W zatłoczonej strefie rekreacyjnej centrum handlowego młoda dziewczyna namiętnie rozmawiała przez telefon. Nagle z góry spadł na nią strumień zimnego soku pomarańczowego.
Sprawcą okazał się nieznany mężczyzna, który wchodząc do windy zachowywał się zupełnie spokojnie, jakby nic szczególnego się nie stało.
Jednak zamiast oburzenia, jego działanie wywołało aprobatę otaczających go ludzi.