Robert i jego starszy ojciec Bruno mieszkali w małym, ale przytulnym domu na obrzeżach miasta.
Po śmierci matki Robert wziął na siebie odpowiedzialność za ojca, ale ciężar ten szybko zaczął mu ciążyć. Codziennie chodził do pracy, zostawiając
Bruna w towarzystwie jego opiekunki Margot, która przypominała mu o dodatkowych kosztach leków, pieluch i ciepłych ubrań. Te przypomnienia irytowały Roberta; uważał, że jego ojciec wymaga zbyt wiele.