PRZEZ LATA NIE MOGŁAM ZAJŚĆ W CIĄŻĘ – AŻ DO PODSŁUCHANIA ROZMOWY MOJEGO MĘŻA Z JEGO ZNAJOMYMI. TO CO USŁYSZAŁEM, ZNISZCZYŁO WSZYSTKO.
To była po prostu kolejna sobota, kolejne przypomnienie tego, czego nie mam . Ale kiedy usłyszałem słowa Ryana – słowa, których nigdy nie spodziewał się usłyszeć – moje życie legło w gruzach w sposób, którego sobie nie wyobrażałem.
Bardziej niż czegokolwiek innego na świecie marzyłam o tym, żeby zostać matką. To nie był tylko sen – miałam wrażenie, że brakuje mi pewnej części mnie. Przez lata modliłem się, błagałem Wszechświat, poddawałem się wszelkim możliwym badaniom – i wszystko na próżno.
Lekarze stwierdzili, że nie było ku temu powodów medycznych . A to tylko pogorszyło sprawę. Każdego miesiąca pojawia się nowa nadzieja i znów ten bezduszny, biały prostokąt na teście, powtarzający w milczeniu: „nie”.
Ryan zawsze starał się być moim wsparciem.
„Nie martw się, kochanie, wszystko wydarzy się, gdy nadejdzie czas” – powiedział, przytulając mnie.
Ale za każdym razem, gdy patrzyłam mu w oczy, widziałam w nich ulotny cień rozczarowania. On sam tego nie zauważył, ale mnie to rozdzierało. Poczułam się winna – jakbym nas zdradziła , nasze marzenie. Byłem pewien, że go zawiodłem.
Pewnego dnia poszliśmy na przyjęcie urodzinowe córki naszych przyjaciół. Naprawdę się z tego cieszyłem, ale kiedy zobaczyłem dziewczynkę ściskającą kawałek ciasta w małych rączkach, serce mi się załamało. Uśmiechałem się tak dobrze, jak potrafiłem, ale po godzinie nie mogłem już tego znieść. Wyszłam na zewnątrz, a łzy zaszkliły mi się w oczach. Mam tylko nadzieję, że nikt tego nie zauważy.
Wtedy zobaczyłem Ryana. Stał niedaleko z przyjaciółmi, śmiał się i trzymał butelkę piwa. Nie chciałam podsłuchiwać, ale nie mogłam nie usłyszeć, jak jeden z nich powiedział:
„Dlaczego nie adoptujesz?” Rebecca ma taki smutek w oczach.
Zaparło mi dech w piersiach. Ból w klatce piersiowej stał się bardziej dotkliwy. A potem Ryan… się zaśmiał . Gorzkie, zimne.
„Tak, ona tego chce” – mruknął lekko pijanym głosem. – Ale tak wszystko zorganizowałem, że NIGDY nie będzie u nas małego pasożyta.
Byłem przerażony.
Co on właśnie powiedział?
Co on zrobił?
Stałem w cieniu przy płocie, a serce waliło mi w uszach. A jego słowa rozbrzmiewały raz po raz.
— Upewniłam się, że nigdy nie będziemy mieć dziecka.
A potem:
„Miałam wazektomię”.
Każde słowo jest jak ostrze w sercu.
Dalej się śmiał i paplał:
„Żadnych nocnych krzyków… Rebecca nie przytyje… Pieniądze zostaną u mnie”.
Opuściłem imprezę oszołomiony, mamrocząc coś o tym, że źle się czuję. Ryan nawet nie oderwał wzroku od piwa, tylko machnął ręką:
„Odpocznij, kochanie”.
Straciłem panowanie nad sobą w domu. Złość, ból, upokorzenie – wszystko przyszło naraz. Siedziałem w salonie i przypominałem sobie każdą minutę naszego życia. Wszystkie modlitwy, łzy, niekończące się upokarzające wizyty u lekarzy, podczas których błagałam o jakąkolwiek odpowiedź. I on wiedział. Wiedziałem o tym od samego początku. I mnie okradł – pozbawił mnie marzeń. Nasze marzenie…przynajmniej tak myślałem.
Następnego ranka, trzymając w dłoniach kubek zimnej kawy i ledwo śpiąc, usłyszałem dzwonek telefonu. Imię: Ronald – przyjaciel Ryana.
„Rebecca…” – jego głos drżał. — Nie wiedziałem, czy zadzwonić… ale po wczoraj…
„Wiem, Ronaldzie” – przerwałem mu chłodno. – Słyszałem wszystko.
- Czy ty… słyszałeś? — wydychał.
- Każde obrzydliwe słowo. Ale jeśli masz coś do dodania, powiedz to.
Zawahał się, ale w jego głosie można było usłyszeć ulgę.
„Znam Ryana od wielu lat… ale nie mogę już być częścią tego. Przykro mi. Zasługujesz na coś lepszego.
Uśmiechnąłem się bez radości:
- Wierz mi, Ronaldzie, już to zrozumiałem. Ale dziękuję… za to, że przynajmniej teraz powiedziałeś prawdę.
Mruknął przeprosiny i się rozłączył. A ja siedziałem w milczeniu.
Wewnątrz jest pustka. Ale potem zapadła decyzja .
Ryan myślał, że mnie oszuka? Że to połknę?
Nie miał pojęcia, do czego jestem zdolny.
Miesiąc później mój plan był gotowy. Dzięki pomocy mojej przyjaciółki, która była w ciąży , udało mi się uzyskać pozytywny wynik testu i fałszywe USG. Wszystko wyglądało idealnie.
Tego wieczoru wszedłem do domu z teatralnym przestrachem w głosie, ściskając w dłoniach „dowód”.
- DESZCZ! — Krzyczałam, jakbym się dusiła. — Musimy porozmawiać!
Wyszedł z kuchni z piwem i zmarszczył brwi:
- Co się stało?
Wzięłam test i zdjęcie:
„Jestem… jestem w ciąży”.
Zbladł. Butelka wypadła mu z rąk i uderzyła o blat stołu. Moje spojrzenie przeskakiwało to na mnie, to na papiery.
- CO?! — krzyknął. – To niemożliwe! Nie możesz być w ciąży!
Pochyliłem głowę:
„Co masz na myśli mówiąc, że nie może ?” Czyż nie tego chcieliśmy? Myślałam, że będziesz zadowolony.
Zaczął biegać po pokoju:
- Nie, nie! Powinieneś iść do lekarza. Sprawdź jeszcze raz! To po prostu niemożliwe! — a potem wykrzykuje: — Miałem wazektomię!
Złapałam oddech i szeroko otworzyłam oczy:
„ CO?!”
Zamarł, zdając sobie sprawę, że się zdradził.
- Ja… wszystko wyjaśnię…
„Nie ma potrzeby” – mój głos stał się teraz lodowaty. – Wiem wszystko, Ryan. Podsłuchałem cię na tej imprezie. Wiem co to jest wazektomia. Wiem o kłamstwie.
Otworzył usta, ale nie wydobył z siebie ani jednego słowa.
„Wychodzę” – powiedziałem spokojnie. — Nie będzie mnie do końca tygodnia. I wiedz o tym: nie masz już kontroli nad moim życiem.
Odwróciłam się i wyszłam. Serce waliło mi jak młotem, ale stąpałam pewnym krokiem.
Ale to był dopiero początek. Ryan mnie niedocenił. Miałem plany.
Kilka dni później siedziałem w kawiarni i wybrałem numer, który dał mi mój przyjaciel. Adwokat rozwodowy – Claire. Spokojny, pewny siebie głos stał się dla mnie kotwicą, której potrzebowałem.
„Chcę rozpocząć postępowanie rozwodowe” – powiedziałem stanowczo. Zapewniła nas, że przejdziemy przez wszystko krok po kroku. I tak to się zaczęło.
Podczas gdy Claire była zajęta papierkową robotą, mój telefon pękał w szwach od wiadomości od Ryana.
„Rebecca, proszę, porozmawiajmy . ”
„Przesadzasz!”
Każda wiadomość jest albo prośbą, albo oskarżeniem. Nie odpowiedziałem na żadne z nich .
Kiedy podpisałam pierwsze papiery w biurze Claire, po raz pierwszy od lat wzięłam głęboki oddech .
Kilka dni później Ronald zadzwonił ponownie.
„Witaj, Rebecca…” zaczął niepewnie. – Chciałem tylko wiedzieć, jak się masz. Po tym wszystkim, co wydarzyło się z Ryanem… trudno mi myśleć o tym, co przeszłaś.
Nie spodziewałem się telefonu. Jednak w jego głosie było tyle szczerej troski, że się rozpłynęłam.
- Dziękuję, Ronaldzie. Było ciężko, ale… zmierzam ku nowemu początkowi.
Zaczęliśmy częściej rozmawiać. Na początek krótko. A potem dłużej. Stał się moim wsparciem, opoką, przyjacielem. Rozśmieszał mnie, gdy miałam ochotę płakać. I każdego dnia zdawałam sobie sprawę, że okazywał mi miłość, o jakiej nigdy nie śniłam.
Mijały miesiące. Zbliżyliśmy się do siebie.
Pewnego dnia, podczas kolacji, spojrzał mi w oczy i cicho powiedział:
- Rebeko, nie wiem, jak inaczej to powiedzieć… ale chyba się w tobie zakochuję.
Uśmiechnęłam się przez łzy:
- A ja jestem taki jak ty. Dałeś mi to, na co tak długo czekałam – ciepło, szczerość… miłość.
Pobraliśmy się rok później, podczas małej, kameralnej ceremonii w gronie przyjaciół, którzy cały czas nas wspierali.
A potem wydarzył się prawdziwy cud – dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
Kiedy powiedziałem o tym Ronaldowi, na moment zamarł. A potem uśmiechnął się najszerzej, jaki kiedykolwiek widziałem.
- Rebecca… serio? Czy zostaniemy rodzicami? – Mocno mnie przytulił, śmiejąc się i płacząc jednocześnie.
Życie jest dziwne. Zdrada, ból, łzy – wszystko to doprowadziło mnie do prawdziwej miłości .
Trzymałam Ronalda za rękę i czułam, jak we mnie rośnie nowe życie. Uśmiechnęłam się przez łzy:
- To jest prawdziwa miłość. I nigdy tego nie odpuszczę.