W zimny marcowy poranek Olga Nikołajewna, starsza kobieta, weszła do rejonowej polikliniki. Miała zawroty głowy, jej skronie pulsowały bólem, a oczy były zamglone.
Z trudem dotarła do gabinetu terapeuty i opadła na krzesło, licząc na pomoc. Lekarz ledwo na nią spojrzał i zapytał, czy ma ubezpieczenie lub czy może zapłacić za wizytę.
Olga Nikołajewna z niepokojem przeszukała kieszenie, ale znalazła tylko starą chusteczkę. Ubezpieczenie zostało w domu, ale nie miała przy sobie żadnych pieniędzy. Wyjaśniła to lekarzowi i spojrzała na niego z niepokojem, licząc na zrozumienie.