Świetnie, to wyraźnie początek fikcyjnej historii z silnym elementem tajemnicy i horroru. Kontynuujmy w tym samym dramatycznym tonie, podtrzymując napięcie.
***
— *„WIDZIAŁEM TWOJĄ MAMĘ…”* — jego głos drżał i miał trudności ze złapaniem oddechu. Spojrzał na mnie z przerażającą mieszanką paniki i obrzydzenia, jakiej nigdy wcześniej nie widziałam na jego twarzy.
– Moja matka? Co jej jest? Gdzie ona jest? Czy ona jest w porządku? — moje serce zapadło się ze strachu. Wyobrażałam sobie wszystko: upadła, poczuła się źle, zobaczyła złodzieja… ale jego reakcja nie pasowała do niczego z tego.
Nie odpowiedział, tylko pokręcił głową i odszedł od domu, szeroko otwierając oczy i wpatrując się gdzieś za mną, w ciemny dom spowity światłem księżyca.
— *„Ja… ja nie mogę…”* w końcu wypuścił powietrze, a jego głos zabrzmiał tak, jakby ktoś go dusił. — *„Wyszedłem zaczerpnąć powietrza… Podszedłem do tego okna…” — drżącym palcem wskazał na kuchenne okno, które wychodziło na podwórko. — *„I widziałem ją… Twoją matkę…”*
Jego spojrzenie znów powędrowało w stronę domu, a ja zobaczyłam w nim czysty, pierwotny horror.
— *”Co widziałeś?!” Powiedz mi!* Złapałam go za ręce, próbując powstrzymać jego drżenie. Jego skóra była lodowata.
Wziął głęboki, urywany oddech, jakby miał zamiar zanurkować w lodowatej wodzie.
— *„Ona… ona była na czworakach… przy tylnych drzwiach… i… i jadła ziemię”* — wyszeptał, a te słowa brzmiały tak absurdalnie, tak dziko, że mój umysł natychmiast je odrzucił.
– Co? Co za bzdura? Mama śpi! Miałeś sen! — Próbowałam przekonać jego, przekonać samą siebie.
Jednak on tylko gwałtownie pokręcił głową. — *„To nie był sen! Widziałem ją! W blasku księżyca… jej twarz była umazana brudem, a jej oczy… Boże, jej oczy… były puste! I rzęziła… jadła ziemię ze swoich rąk!”*
Gdy mówił, po jego twarzy płynęły łzy — łzy przerażenia.
W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły. Mój ojciec stał na progu, zaspany i zaniepokojony krzykiem. A tuż za nim… stała moja matka. W koszuli nocnej, z lekko potarganymi włosami, wyglądająca zupełnie… zwyczajnie. Zainteresowany.
– Co się stało? Czemu tak krzyczysz, synu? — zapytał ojciec, patrząc na nas.
Pan młody zamarł, wpatrując się w moją matkę. Powoli podniósł drżącą rękę i wskazał na nią.
— *„Oto ona… Ale teraz ona… wygląda inaczej…” — jego głos zmienił się w jakiś chrapliwy jęk. — *„Nie rozumiesz! Widziałam… Widziałam…”*
Moja matka tylko na niego spojrzała, a na jej twarzy nie było ani cienia przerażenia czy zażenowania. Tylko małe zamieszanie. Ale coś w jej spojrzeniu… coś nieuchwytnego, coś bardzo *starego* i *obcego*, błysnęło na moment, by znów zniknąć za maską zwykłej macierzyńskiej troski.
Mój ojciec podszedł do nas i położył mi rękę na ramieniu. — Wygląda na to, że nasz gość ma zły sen. Przed ślubem byłem przemęczony. Wejdźmy do domu.
Ale pan młody nie ruszył się. Spojrzał na moją matkę, potem na mnie i w jego oczach było coś więcej niż tylko strach. To było rozczarowanie, złamane zaufanie i absolutne, przerażające zrozumienie.
— *„Nie mogę…” — jego głos stał się pewniejszy, chociaż wciąż pełen bólu. Odsunął się ode mnie. — *”Nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę… Nie mogę cię poślubić. Nie mogę być częścią… *tego*.”*
Odwrócił się gwałtownie i pobiegł. Nie w stronę domu, ale w stronę bramy, w stronę drogi, w stronę jakiejkolwiek możliwości ucieczki z tego miejsca, z tego domu, od mojej rodziny.
Stałam jak wryta, patrząc za nim, po czym powoli się odwróciłam. Moi rodzice stali w progu, oświetleni słabym światłem z korytarza. Mój ojciec wyglądał na zdezorientowanego, ale moja matka… Moja matka spojrzała na mnie i tym razem w jej oczach nie było nic normalnego. To było to samo puste, stare spojrzenie, które pan młody zeznał, że widział w świetle księżyca. Spojrzenie, które po raz pierwszy sprawiło, że zwątpiłem… A co jeśli nie spał? A co jeśli to, co zobaczył, okazało się prawdą?
Drzwi zamknęły się za mną cicho, odcinając mnie od świata zewnętrznego i pozostawiając mnie samego z dwójką osób, które nagle stały się dla mnie zupełnie obce i przerażające. Ślub został odwołany. Moje życie, jakie znałam, zawaliło się w jednej chwili pod ciężarem tajemnicy skrywanej przez moją rodzinę… a może i przez samą tę ziemię.