„Skoro przyszłaś bez prezentu, to nie ma dla ciebie miejsca przy stole” – szeptała szwagierka, a teściowa ją wspierała

– Och, przepraszam! Maria Michajłowna, nie będziemy mogli przyjechać na twoją rocznicę” – Diana szybko przemówiła do słuchawki telefonu.

– Dlaczego? — w głosie kobiety brzmiał niezadowolony;

„Mamy teraz problemy finansowe” – próbowała wyjaśnić synowa. — Wczoraj zapłaciliśmy ostatnie pieniądze za przedszkole.

W odpowiedzi Maria Michajłowna wzięła głęboki oddech. Trudności finansowe syna i jego żony wcale jej nie przeszkadzały.

– Przyjdź bez prezentu. Co możemy tu zrobić?! – odpowiedziała teściowa, ledwo ukrywając niezadowolenie.

„To niewygodne” – powiedziała zawstydzona Diana, ponieważ były inne powody, dla których nie chciała iść na rocznicę.

Miała napięte stosunki z prawie wszystkimi krewnymi męża. Brat i siostra Filipa byli uprzedzeni do swojej synowej.

Nie wahali się kpić z niej w obecności obcych osób, żartując z jej wyglądu i makijażu.

Traktowali Filipa dokładnie w ten sam sposób, nigdy nie przepuścili okazji, aby się z nim droczyć, kiedy się spotkali.

Z tymi ludźmi Diana najmniej chciała się spotkać, dlatego nawet cieszyła się, że ona i jej mąż nie jechali.

Teściowa w dalszym ciągu nalegała jednak, aby jej rodzina była obecna na jej wakacjach.

„OK, sama porozmawiam z synem” – wymamrotała Maria Michajłowna przez zaciśnięte zęby i bez pożegnania się rozłączyła.

Wieczorem Philip wrócił do domu w stanie przygnębienia. Diana od razu zorientowała się, że zadzwoniła do niego teściowa i zmusiła go, aby się zgodził.

„Mama mówiła, że ​​można bez prezentu” – powiedział w zamyśleniu mężczyzna, drapiąc się po głowie.

„Twoi krewni będą się z nas śmiać” – Diana zmarszczyła brwi, wyobrażając sobie, jak znów staną się obiektem kpin.

Nie miała jednak pojęcia, że ​​ich teściowa spotka się z zupełnie innym przyjęciem, niż sobie wyobrażała.

Filip był najmłodszym dzieckiem w rodzinie. W odróżnieniu od starszego brata i siostry, którzy posiadali wyższe wykształcenie i byli z tego dumni, on otrzymał specjalistyczne wykształcenie średnie w zakresie pielęgniarstwa.

Często było to powodem do żartów na jego temat.

„Pielęgniarka” – tak nazywali go bliscy, kpiąc z niego.

– Może w ogóle nie powinniśmy iść na rocznicę? — Diana zwróciła się z nadzieją do męża. „Nie chcę zepsuć sobie nastroju”.

– Mama naprawdę zapytała. „Sami pojedziemy i zostawimy dzieci w domu” – odpowiedział mąż, dając do zrozumienia, że ​​mimo niechęci i tak będzie musiała pojechać na wakacje.

W sobotę o drugiej po południu małżonkowie udali się do domu rodziców, gdzie dotarli z pustymi rękami.

Niestety, drzwi otworzyła szwagierka i uśmiechając się wszystkimi trzydziestoma dwoma zębami, głośno mlasnęła językiem.

– Przyszli żebracy! – wykrzyknęła Olesya, zwracając na siebie uwagę gości.

Diana i Filip z goryczą zdali sobie sprawę, że Maria Michajłowna zdołała powiedzieć córce, że przyjdą bez prezentu.

Nie reagując na słowa Olesi, para po cichu rozebrała się i udała się do salonu.

Jednak krzyk szwagierki zatrzymał ich. Skinęła na nich palcem.

„Skoro przyszedłeś bez prezentu, to nie ma dla ciebie miejsca przy stole” – szepnęła znacząco Olesya.

– Dlaczego to jest? — Filip uśmiechnął się napięty, myśląc, że jego siostra żartuje.

„Bo wszyscy przy stole dadzą mamie prezenty, a ty nic nie masz, więc posiedzisz w kuchni!” – powiedziała szwagierka pouczającym tonem.

Diana była gotowa upaść na ziemię ze wstydu. Olesya znów ich upokorzyła i pod pewnymi względami miała rację.

– Gdzie jest mama? – Rumieniąc się głęboko, Philip próbował wejść do salonu, ale jego starszy brat Zakhar stanął przed nim, blokując mu drogę.

– Nie hańbij naszej matki w salonie! – warknął gniewnie.

Filip próbował odepchnąć brata na bok, ale ten był silniejszy.

– Mamo, możesz przyjść na chwilę? „Zachar nadal trzymał brata i głośno wołał matkę.

Maria Michajłowna pośpiesznie wyszła na korytarz i zastała kłócących się synów.

– Co robisz? – syknęła przez zęby. – W jakim świetle chcesz nam to pokazać?

„Chce iść do salonu” – powiedział szeptem Zakhar. „Bez prezentu nie ma tam nic do roboty!”

– Dlaczego? — zapytała zdziwiona Maria Michajłowna. – Niech przejdą! Jest tam wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich.

Najstarszy syn pospieszył wyjaśnić swoje stanowisko, a ona natychmiast zmieniła zdanie.

— Philip i Diana, siedźcie na razie w kuchni. Dołącz do nas za kilka godzin. Tam jest jedzenie, można coś przekąsić – powiedziała pospiesznie.

– Mamo, mówisz poważnie? Wezwał nas, żeby nas poniżyć?! – rozgoryczył się Filip, którego cierpliwość w końcu się wyczerpała.

– Synu, tylko kilka godzin. Kiedy główni goście wyjdą, usiądziesz z nami” – zapewniła matka. – Poczekaj trochę.

– Cóż, nie! – zawołał wściekły mężczyzna. „Nie pozwolę się więcej tak traktować!” Od razu powiedzieliśmy, że nie mamy prezentu, ale zapewniliście nas, że to nie ma znaczenia! A teraz wstydzisz się sadzić nas przy jednym stole z innymi!

– Synu, bądź cicho! – Maria Michajłowna podbiegła do niego i zakryła mu usta dłonią.

Z trudem odciągając jej rękę, Filip spojrzał groźnie na matkę i powiedział:

– Już nas tu nie będzie! Diano, chodźmy!

Para, pomimo namów Marii Michajłownej, prawie wybiegła z mieszkania.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *