Bogaty mężczyzna spotykał się z krawcową. Aby ją upokorzyć, matka pana młodego zaprosiła pannę młodą na elitarne przyjęcie w restauracji

  • Wania, mówisz poważnie? – Walentyna Jurjewna zwróciła się do męża ze zdziwieniem. – Kirył, słyszałeś to?

Kirył Konstantynowicz westchnął i złożył gazetę:

  • Synu, musisz się dobrze zastanowić. To już koniec, jestem zmęczony, idę spać.

Szybko zniknął z pokoju, a Walentyna Jurjewna patrzyła za nim z wściekłością.

  • Nie obchodzi cię przyszłość twojego syna? Nie możesz się z nią nigdzie pokazać! Prawdopodobnie nie będzie nawet w stanie odróżnić widelca od łyżki.

Kirył Konstantynowicz odwrócił się:

„Dbam o przyszłość mojego syna, ale nie będę brał udziału w kłótniach tych kobiet”.

Trzasnął drzwiami. Wania spojrzał na matkę:

  • Mamo, co mówisz o Tanyi? Jakby była jakąś skamieniałością!
  • A co, synu? Myślisz, że ona nie jest skamieniałością? Czy myślisz, że w przyszłości będziecie mieli z nią coś dobrego?
  • No jasne, że tak! Kocham Tanyę, ona kocha mnie…
  • No cóż, podobasz jej się – to jasne. Ale czy nie sądziłeś, że gdybyś ją zobaczył trochę z boku, od razu byś zrozumiał, że ona nie jest dla ciebie odpowiednią kandydatką?

Wania uparcie pokręcił głową:

  • Mamo, masz jakieś błędne zdanie o Tani! Ona jest nowoczesną i dobrą dziewczyną.
  • Wania, kim ona jest? No więc powiedz mi.
  • Co masz na myśli mówiąc kto? Człowiek.
  • Nie, z zawodu?

— Krawcowa.

  • Tutaj! Jesteś spadkobiercą imperium winiarskiego!

Wania się zaśmiał:

  • Mamo, przesadzasz! My tylko dostarczamy wino, ale imperium zaczyna się wtedy, gdy jest produkowane.
  • Bzdura! Imperium jest wtedy, gdy zarabiasz na nim naprawdę dobre pieniądze, a twoja Tania widziała dobre życie tylko w marzeniach, dlatego od razu się w tobie zakochała, gdy tylko dostała te wszystkie pieniądze.

Wania odwrócił się i wybiegł na ulicę. Mama zawsze była bardzo wytrwałą osobą, ale mój ojciec twierdził, że nie ma potrzeby się na nią obrażać, bo jest kobietą, a kobiety są rozsądne. Dlatego starają się wszędzie ustanawiać swoje własne zasady. Musisz po prostu udawać, że wszystko jest dokładnie tak, jak ona mówi. W zasadzie to właśnie zrobił Wania.

Łatwiej udawać, że się zgadzasz, ale zrób to po swojemu. Ale nie w tej sytuacji. Wczoraj przedstawił Tanię swoim rodzicom, ale rano, gdy matka ostro ją przesłuchała, Wania zrozumiał, że tym razem na pewno łatwo nie odda swojej pozycji. Jednak nie zamierzał się poddać. Oni wezmą ślub, nawet jeśli mama będzie temu przeciwna.

Ma 28 lat, od dłuższego czasu pracuje i zarabia na swoje własne pieniądze. Choć bardzo bym chciała, żeby w rodzinie nie było ukrytej wrogości, ale raczej spokój.

Tanya spojrzała na niego z niepokojem.

  • Wania, oni mnie nie lubili…

Przytulił pannę młodą:

  • Nie martw się. Niezależnie od tego czy mi się podobałaś czy nie, najważniejsze jest to, że cię lubię.

Tanya westchnęła:

  • Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz taką rodzinę? Może naprawdę nie musisz łączyć swojego życia ze mną? Przyjrzyj się komuś ze swojego otoczenia.

Wania odepchnął ją od siebie i powiedział ze zdziwieniem:

— Po prostu nie rozumiem, czy twoja matka cię zaraziła czy coś?


Minął zaledwie tydzień.

  • Taneczka, dzień dobry! Czy Cię rozpraszam?

Tanya prawie upuściła telefon – właśnie mierzyła klientkę, która postanowiła zlecić jej uszycie sukienki.

