W starej sali opuszczonego sierocińca, gdzie niegdyś odbywały się wystawy egzotycznych zwierząt, teraz rozbrzmiewało tylko echo obojętnych głosów i zmęczonych kroków.
Na środku, w bladym świetle przemysłowych lamp, leżał nieruchomo pies.
Niegdyś potężny i dumny malamut, teraz wyglądał jak cień samego siebie – jego skóra pokryta była bliznami, uszy były łuszczone, a łapy skurczone od agonii, którą przeszedł.