Rozmowa telefoniczna, która zmieniła wszystko

Telefon w jego kieszeni wydał głośny wibrujący dźwięk. Wzdrygnął się bardziej, niż zrobił to mój krzyk. Jego wzrok powędrował do kieszeni, a strach na jego twarzy przerodził się w czystą, niekontrolowaną panikę. Wydawało się, że zapomniał o mnie, o książce, o wszystkim, oprócz tego telefonu, który zdawał się być wyrokiem śmierci.

Niezręcznie wyciągnął telefon i szybko spojrzał na ekran. Widząc nazwisko, gwałtownie wypuścił powietrze, jakby ktoś go uderzył w brzuch, i przycisnął telefon do ucha, odwracając się do ściany. Jego głos był ledwo słyszalny, napięty, pełen obcego mi niepokoju i pewnej niesamowitej uległości.

„Tak? … Nie, dopiero teraz… Zrozumiałam… Tak, idę. Już teraz… Nie, nie pytaj. Po prostu poczekaj. „Będę tam niedługo”.

Mówił krótkimi, urywanymi zdaniami, cały czas oglądając się na drzwi, jakby spodziewał się kogoś. Jego plecy były napięte, a ramiona opuszczone. Wydawał się kurczyć, skulony pod ciężarem dzwonka.

Stałem tam, ściskając książkę tak mocno, że moje kostki zrobiły się białe. Gniew powoli ustąpił miejsca lodowatemu przerażeniu. To wezwanie, ta reakcja – nie dotyczyły zdrady. Chodziło o kłopoty.

„Kim jest ten?! Co się dzieje?!” – to już nie był krzyk, ale chrapliwy szept, który wyrwał się ze mnie. „Czy to Veronica? Czy to ONA dzwoni?!»

Rozłączył się i gwałtownie się odwrócił. Jego twarz była tak zniekształcona, że ​​ledwo mogłem go rozpoznać. To nie była moja ulubiona osoba. To była bestia przyparta do muru.

„Musimy odejść. „Natychmiast” – jego głos był stłumiony, ale była w nim nowa, straszna determinacja. Zrobił krok w moją stronę i złapał mnie za rękę. Jego palce były lodowate, ale uścisk stalowy. – „Nie mogę wszystkiego wyjaśnić. Nie teraz. Nie mamy czasu. Weronika… to nie tak jak myślisz. Ma to związek z tym, co próbowałem zostawić w przeszłości. Bardzo niebezpieczna przeszłość. I wygląda na to, że to ono mnie znalazło.

Już szedł w kierunku szafy, wyjmując dużą torbę podróżną. „Przygotuj się. Tylko to, co najważniejsze. Pieniądze, dokumenty, trochę ubrań. Szybko!”

Stałem tam, nie mogąc się ruszyć. Notatnik z cichym szelestem wypadł mi z rąk na podłogę i otworzył się na stronie z jednym imieniem. “Weronika”.

Spojrzałem na niego, na jego przestraszoną, nieznajomą twarz, na notatnik leżący u moich stóp, na którym wciąż widniało złowieszcze imię. W tym momencie mój świat wywrócił się do góry nogami i rozpadł się na kawałki. Przeszłość, którą uważałam za prostą i bezpieczną, okazała się pełna mrocznych, śmiertelnych sekretów, a teraz te sekrety pukają do naszych drzwi. Za oknem rozległ się pierwszy grzmot, zapowiadający burzę. Pozostało mi tylko jedno – zaufać mu, człowiekowi, który właśnie stał się dla mnie obcy, i pójść z nim w nieznane, w huku burzy i złowrogiej ciszy, która nagle zapadła po telefonie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *