia.

Valya miała dziwne i nieprzyjemne uczucie, jakby ktoś kręcił jej się po głowie, ale wydawało się, że mimowolnie podeszła bliżej.

  • Znalazłeś naszego chłopca. Dziękuję. Myślisz, że radzisz sobie dobrze, ale nie wiesz. Twoja rodzina cierpi bez Ciebie. Nie wiedzą nawet, czy jesteś na tym świecie, czy już nie, a to nie jest możliwe.

Valya uparcie zacisnęła usta.

„To przez picie wyrwało to twoją duszę i wytrząsnęło z niej wszystko”. Jest tam pusto. „Musimy go wypełnić” – kontynuowała kobieta. – Masz, weź trochę cukierków.

Podała Valyi mały karmel.

Walentyna bez zastanowienia zjadła cukierka, ale mimo to zapytała:

— Czy powinniśmy wypełnić go słodyczami, czy czymś bardziej treściwym? Może podasz mi drinka?

Wasilij Nikiforowicz pokazał jej pięść, a staruszka roześmiała się:

  • Arby, daj jej trochę pieniędzy. Zwróciła dziecko, oddaj je z serca.

Kiedy Valya zobaczyła plik rachunków, który podał jej starszy migrant, natychmiast wyskoczyła na ulicę i pobiegła do sklepu po „leki”, zanim został zamknięty. Zatrzymała się przy oknie i zobaczyła swoje odbicie. Cały brudny, opuchnięty, kudłaty.

Valya długo patrzyła na swoje odbicie, po czym odwróciła się i wyszła ze sklepu. Całą noc siedziała nad rzeką, myśląc, wspominając i płacząc.
O świcie, gdy ulica była jeszcze pusta, umyła się dokładnie w rzece i poszła na rynek. Kupiłam kapcie, spódniczkę, koszulę i długo myślałam o grzebieniu, aż w końcu się zdecydowałam. Pieniądze nie stanowiły już problemu, więc poszła do stoiska ze słodyczami i wzięła pełną torbę.

Im bardziej zbliżała się do domu, w którym wcześniej mieszkała, tym bardziej trzęsły się jej kolana. Stała przy wejściu, rozglądała się, ale nie odważyła się wejść. Zgarbiona, jakby coś przygniotła ją do ziemi, odwróciła się już do wyjścia.

  • Matka!

Valya zatrzymała się, rozpoznając własny głos, i powoli się odwróciła. Biegła w jej stronę córka, a za nią wnuczka, która miała już około dziesięciu lat, nie mniej.

  • Mamo, ty!

Córka przytuliła Valyę, a ona, nie mogąc powstrzymać łez, zawisła na szyi dziewczyny, a cukierki wymknęły się jej z rąk. Wnuczka podbiegła do nich i również zaczęła je przytulać.


Sześć miesięcy później, spacerując po parku, Valya spotkała Wasilija Nikiforowicza, który początkowo jej nie rozpoznał.

  • Nikiforowicz! – zawołała cicho.

Zatrzymał się, odwrócił i patrząc uważnie, zawołał:

  • Walia Lebiediewa? Czy to naprawdę ty?

Z dumą opowiadała o zmianach w jej życiu. Przez sześć miesięcy Valya pracowała uczciwie, zarabiała jako sprzątaczka, nie dotykając butelki. Udało jej się nawiązać kontakt z córką, a zięć stał się jej przyjacielem. Cóż, jej wnuczka była dla niej po prostu skarbem. Po krótkiej rozmowie Nikiforowicz przyznał, że jest z niej szczęśliwy, a Walia przekonała się, że to szczere.

  • Powiedz mi, Nikiforowiczu, co z tą kobietą, no cóż, czyją córkę znalazłem?

Uśmiechnął się:

„Szuka cię, chciała ci podziękować”.

Jeszcze tego samego dnia, w którym znaleziono dziecko, wszystko stało się jasne. Okazało się, że pan młody ukrywał Aminu. Jej ojciec był mu wiele winien, więc postanowił spłacić to w ten sposób. Cóż, teraz życie zarówno porywacza, jak i jego ojca bardzo się zmieniło. Obaj pracują teraz dla dobra państwa, jednak przez kolejne dziesięć lat będą tupać w rządowych filcowych butach.

  • Żyj szczęśliwie, Walentyno. Mam nadzieję, że cała twoja ekstrawagancja minęła.
  • Tak, to było takie proste. Najwyraźniej cukierek tej starej kobiety miał jakąś wartość leczniczą.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *