„Wybredni właściciele domów odmówili zapłaty mojemu ojcu hydraulikowi – uważali, że są mądrzejsi od wszystkich innych, ale to on się śmiał ostatni”.

Kiedy pewna wybredna para odmówiła zapłaty mojemu ciężko pracującemu ojcu-hydraulikowi, uznali, że postępują podstępnie.

Ale nie mieli pojęcia, że ​​ich arogancja obróci się przeciwko nim i skończą z wanną pełną wyrzutów sumienia.

W ten sposób mój ojciec wyrzucał ich żądania do ścieku.

Cześć wszystkim!

To jest Peebe i możesz nazywać mnie Pippi, bo tak zwraca się do mnie mój tata.

A tak przy okazji, pozwólcie, że przedstawię Wam Pete’a: 55-latek, silny i przystojny, z białą brodą i dłońmi, które opowiadają historię wielu lat pracy.

To twój przyjacielski hydraulik z sąsiedztwa i mój superbohater bez peleryny.

Mój ojciec należy do tych ludzi, którzy każdą pracę traktują tak, jakby była wykonywana w ich własnym domu, i jest w stanie wyremontować całą łazienkę, nawet jeśli jedna płytka nie pasuje do reszty.

Niektórzy jednak dostrzegają to oddanie i uważają, że mogą z niego skorzystać.

Dokładnie to samo próbowało zrobić kilku wybrednych właścicieli domów.

No cóż, nie mieli pojęcia, z kim mają do czynienia.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, kiedy pojechałem odwiedzić mojego ojca.

Znalazłem go na tarasie, palącego cygaro i śmiejącego się, jakby usłyszał najzabawniejszy dowcip na świecie.

„Co cię tak bawi, staruszku?” – zapytałem, siadając obok niego.

Oczy ojca rozbłysły, gdy powiedział:

„Och, Peebee, nie uwierzysz, co się właśnie wydarzyło. To szaleństwo!”

Ojciec pochylił się do przodu, wciąż chichocząc.

„Pamiętasz, jak remontowałem łazienkę?

Opowiem wam zatem o Carlislesach, albo jak ja ich nazywam, Burnerach.

Usadowiłem się wygodnie, wiedząc, że będzie ciekawie.

Ojciec zawsze opowiadał dobre historie.

„Ci ludzie chcieli wszystkiego naraz.

Nowe płytki, wymyślna armatura wodno-kanalizacyjna, cokolwiek.

Każdy szczegół wybrali sami… nawet miejsce, w którym chcieli powiesić uchwyt na papier toaletowy.”

„Brzmi jak wymarzona praca” – powiedziałem.

Ojciec prychnął.

„Och, wszystko zaczęło się dobrze. Ale potem…”

Jego twarz pociemniała i wiedziałem, że zbliża się interesująca część.

„Co się stało, tato?” – zapytałem.

„Cóż, Peebe, ostatniego dnia, kiedy kończyłam szwy, siedzieli na tej kanapie i szykowali się, żeby mnie porządnie zerżnąć”.

Głos ojca przybrał drwiący ton, gdy naśladował panią Carlite.

„Och, Pete, wcale tego nie chcieliśmy!

Wszystkie te kafelki są złe!

Westchnąłem.

„Ale czyż nie wybrali wszystkiego sami?”

„Dokładnie!” – wykrzyknął ojciec, rozkładając ramiona.

„Teraz uważaj – ośmielili się powiedzieć mi, że zapłacą mi tylko połowę tego, co mi byli winni.

POŁOWA!”

Szczęka mi opadła.

“POŁOWA?? Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy nad ukończeniem wymarzonej łazienki?

„Niewiarygodne! Co zrobiłeś?”

W oczach ojca pojawiły się figlarne iskierki.

„No cóż, próbowałem z nimi porozmawiać.

Ale oni tego nie chcieli.

Pan Carlite nadąsał się i powiedział: „Dokończ swoją pracę i UCIEKAJ, Pete.

Nie zapłacimy ani grosza więcej.

Poczułem, jak krew się we mnie gotuje.

„To nie jest sprawiedliwe! Tak ciężko pracowałeś!”

Mój ojciec pogłaskał mnie po dłoni.

„No dalej, Peebee. Nie martw się!

Twój staruszek miał asa w rękawie.

„Co zrobiłeś?” – zapytałem z zapałem, pochylając się do przodu, by usłyszeć więcej.

Uśmiech ojca stał się szerszy.

„Och, skończyłem robotę. Ale zamiast wody jako roztworu…”

„…wymieszałem go z cukrem i miodem” – dokończył zdanie ojciec, a w jego oczach pojawiły się figlarne iskierki.

Zamrugałem i próbowałem przetworzyć to, co właśnie usłyszałem.

„Cukier i miód? W roztworze? Ale dlaczego?”

Tata odchylił się do tyłu i zaciągnął się głęboko cygarem.

„Poczekaj, Pippi. Poczekaj.”

Następnie opowiedział, jak spakował narzędzia, schował połowę pieniędzy do kieszeni i wyszedł z domu z uśmiechem, wiedząc, co go czeka.

„Ale tato” – przerwałem – „czy oni nie zauważą, że coś jest nie tak z tym roztworem?”

Pokręcił głową i się roześmiał.

„Nie, nie od razu. Wszystko wyglądało dobrze, gdy schło. Ale po kilku tygodniach…”

Pochyliłem się do przodu i chłonąłem jego słowa.

„Co się wydarzyło kilka tygodni później?”

Uśmiech taty stał się szerszy.

„Wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa”.

„Wyobraź sobie” – powiedział tata, machając cygarem.

„Ci skąpcy siedzą tam i myślą, że mają starego Pete’a w garści. A potem pewnego dnia pani Carlisle idzie pod prysznic i co widzi?”

Wzruszyłem ramionami, całkowicie pochłonięty tą historią.

„Mrówki!” – krzyknął tata.

„Dziesiątki z nich pełzają wzdłuż szwów, jakby to była ich własna prywatna autostrada!”

Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

“Niesamowity!”

„Och, będzie jeszcze lepiej” – kontynuował tata.

„Następnego dnia pojawiły się karaluchy. Potem przyszły wszystkie pełzające stworzenia w promieniu stu metrów”.

Pokręciłem głową ze zdumieniem.

„To szaleństwo! Ale skąd wiesz to wszystko?”

Tata puścił mi oko.

„Pamiętasz Johnny’ego? Mój stary przyjaciel? Jest ich sąsiadem i informował mnie na bieżąco”.

„A co z Carlislesami?” – zapytałem.

„Co oni zrobili?”

Oczy taty rozbłysły radością.

„Och, Pippi, próbowali wszystkiego. Wydali fortunę na zwalczanie szkodników, ale nic nie działało.

Chcesz usłyszeć to, co najlepsze?

Potakująco skinąłem głową.

„Oskarżyli o to spraye na szkodniki! Czy możesz w to uwierzyć?” Tata się zaśmiał.

Kiedy śmiech taty ucichł, nie mogłem powstrzymać się od poczucia odrobiny współczucia dla Carlisle’ów.

„Ale tato, czy to nie było trochę… okrutne?”

Wyraz twarzy taty złagodniał.

„Pippi, musisz zrozumieć. Ci ludzie próbowali mnie oszukać i zabrać moje ciężko zarobione pieniądze.

Dwa tygodnie ciężkiej pracy, a chcieli mi zapłacić tylko połowę?”

Powoli skinąłem głową.

„Rozumiem, ale mimo wszystko…”

„Słuchaj” – powiedział tata, pochylając się do przodu.

„W tym zawodzie najważniejsza jest reputacja.

Jeśli wyjdzie na jaw, że klienci mnie oszukują, zniknę z biznesu szybciej, niż zdążysz powiedzieć „kran przecieka”.

Musiałem przyznać mu rację.

„Co wydarzyło się później?”

Tata się zaśmiał.

„Cóż, Johnny powiedział, że około rok później całkowicie odnowili łazienkę”.

Moje oczy się rozszerzyły. „Czy to rozwiązało problem?”

Tata pokręcił głową i się roześmiał.

„Nie. Ślady cukru nadal tam były, ukryte pod powierzchnią. Robaki wciąż wracały”.

„A co z Carlislesami?” – zapytałem.

„Czy oni się o tym dowiedzieli?”

Oczy taty rozbłysły.

„Nie wiem. Ale w końcu usłyszałem, że zamierzają przerobić łazienkę… znowu.”

Tata westchnął, a jego twarz stała się poważna.

„Pippi, pozwól, że ci coś powiem. Przez wszystkie lata mojej kariery hydraulika nigdy nie zrobiłem czegoś takiego.

I mam nadzieję, że nigdy więcej tego nie zrobię. Ale ci Carlislesowie nie próbowali mnie oszukać.

Obrazili moją pracę, moją godność.

Skinąłem głową ze zrozumieniem.

„Myśleli, że mogą cię oszukać”.

„Dokładnie” – powiedział tata, celując we mnie cygarem.

„A w tym biznesie wszystko staje się znane.

Jeśli im to wybaczę, kto wie, ilu innych ludzi będzie próbowało mnie oszukać?”

„Rozumiem, co masz na myśli” – przyznałem.

„Ale mimo wszystko, owady w łazience? To jest dość obrzydliwe, tato.”

On się zaśmiał.

„Cóż, nigdy nie powiedziałem, że to piękna zemsta. Ale była skuteczna”.

„Co wydarzyło się później?” – zapytałem ciekawie.

„Czy słyszałeś od nich coś jeszcze?”

Tata pokręcił głową.

„Nie. Ale Johnny mnie informuje. Powinieneś usłyszeć niektóre z historii, które mi opowiedział”.

„Na przykład jaki?” – zapytałem, spodziewając się więcej.

W oczach taty pojawiły się figlarne iskierki.

„Cóż, pewnego razu pani Carlisle wydała elegancką kolację.

Johnny powiedział, że słyszał, jak krzyczała przez całą drogę do jego domu, kiedy znalazła karalucha w gościnnej toalecie!

Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

„Ojej, to musiało być niezręczne!”

„Och, jest jeszcze lepiej” – kontynuował tata.

„A potem nadszedł czas, kiedy pan Carlisle próbował rozwiązać problem sam.

Kupił wszystkie dostępne w sklepie środki odstraszające owady i zabrał się do pracy w łazience.

„Pomogło?” – zapytałem, domyślając się, że nie.

Tata pokręcił głową i zaśmiał się.

“NIE.

Przez wiele tygodni w całym domu unosił się zapach przypominający fabrykę chemikaliów.

A co z owadami?

Wrócili, gdy tylko zapach opadł.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

“Niewiarygodny.

Od jak dawna to trwa?

„Och, minął już pewnie ponad rok” – powiedział tata, zaciągając się cygarem.

„Johnny mówi, że osiągnęli już limit.

Rozmawiają o sprzedaży domu i przeprowadzce.

Gwizdnąłem cicho.

„Wow, tato, to jest zemsta, która trwa.”

Skinął głową, a w jego oczach pojawił się cień żalu.

„Może to trwało dłużej, niż planowałem.

Ale wiesz, co mówią o karmie.

„Tak” – zgodziłem się.

„To jest prawdziwe… no wiesz.”

Śmialiśmy się serdecznie.

Kiedy słońce zaczęło zachodzić i ciepłe światło padło na taras, odchyliłem się do tyłu i pomyślałem o wszystkim, co powiedział mi tata.

„Wiesz, tato” – powiedziałem powoli – „muszę przyznać, że to genialne.

„Diaboliczne, ale genialne”.

Tata skinął głową, a na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech.

„Czasami, Pippi, musisz dać ludziom lekcję, której nie zapomną”.

Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

„Cóż, jestem pewien, że Carlislesowie dwa razy by się zastanowili, zanim nie zapłacą komuś rachunków”.

„Masz rację” – zaśmiał się tata.

„I za każdym razem, gdy Johnny daje mi aktualizację, dobrze się śmieję”.

Siedzieliśmy w ciszy, ciesząc się przytulną chwilą i obserwując, jak niebo robi się różowe i pomarańczowe.

„Hej, tato?” – powiedziałem w końcu.

„Tak, Pippi?”

“Obiecaj mi coś?”

Podniósł brwi.

“Co?”

Zachichotałem.

„Jeśli kiedykolwiek będę chciał odnowić łazienkę, zapłacę ci z góry”.

Tata się zaśmiał i mocno mnie przytulił.

“To moja dziewczyna!”

Siedząc tam, śmiejąc się i oglądając zachód słońca, nie mogłem przestać myśleć o Carlisle’ach i ich łazience pełnej robactwa.

To było przypomnienie, że karma czasami ma sześć nóg i ochotę na słodycze.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *