Liosza, jeśli natychmiast nie powiesz mi, gdzie zniknęły pieniądze z mojej karty, będziesz miał pretensje tylko do siebie – wylecisz z mojego mieszkania szybciej, niż mrugniesz.

„Lyosha, czy wziąłeś dziś moją wizytówkę?” – zapytała Marina, wchodząc do kuchni, gdzie jej mąż leniwie przeglądał wiadomości na tablecie.

Aleksiej spojrzał w górę z lekkim rozdrażnieniem. Właśnie usiadł z filiżanką kawy, a teraz zaczęły się pytania.

  • Tak, dał mi je pan dziś rano – wzruszył ramionami i znów spojrzał na ekran. – Na zakupy spożywcze.

Marina położyła torbę na krześle i wyjęła telefon. Jej twarz się napięła, między brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka.

„I dużo kupiłeś?” – zapytała chłodno.

Aleksiej znów podniósł wzrok znad tabletu.

— Jak zwykle, według listy: chleb, mleko, ser, warzywa na sałatkę. — Skinął głową w stronę lodówki. — Wszystko jest.

Marina otworzyła aplikację bankową i natychmiast obróciła ekran w jego stronę.

— A co to jest? Trzydzieści tysięcy, wypłacone z bankomatu na Leninsky Prospekt. Również na jedzenie?

Aleksiej zamarł. Jego wzrok powędrował na ekran telefonu, a potem na bok. Powoli postawił kubek na stole i wyprostował się.

  • Słuchaj, nie wiem, o czym mówisz. Może dostałeś jakieś błędne powiadomienie?

Marina pokręciła głową i zacisnęła usta.

  • Lyosha, nie rób ze mnie głupca. Oto wyciąg z karty. Jesteś jedynym, który go dzisiaj wziął. Cały dzień byłem w biurze. Więc wyjaśnij.

Aleksiej wstał i podszedł do okna, jakby patrzył na ulicę, ale tak naprawdę po prostu unikał jej wzroku.

  • Marish, dlaczego od razu tak agresywnie? Może ktoś skopiował dane karty. Wiesz, w dzisiejszych czasach jest wielu oszustów.

Podeszła bliżej i skrzyżowała ramiona na piersi.

  • Lyosha, przestań kłamać. Zadzwoniłem do banku. Operator powiedział, że pieniądze wypłacili wpisując kod PIN. Bankomaty z kamerami, wiesz? Jedno oświadczenie – i dowiemy się, kto dokładnie je nakręcił.

Aleksiej potarł szyję. W pokoju zapadła cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara i brzęczeniem lodówki.

  • Jeśli natychmiast nie przyznasz, gdzie zniknęły pieniądze z mojej karty, to po prostu wyrzucę cię z mieszkania jak niegrzecznego kociaka!

„To nie ja…” zaczął Aleksiej.

  • Trzydzieści tysięcy! – przerwała mu Marina. – To połowa mojej pensji!

Aleksiej westchnął, zdając sobie sprawę, że dalsze zaprzeczanie nie ma sensu.

  • Okej, wziąłem pieniądze. Ale miałem zamiar je oddać, szczerze.

Marina usiadła na krześle, nie odrywając od niego wzroku.

  • Świetnie. Przynajmniej się do czegoś przyznałeś. A gdzie wydałeś moje trzydzieści tysięcy?

Aleksiej chodził po kuchni z rękami w kieszeniach.

— Miałem powody. Poważne.

  • Poważne powody? – Marina zaśmiała się krótko. – Na przykład, postanowiłeś znaleźć pracę i wydałeś wszystko na nowy garnitur na rozmowę kwalifikacyjną? Albo zapisałeś się na kursy, żeby podnieść swoje kwalifikacje?

Aleksiej skrzywił się.

  • Marish, po co zaczynać tę rozmowę od nowa? Mówiłem ci…
  • Nic nie powiedziałeś! – przerwała mu ostro. – Pół roku bez pracy, ani grosza na dom. Pracuję od rana do nocy, żebyśmy mieli za co żyć. A ty? Obiecujesz, że poszukasz pracy, a nawet nie potrafisz zaktualizować swojego CV!

Aleksiej uderzył pięścią w stół.

  • Szukam! Ale wiesz, jaka jest sytuacja! Teraz są zwolnienia w mojej branży!
  • Patrzysz na sofę! – odparła Marina. – Ale to nieważne. Gdzie położyłeś pieniądze?

Aleksiej odwrócił się i spojrzał przez okno na wieczorny dziedziniec.

— Ja… dałam je Oldze.

Marina milczała przez chwilę, a potem powoli zapytała ponownie:

  • Olga? Twoja siostra?

Skinął głową, nadal na nią nie patrząc.

— Nie miała pieniędzy, żeby zapłacić czynsz. Właścicielka zagroziła, że ​​wyrzuci ją na ulicę, jeśli dziś nie zapłaci.

Marina zacisnęła usta.

  • I postanowiłeś, że moje pieniądze są rozwiązaniem jej problemów.
  • Co mam zrobić? – Aleksiej w końcu zwrócił się do niej. – Ona jest moją siostrą! Nie ma dokąd pójść!
  • Co mam teraz zrobić? – Marina uderzyła dłonią w stół. – Nasze rachunki nie są zapłacone! Musimy spłacić pożyczkę za tydzień! Czy ty w ogóle myślisz głową?

Aleksiej podniósł ręce.

  • Olga obiecała oddać pieniądze pod koniec miesiąca. Kiedy dostanie pensję.
  • Oczywiście, – zażartowała Marina. – Jak ostatnio? I przedtem? – Pokręciła głową. – Wiesz, jestem zmęczona. Wracam z pracy wyczerpana, a w domu są nowe problemy. Nie pracujesz, nie przynosisz pieniędzy, a teraz kradniesz!
  • Nie ukradłem! – wybuchnął Aleksiej. – Pożyczyłem!
  • Bez pytania? To się nazywa kradzież, Lyosha. A ty jesteś złodziejem, – Marina wstała i podeszła do niego. – A najgorsze jest to, że nawet nie przyznałeś się od razu. Skłamałeś, wykręciłeś się, miałeś nadzieję, że nie zauważę.

Aleksiej opuścił głowę. Nie miał nic do powiedzenia w odpowiedzi, bo miała rację. Miał nadzieję, że weźmie pieniądze niezauważenie, a potem jakoś rozwiąże problem. Jak zawsze.

„Olga odda pieniądze, gwarantuję” – Aleksiej uniósł ręce w pojednawczym geście. „Powiedziała, że ​​odda je, jak tylko dostanie pensję”.

Marina prychnęła i odwróciła się. Ile razy słyszała te obietnice? Siostra Aleksieja była mistrzynią w pożyczaniu i zapominaniu o oddaniu. A jej szlachetny brat zawsze znajdował wymówki.

  • Naprawdę? Czemu nie zadzwoniła i nie poprosiła o pieniądze? – Marina wyjęła butelkę wody z lodówki i nalała sobie pełną szklankę. – A może się wstydziła? Chociaż o czym ja mówię… Jakim wstydzie? Ona doskonale wie, że jesteś bezrobotna, że ​​nie masz własnych pieniędzy. Więc zrozumiała, że ​​prosiła o moje pieniądze!

Aleksiej przeczesał włosy dłonią i westchnął ciężko.

  • To nie tak. Ona naprawdę jest w trudnej sytuacji. Mogła zostać eksmitowana. Gospodyni dała jej czas do wieczora.
  • W jakiej jesteśmy teraz sytuacji? – Marina z taką siłą położyła szklankę na stole, że woda się rozprysła. – Mamy kredyt hipoteczny, pożyczkę na naprawy, rachunki za media. Skąd myślisz, że biorą się na to wszystko pieniądze? Z powietrza? To ja, chodzę codziennie do pracy, czego nienawidzę, żeby zapłacić za twoje życie i dach nad głową!

Aleksiej skrzyżował ramiona na piersi.

  • Och, teraz będziesz mi wypominać każdy grosz? Przypomnisz mi, że to twoje mieszkanie, twoje pieniądze, twoje życie?
  • Czyż nie? – Marina uśmiechnęła się gorzko. – Powiedz mi, Lyosha, co robiłeś przez ostatnie pół roku? Znalazłeś pracę? Nie. Zapłaciłeś chociaż jeden rachunek? Nie. Może chociaż ugotowałeś obiad? A co więcej, nie możesz nawet normalnie kupić artykułów spożywczych! Siedzisz w domu pół dnia, a lodówka jest pusta!

Aleksiej uderzył pięścią w stół.

  • Dość! Tak, teraz nie pracuję, ale nie siedzę i nic nie robię! Codziennie szukam pracy: wysyłam CV, chodzę na rozmowy kwalifikacyjne. Po prostu tego nie zauważasz, bo przychodzisz spóźniony i od razu zaczynasz mnie nękać!
  • Och, biedactwo! – Marina teatralnie rozłożyła ręce. – Od pół roku szukasz pracy i wciąż nie możesz jej znaleźć. Wiesz dlaczego? Bo jesteś wybredna, jak w sklepie: albo pensja jest za niska, albo biuro jest daleko, albo nie lubisz szefa! A tymczasem to ja dźwigam to wszystko!

Aleksiej podskoczył gwałtownie.

  • To nie fair! Nie będę ładowaczem ani kurierem! Mam wykształcenie, mam doświadczenie!
  • A Olga? – Marina wróciła do tematu. – Ona też ma wykształcenie i doświadczenie. Dlaczego ona ciągle jest spłukana? Dlaczego jej pensja nie jest wystarczająca?

Aleksiej zawahał się.

— Przeżywa trudny okres… Niedawno rzuciła pracę.

Marina przewróciła oczami.

  • Świetnie! Kolejna bezrobotna osoba w twojej rodzinie! Więc teraz ja muszę was wspierać?

„Odeszła, bo jej szef ją nękał!” – wykrzyknął Aleksiej. „Co mogła zrobić?”

— Do inspektoratu pracy? Na policję? Do prawnika? — Marina zgięła palce. — Albo najpierw znaleźć nową pracę, a potem rzucić? I z jaką pensją, ciekawe, spłaci nam dług, skoro teraz nie ma żadnej pracy?

Aleksiej pokręcił głową.

  • Zawsze tak jesteś. Ani kropli współczucia. Tylko zasady, tylko logika. Gdzie człowieczeństwo?
  • Ludzkość? – Marina gorzko się zaśmiała. – Ludzkość to pytanie, zanim weźmie się czyjeś pieniądze. Ludzkość to szacunek dla czyjejś pracy. Ludzkość to nie kłamanie ani próba wymigania się, gdy zostanie się przyłapanym na kradzieży!
  • Nie jestem złodziejem! – Aleksiej podniósł głos. – Pomogłem mojej siostrze w trudnej chwili!
  • Moje pieniądze! – Marina też krzyknęła. – Moje ciężko zarobione pieniądze! A ty nawet mnie nie zapytałeś! Nie skonsultowałeś się ze mną! Po prostu wziąłeś je i mi dałeś!

Aleksiej chciał coś powiedzieć, ale Marina nie dała mu szansy.

  • A wiesz, co jest najbardziej obraźliwe? – Jej głos stał się cichszy, ale to sprawiło, że słowa brzmiały jeszcze ciężej. – Nie przyznałeś się. Gdybyś przyszedł i powiedział: „Marina, Olga potrzebuje pomocy, pomóżmy”, mogłabym się zgodzić. Ale ty postanowiłeś działać za moimi plecami, jak złodziej. A potem skłamałeś mi prosto w twarz.

Aleksiej opuścił głowę. Na jego twarzy malował się wstyd i upór.

  • Wiedziałem, że odmówisz.
  • Oczywiście, że odmówię! – wykrzyknęła Marina. – Nam samym brakuje pieniędzy! Ja oszczędzam na wszystkim, żeby związać koniec z końcem, a ty marnujesz trzydzieści tysięcy, jakbyś miał miliony!

„Po prostu nie masz serca” – powiedział cicho Aleksiej. „Myślisz tylko o pieniądzach, o swoim komforcie. A co z pomaganiem swoim bliskim?”

Marina zamarła, jakby została uderzona.

  • Nie mam serca? – Jej głos zadrżał. – Przez pół roku utrzymywałam bezrobotnego męża, znosiłam jego kłamstwa, jego nieodpowiedzialność. Pracowałam do granic wytrzymałości, żebyśmy mogli żyć normalnie. A ty mówisz, że nie mam serca? – Zamilkła, łapiąc oddech. – Zadzwonię teraz do Olgi – powiedziała Marina, wyjmując telefon. – Niech sama wytłumaczy, dlaczego pilnie potrzebuje moich pieniędzy.

Aleksiej próbował wyrwać telefon.

  • Nie ma potrzeby! Po co wciągać ją w nasze kłótnie?
  • Wciągnąć ją? – Marina się cofnęła. – Ona już jest wciągnięta! Czy myślałeś, że po prostu zaakceptuję, że moje pieniądze trafiły do ​​twojej siostry?

Wybrała numer, a Aleksiej zamarł w oczekiwaniu. Słuchawka zaczęła dzwonić, a potem rozległ się głos Olgi:

  • Cześć?

„Olya” – powiedziała Marina chłodno. „Musimy porozmawiać”.

  • O, Marin, cześć! – Głos Olgi brzmiał napięty i radosny. – Jak się masz?

„To nie ma znaczenia” – odpowiedziała Marina ostro. „Zwłaszcza po tym, jak dowiedziałam się, że trzydzieści tysięcy zniknęło z mojej karty”.

Cisza. Wtedy Olga niepewnie się zaśmiała:

  • O, co się stało? Może to byli oszuści?
  • Nie, to nie byli oszuści – Marina spojrzała na Aleksieja. – Twój brat wypłacił pieniądze i dał je tobie. Na czynsz, jak powiedział.
  • Ach… – Olga zawahała się. – No tak, Lesha mi pomogła. Miałam problemy z mieszkaniem.
  • A nie mogłeś zapytać mnie bezpośrednio? – Marina ścisnęła telefon tak mocno, że aż zbielały jej knykcie. – Dlaczego przez mojego brata? Dlaczego bez mojej wiedzy?

„Ja… ja nie chciałam ci przeszkadzać” – zawahała się Olga. „Jesteś taka zajęta w pracy”.

  • Zajęta? – Marina się uśmiechnęła. – A teraz brakuje mi jeszcze trzydziestu tysięcy. Olga, kiedy oddasz pieniądze?

„Pod koniec miesiąca” – odpowiedziała szybko Olga. „Jak tylko dostanę pensję”.

  • Jasne, jasne – Marina pokręciła głową. – Jak ostatnio, kiedy wziąłeś pięć tysięcy? Albo jak poprzednio, kiedy poprosiłeś o dziesięć? Czy kiedykolwiek spłaciłeś swoje długi?
  • Marina, dlaczego jesteś taka… – Olga próbowała złagodzić ton. – Nie odmawiam! Po prostu przechodzimy teraz trudny okres…
  • Jaki okres? – Marina podniosła głos. – Zawsze masz „trudny okres”! A co myślisz o nas? Twój brat i ja ledwo wiążemy koniec z końcem, a ty spokojnie bierzesz nasze ostatnie pieniądze!
  • To nie twoje pieniądze! – wtrącił się Aleksiej. – To też moje pieniądze! Mam prawo pomóc mojej siostrze!
  • Twoje pieniądze? – Marina zwróciła się do niego. – Jakie pieniądze? Nie pracowałeś przez pół roku! Żyjesz z moich pieniędzy! Nawet kupujesz za nie jedzenie!

„Marina, nie rób tego” – wtrąciła się Olga. „Lesha po prostu chciała pomóc. To dobry brat”.

  • Dobry brat, który kradnie żonie? – Marina przewróciła oczami. – Olga, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że twój brat ukradł mi pieniądze? Ukradł! Bez pytania!
  • Czemu jesteś taki gwałtowny… – Olga próbowała go uspokoić. – Jesteście rodziną.
  • Rodzina? – Marina gorzko się zaśmiała. – Rodzina nie kradnie. Rodzina nie kłamie. Rodzina nie działa za twoimi plecami. Olga, chcę odzyskać swoje pieniądze. Natychmiast.
  • Ale ja ich nie mam! – zaprotestowała Olga. – Mówiłam, że oddam je pod koniec miesiąca!
  • Nie, Olgo, – Marina spojrzała zimno na Aleksieja. – Daję ci trzy dni. Jeśli pieniędzy nie zwrócą, pójdę na policję.
  • Marina! – krzyknęła Olga. – Nie możesz tego zrobić!

„Mogę” – Marina odpowiedziała ostro i się rozłączyła.

Aleksiej stał blady i patrzył na nią z przerażeniem.

  • Nie możesz tego zrobić! To moja siostra!

„A ja jestem twoją żoną” – odpowiedziała chłodno Marina. „I powinieneś był pomyśleć o mnie, zanim dałeś mi pieniądze”.

„Nie jesteś moją żoną, jesteś strażnikiem więziennym” syknął Aleksiej przez zęby. „Zawsze wpychasz mi pieniądze w twarz, obserwujesz każdy mój ruch. Dość!”

  • Świetnie, – Marina gwałtownie otworzyła drzwi szafy i wyciągnęła torbę sportową. – Spakuj swoje rzeczy i wynoś się stąd. Uciekłeś do swojej ukochanej siostry, bo jest dla ciebie ważniejsza niż nasza rodzina.

Aleksiej był oszołomiony i nie wierzył w to, co usłyszał.

  • Ty… Naprawdę wyrzucasz mnie za drzwi? Z powodu marnych trzydziestu tysięcy?

„Nie z powodu pieniędzy” – Marina rzuciła mu torbę pod nogi. „Z powodu zdrady. Kłamstw. Pogardy dla mojej pracy. Postawiłeś moją siostrę ponad mną. Ponad naszym małżeństwem”.

Aleksiej zacisnął pięści, a jego oczy błyszczały gniewem.

  • Jesteś po prostu potworem, Marina. Bezduszna, wyrachowana suka. Gotowa wyrzucić męża na ulicę przez jakieś papiery!

„I jesteś gotów okraść żonę dla siostry” – odparła chłodno Marina. „Która z nas jest potworem?”

Aleksiej chwycił torbę gwałtownie i skierował się do sypialni. Szuflady trzasnęły głośno, ubrania zaszeleściły. Dziesięć minut później wyszedł z wypchanym plecakiem.

„Ciesz się swoją samotnością” – powiedział na progu. „Z twoimi cennymi pieniędzmi”.

„Będzie to słodsze niż mieszkanie pod jednym dachem ze złodziejem” – odpowiedziała Marina, czując, że jej palce drżą zdradziecko.

Drzwi zatrzasnęły się z takim hukiem, że ściany zadrżały. Marina osunęła się na sofę, zakrywając twarz dłońmi. Wewnątrz szalał huragan: wściekłość, ból, spustoszenie. Ale gdzieś głęboko w środku czuło się dziwną ulgę. Jakby otworzył się ropień, którego przez lata próbowali nie zauważać.

Gwałtowny dźwięk dzwonka wyrwał ją z zamyślenia. Była północ. Nie zauważyła, jak zasnęła w ubraniu, wyczerpana skandalem.

Telefon zadzwonił ponownie.

„Kto?” – zapytała chrapliwie, zbliżając się do drzwi.

„To ja” – głos Aleksieja brzmiał stłumiony. „Otwórz. Musimy porozmawiać”.

„Rozmowa skończona” – warknęła. „Idź do swojej ukochanej siostry”.

„Olga nie chciała mnie wpuścić” – jego głos był gorzki. „Powiedziała, że ​​nie ma gdzie spać. Wyobrażasz sobie? A dla jej dobra ja…”

  • Czego się spodziewałaś? – Marina uśmiechnęła się gorzko. – Że powita cię z otwartymi ramionami? Olga zawsze myślała tylko o sobie. Wiedziałaś o tym doskonale.
  • Marina, porozmawiajmy o tym – powiedział pojednawczo Aleksiej. – Myliłem się. Przyznaję się.

„Za późno” – oparła czoło o zimne drzwi. „Za późno”.

„Spędzę noc u znajomego” – powiedział po chwili milczenia. „Wrócę jutro i wszystko sobie wyjaśnimy. Może znajdę sposób, żeby odzyskać pieniądze…”

„Nie martw się” – odpowiedziała Marina lodowato. „Rano wymienię zamki. Nie ma potrzeby wracać”.

  • Co? – w jego głosie słychać było niedowierzanie. – Nie możesz tego zrobić!

„Mogę”, powiedziała spokojnie, jakby dyktując warunki biznesowe. „To moje mieszkanie. Mój kredyt hipoteczny. Moje rachunki. Ty sam zawsze to podkreślałeś. Więc tak, mogę”.

  • Ty… Nie masz prawa! – Głos Aleksieja zamienił się w krzyk. – Jestem twoim mężem!

„Mąż, który mnie okradł” – Marina przypomniała mu ostro. „Który zdradził mnie dla mojej siostry. Który wisiał na mnie jak ciężki ciężar przez sześć miesięcy. Wiesz, jestem zmęczona. Całkowicie zmęczona. Twoim lenistwem, kłamstwami, wymówkami.

„Ale dokąd mam pójść?” – zapytał zdezorientowany.

  • Do Olgi, – odpowiedziała bezlitośnie Marina. – Powiedz mi, jak straciłaś rodzinę przez nią. Niech ona cię teraz wesprze.
  • Marina, proszę… – w jego głosie słychać było desperację. – Porozmawiajmy o tym spokojnie jutro.

„Jestem absolutnie spokojna” – jej głos brzmiał metalicznie. „Decyzja jest ostateczna. Zabierz swoje rzeczy do drugiej. Potem wymienię zamki.

„Czy ty oszalałeś?” wybuchnął Aleksiej, a w jego głosie zabrzmiały zwykłe nuty żądania. „To także mój dom!”

  • Nie, Lyosha. To mój dom. Ten, za który zapłaciłem. Byłeś tylko gościem. Gościem, który nie cenił mojego chleba ani mojej cierpliwości.

Ktoś głośno zapukał do drzwi.

  • Otwórz! Musimy to rozwiązać humanitarnie!

„Odejdź, Lyosha” – powiedziała Marina zmęczonym głosem. „I nie wracaj”.

Cisza. A potem odgłosy cofających się kroków. Marina wściekle uderzyła pięścią w ścianę. Łzy spływały jej po twarzy, ale w środku była stalowa determinacja. Wiedziała, że ​​robi właściwą rzecz. Ich małżeństwo od dawna stało się bagnem, w którym się dusiła, a Aleksiej ciągnął ją na dno.

Dziś wyrwała się na wolność. I przez ból, przez samotność, po raz pierwszy od dawna poczuła, że ​​może oddychać swobodnie.

Jutro nowe zamki. Jutro nowe życie. Bez jego kłamstw. Bez pustych obietnic. Gorycz będzie płonąć w środku przez długi czas, ale Marina wiedziała, że ​​nie ma innego wyjścia.

Jedyny możliwy wybór…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *