Anna stała na zewnątrz, ściskając w dłoniach małą torbę, a drugą ręką mocno obejmując syna. Zimny wiatr parzył jej skórę, ale prawie tego nie zauważała.
Pustka wypełniała jej klatkę piersiową. Dom, w którym mieszkała przez ostatnie kilka lat, nie należał już do niej. Mąż wyrzucił ją z domu, nie chcąc słuchać jej łez i błagań.
Pod jej sercem rosło kolejne dziecko, ale jego ojciec nawet o nim nie pomyślał, kiedy trzasnął drzwiami.