  • Nie, oczywiście, że nie, Walentyno Jurjewno!
  • Taneczko, już niedługo zostaniesz członkiem naszej rodziny, dlatego zapraszam cię na moje urodziny.

Walentyna Jurjewna podała nazwę najdroższej restauracji w mieście, co natychmiast uspokoiło Tanię. No cóż, teraz jest jasne, że chce ją przedstawić w niekorzystnym świetle. Poczuła, że ​​w jej oczach pojawiają się łzy i powiedziała:

  • Dobrze, Walentyno Jurjewno. Dziękuję za zaproszenie!

Położyła telefon na stole i zaczęła płakać. Klientka o imieniu Anastazja Kondratjewna spojrzała na nią ze zdziwieniem:

  • Taneczka, coś ci się stało?

Nie był to pierwszy raz, kiedy Anastazja odwiedziła Tanię i, nawiasem mówiąc, przyprowadziła ze sobą także innych przyjaciół. Tanya niewiele o niej wiedziała i nie pytała. Widziałem tylko starszą kobietę przyjeżdżającą fajnym samochodem. Tanya nie wytrzymała i opowiedziała jej wszystko, co się wydarzyło w jej życiu.

  • Ojej, Walentyna się źle zachowuje. – Anastazja Kondratjewna zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. – Tak naprawdę jest dobrą kobietą, ale jeśli chodzi o pieniądze, zmienia się zupełnie. Nie płacz, coś wymyślimy.

Tanya otarła łzy.

  • Co tu możemy wymyślić? Ona mnie nie lubi i nie mogę nic z tym zrobić.
  • Nie, mylisz się. Teraz ona postanowiła, że ​​przyniesiesz jej hańbę. Uspokój się i zrób to tak, żeby nie narobić sobie wstydu, a wręcz przeciwnie, żeby wszyscy byli w szoku.
  • Jak mogę to zrobić?
  • Oj, Tanya, poddajesz się za wcześnie.

Kiedy Wania dowiedział się, że jego matka nagle postanowiła uczcić swoje urodziny, był zaskoczony. Walentyna Jurjewna nie lubiła marnować pieniędzy, a tu nagle to.

„Cóż, w naszej rodzinie zbliża się ślub” – powiedziała matka z nutką powagi. — Muszę przedstawić pannę młodą gościom.

„Mamo, myślę, że wszystko rozumiem” – zaczął Wania. – Chcesz konkretnie zhańbić Tanyę. Więc ona nie przyjdzie, a ja też nie przyjdę.

Oczy Walentyny Jurjewny stały się zimne.

  • Nie podniecaj się synu, ale pomyśl o tym rozsądnie. Nie zabraniam ci jej zabrać, żebyś mógł zobaczyć, jak twoja żona będzie się prezentować w przyzwoitym towarzystwie. Jeśli tak ją kochasz, to nie powinno cię to obchodzić, prawda?

Wania długo rozmyślał nad słowami matki. Oczywiście, w pewnym sensie ma rację. Nie był dzieckiem i doskonale rozumiał, że na początku nie zauważa się w człowieku wad, a potem, gdy gorąca miłość trochę przemija… Musiał jednak pomóc Tani.

Spojrzała na niego ze zdziwieniem:

  • Po co mi pieniądze?
  • Taniu, rozumiesz, że mama chce nas… zhańbić. No cóż, niekoniecznie po to, żeby kogoś zniesławić…
  • Czy myślisz, że naprawdę przyniosę ci wstyd, taki jaki jestem? Ale ty mnie kochałeś taką, jaka jestem, a nie owiniętą w modne łachmany. Czy teraz się mnie wstydzisz?
  • Nie, Tanya.

Wania był zdezorientowany. Teraz zrozumiał, co patrzył jej w oczy, ale ona nie zamierzała pójść z tym, co miała.

Tanya nie wzięła pieniędzy. Wania czuł, że te urodziny nie zakończą się dobrze. Ale co mógł zrobić? Poczekaj. Jeśli zasugerujesz Tani, żeby „się rozchorowała”, to ona się na ciebie obrazi.

Zbliżał się dzień X.

Wania i Tania rzadko się spotykali, bo Tania zawsze była czymś zajęta. Ale ona naprawdę nie miała czasu: po pracy pobiegła do swojej klientki Anastazji Kondratiewnej. Była właścicielką kilku sklepów, więc nie brakowało jej pieniędzy, ale nigdy nie chwaliła się swoją dumą.

Pewnego razu los wymierzył jej jedno uderzenie w nos, potem drugie, a potem wpadła we wściekłość na wszystkich – na miasto, na mężczyzn, którzy ją oszukali, na samo życie. Nie rodziłam, bo ciągle goniłam za pieniędzmi. A potem zatrzymała się i obejrzała. Ale nie zostało jej nic oprócz pieniędzy. Odpocząwszy, uspokoiła się i zaczęła po prostu żyć, pomagając, kiedy tylko było to możliwe, tym, którzy pomocy potrzebowali. A teraz pomagała Tanyi.

Bardzo przypominała Anastazji ją samą. A kobieta pomyślała, że ​​nie może pozwolić, by inna dusza cierpiała z powodu czyjejś goryczy.

  • Taneczka, siadaj! Wszystko przygotowałem. A Kostia, mój asystent, za chwilę przyniesie suknię na przymiarkę.

Tanya z uśmiechem spojrzała na stół, na którym leżały sztućce.

  • Och, myślę, że nigdy się tego nie nauczę.

„To nie jest takie trudne, zwłaszcza, że ​​jesteś mądra” – uśmiechnęła się Anastazja.

Godzinę później, gdy Tania bez wahania zbierała już odpowiednie instrumenty, przybył asystent Kostia. Okazał się pogodnym młodzieńcem. Dowiedziawszy się, co się dzieje, natychmiast zapytał:

  • Nie rozumiem. Czy twój narzeczony przyjmuje to spokojnie?

Tatiana westchnęła.

— Zaoferował pieniądze.

  • Rozumiem… To oczywiście nie moja sprawa. – Kostia spojrzał na Anastazję, a ona groźnie spojrzała na swojego asystenta, który podniósł ręce: – Milczę, milczę! Ale czy możemy przynajmniej zostać i ocenić, że tak powiem, Twój pokaz mody męskim okiem?

Tanya się roześmiała, a Anastazja machnęła ręką:

  • Zostawać! Wystarczy, że zaparzysz sobie własną herbatę i kawę!

Okazało się, że przedstawienie było naprawdę fajne.

  • Tanya, jesteś czarująca! Chociaż moim zdaniem w dżinsach też wyglądałaś oszałamiająco – zauważył Kostia.

Tanya uśmiechnęła się nieśmiało. Anastazja Kondratjewna klasnęła w dłonie:

  • No dobra, to już wszystko, młodzi, do domu! Jutro niezrównaną Walentinę Jurjewnę czeka szok! Taniu, nie bój się nikogo, Kostia i ja tam będziemy, zostaliśmy zaproszeni.

Wania ostrożnie rozejrzał się po wnętrzu restauracji, przyglądając się uważnie każdemu, kto wchodził do środka. Walentyna Jurjewna przyjęła gratulacje, porozmawiała trochę z osobami, które wręczyły jej prezenty, i nie zapomniała wspomnieć, że Wanieczka niedługo wyjdzie za mąż, a panna młoda wkrótce się pojawi. Była pewna, że ​​gdyby Tanya miała choć odrobinę rozsądku, nie przyjechałaby dzisiaj. Goście byli już zgromadzeni. Walentyna Jurjewna zwróciła się do syna:

  • Waniusza, gdzie jest Taneczka?

Wania wzruszył ramionami:

— Zadzwoniłem, nie odebrała.

— Czy naprawdę byłeś na tyle mądry, żeby uciec? — powiedziała, a potem wszyscy zwrócili się w stronę drzwi.

Tanya weszła do restauracji. Wani opadła szczęka. To samo stało się ze szczęką Walentyny Jurjewnej. Głowa rodziny przyjrzała się uważnie dziewczynce, parsknęła śmiechem zadowolenia i nalała sobie kieliszek. Walentyna była w szoku i po prostu nie miała czasu, aby monitorować stan jego zdrowia.

W eleganckiej sukience w kolorze indygo, zgrabnych butach i stylowo upiętych włosach Tanya była nie do poznania.

  • Kochanie! – powiedział Wania, zatrzymując się niepewnie obok niej.
  • Nie poznałeś mnie?

— Dowiedziałem się! Oczywiście, że Cię rozpoznałem! Jesteś taki… taki…

  • A ja myślałam, że spotkamy się na ulicy!

Wania strasznie się zarumienił. Generalnie wpadł na pomysł, żeby poczekać na Tanię na zewnątrz: ona tu nic nie wie, a on musi ją wesprzeć. Ale potem… po prostu się przestraszył, wyobrażając sobie Tanyę w dzianinowej sukience w kwiaty, rzucającą mu się na szyję, a wszyscy to obserwują. Dlaczego akurat ta sukienka? Nie widział na Tanyi żadnych innych ubrań.

„Okej, Wania, muszę ci dać prezent” – powiedziała z uśmiechem.

Tanya wydała wszystkie swoje oszczędności na ten prezent – ​​bon podarunkowy do salonu kosmetycznego. Anastazja dała jej wskazówkę. Martwiła się, że Tanya postanowi odwołać wszystko w ostatniej chwili. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła:

— Będzie powód, żeby jeszcze bardziej z tobą popracować, żeby odłożyć to na później.

Anastazja zasugerowała:

  • Wiesz, pieniądze w tej rodzinie zarabiają mężczyźni, ale tylko Walentyna ma prawo głosu.

Tania widziała, że ​​matka Wani nie mogła zebrać sił. Kobieta się nie uśmiechnęła. Spojrzałem na nią, jakby Tanya była kosmitką. Przy stole, uśmiechając się chytrze, poradziła Tani, aby spróbowała nietypowego dania z ostrygami, będąc pewną, że na pewno zrobi coś źle. Ale Tanya zdała ten test z honorem.

Chwilę później, gdy Tania i Wania tańczyli powolny taniec, dziewczyna usłyszała, jak ktoś w pobliżu mówi:

— Nic nie rozumiem. Wala powiedziała, że ​​jak pojawi się panna młoda, to będziemy mogli się śmiać, ale ja nie rozumiem z czego mamy się śmiać. Vanka to niezwykła dziewczyna, ma gust.

Inny głos odpowiedział:

  • Tak, przywieźli go do domu niemal z ulicy, a on zachowuje się jak ktoś z wyższych sfer!

Tanya uznała, że ​​ma już dość, zawróciła i ruszyła w stronę wyjścia. Wania dogonił ją już na ulicy.

  • Taniusza, dokąd idziesz?

Nagle się zatrzymała.

  • Van, powiedz mi, dlaczego nie powstrzymałeś swojej matki? Wiedziałeś doskonale, że ona chciała mnie zhańbić!
  • Tanya, ja… Nie, ja… No cóż, nadal jest dobrze.
  • A teraz, skoro ci ludzie tak o mnie mówili, dlaczego milczałeś?

Wania uniósł brwi ze zdziwienia:

  • Chciałeś, żebym rozwalił Kudriawcewowi twarz? Czy ty w ogóle wiesz kim on jest?

Tanya wzruszyła ramionami:

  • Nie, nie wiem. Szczerze mówiąc, nawet nie muszę tego wiedzieć. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie znajdę się w takim towarzystwie w takiej roli.
  • W jakim sensie? Kiedy wyjdziesz za mnie, na pewno będziemy musieli się z tymi ludźmi porozumiewać.

Tanya spojrzała mu prosto w oczy:

  • Nie wyjdę za ciebie! To znaczy, że mogłem poślubić ciebie, ale nie twoją matkę, wybacz mi, Wania. Znajdź kogoś bardziej odpowiedniego dla Twojej matki.

Odwróciła się i odeszła. Wania nawet nie próbował jej zatrzymać; On po prostu tam stał i patrzył na nią. Właśnie skręciła za róg, gdy obok niej zatrzymał się samochód.

— Nie mogę pozwolić, żeby tak niesamowicie piękna dziewczyna spacerowała sama po mieście. Tanya, usiądź, zrobię ci kawy.

— Lepiej nakarm mnie shawarmą! – wykrzyknęła z radością Tanya. – Cześć, Kostia!

  • Cześć, Tanya! Z jakiegoś powodu wiedziałem, że się dzisiaj zobaczymy. Byłem absolutnie pewien, że nie będziesz tego tolerował. Dlatego czekałem tu na ciebie.

Zdjęła z szyi ozdobę, którą pożyczyła jej Anastazja Kondratjewna: nie chciała jej zgubić.

„Wiesz, teraz czuję prawdziwą ulgę” – powiedziała Tanya. „Dobrze, że zaprosiła mnie na tę uroczystość, od razu stało się jasne, kto jest kim”.

Od tego wieczoru nie rozstawali się z Kostją.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *