Rano sąsiad rzucił żwir przed nasz dom i odmówił jego zabrania: musiałam to zrobić

Kilka lat temu do naszego spokojnego miasteczka wprowadził się pewien mężczyzna i wywrócił nasz dotychczasowy świat do góry nogami.
Jak się później dowiedzieliśmy, nowym sąsiadem był były żołnierz. On i jego żona od razu zwrócili na siebie uwagę sąsiadów. Ludzie patrzyli na nich z podejrzliwością: bardzo różnili się od miejscowych, ale szczerze mówiąc, nie rozumiałem, dlaczego mieli do nich takie uprzedzenia. Kupili ziemię legalnie i nikomu nie robili problemów.

W jego kraju było pełno tych wszystkich rzeczy. Gdy pewnej soboty przyjechaliśmy na daczę, spotkała nas „miła niespodzianka”: tuż przed naszymi drzwiami leżała wielka sterta żwiru.
Moją pierwszą myślą było natychmiastowe rozwiązanie problemu, ale postanowiłem odłożyć to na jutro.

I wtedy zrozumiałam, że nie zaznam spokoju przy tym człowieku. Nie chciałem czekać, aż zostanie to „uznane za stosowne”. Pewnej nocy wziąłem łopatę i wyrzuciłem połowę żwiru na moją posesję.

Rano sąsiad wyglądał na oszołomionego. Stał w drzwiach, patrząc na swoją skurczoną górę i najwyraźniej próbując zrozumieć, co się stało. Gdy się do mnie zbliżył, powiedziałem spokojnie:

– Skoro postanowiłeś rzucić żwir przed moje drzwi, to znaczy, że część z nich teraz należy do mnie. Można to traktować jako wynajem.
Przez dłuższą chwilę milczał, po czym wymamrotał coś w rodzaju:
— Sprytne, prawda?
Teraz mamy dodatkowy żwir, którego możemy użyć do naprawy drogi. A sąsiad zaczął unikać bezpośredniego kontaktu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *