-Oszalałeś? Jestem w dwudziestym trzecim tygodniu! Jaka aborcja? – Lida odwróciła się.
– No to zanieś to do sierocińca. Nie potrzebuję kogoś innego. „Nie będę karmił dodatkowych ust” – warknął mężczyzna, włączając telewizor.
– On nie jest obcy. On jest nasz! Nie oddam tego nikomu.
– Mama! Cóż, przestań się już martwić, nie będziesz nam przeszkadzać, jeśli czasami poprosisz o pomoc.
– Cóż, już czuję się niekomfortowo. Już mi najbardziej pomogłeś, nie wiem, jakimi oczami mam się na Ciebie zwrócić.
„Mamo, cóż, nie zwracasz się do nieznajomego, ale do swojego syna”. OK, biegnę! Zadzwoń, jeśli coś się stanie!
Stojąc przy oknie i obserwując, jak najmłodszy syn radośnie macha na pożegnanie i wsiada do samochodu, Lida pomyślała o tym, jak słusznie zrobiła dwadzieścia lat temu, nie słuchając męża i nie zostawiając Sashy w szpitalu położniczym. Chociaż zagrożone było jej życie rodzinne.
„Jak dobrze, że spośród męża i syna wybrałam ciebie, synu” – powiedziała cicho kobieta, ciesząc się ze swojej decyzji.
—-
Lida i Masza były siostrami, ale zaczęły się kłócić, gdy tylko przywieziono małą Marusję ze szpitala położniczego.
– Przyprowadź ją z powrotem! Wyrzuć to do kosza! – krzyknęła trzyletnia Lida, nie godząc się z faktem, że jest teraz starszą siostrą.
– No cóż, Lidoczka! To nie jest zabawka, ale dziecko. Jak możemy to wyrzucić? – rodzice byli wzruszeni, nie rozumiejąc powszechnej skali żałoby dziecka. Wydawało im się, że dziewczynka jest trochę niegrzeczna i wkrótce zaakceptuje siostrę. I staną się najlepszymi przyjaciółmi na całe życie.
Ale ich nadzieje nie miały się spełnić. Im starsze były dziewczyny, tym gorzej się ze sobą komunikowały. Podział zabawek ustąpił miejsca skandalom wokół kosmetyków i ubrań. Pewnego dnia siostry nie mogły mieć wspólnego chłopaka i prawie całkowicie przestały się komunikować.
Zanim oboje się pobrali, komunikacja ustała całkowicie. Pomimo tego, że oboje pozostali w rodzinnym mieście, Lida i Masza nawet nie pogratulowali sobie wakacji. I odwiedzaliśmy naszych rodziców w różne dni, aby nie krzyżować się i nie kłócić ponownie. Nie było mowy o zapomnieniu o starych żalach i wzajemnym traktowaniu się z szacunkiem. Każda uważała, że ma rację i nie zamierzała się poddać. Wszelkie próby pojednania córek podejmowane przez rodziców zostały udaremnione.
Po pewnym czasie Lida, już jako starsza siostra, postanowiła położyć kres bezsensownym próbom:
– Mamo, przestań nas łączyć i próbować pogodzić. Cóż, nie wiemy, jak się przyjaźnić. Nie jesteśmy jak wszystkie inne siostry. Może pewnego dnia, gdy będzie presja, zaczniemy do siebie dzwonić. Ale teraz – nie!
W ciągu pierwszych pięciu lat małżeństwa w rodzinie Lidy urodziły się dwie córki. Mąż naprawdę miał nadzieję, że będzie przynajmniej jeden syn, więc za każdym razem wywołał skandal w swojej żonie.
– No cóż, w ogóle mnie nie szanujesz, czy co? Jaka szkoda – w rodzinie są tylko kobiety! – krzyknął.
— Czy uczyłeś się biologii w szkole? Płeć dziecka nie zależy od kobiety! – żona walczyła.
– Wszystko zależy od kobiety! Jesteście przebiegli jak koty! Zróbmy trzeci! Potrzebuję chłopca! Dziedzic!
– Dziedzic czego? Garaż, sofa i pilot do telewizora? Pomagasz mi ze starszymi? Czy w ogóle do nich podchodzisz?
– Dlaczego mam się do nich zbliżyć? Nie mam cycków, nie interesują mnie zabawy z nimi! Wygląda na to, że świetnie sobie radzisz sam! Kiedy będę mieć chłopaka, będę z nim grać w piłkę nożną, chodzić z nim na ryby i uczyć go prowadzić samochód.
– Tak! Zamierzasz zacząć to robić od kołyski? A może chłopcy, w przeciwieństwie do dziewcząt, od razu rodzą się dorośli? Czy wiesz jak zmienić pieluchę, wykąpać się, nakarmić? NIE? A chłopcy kupują i sikają równie często jak dziewczynki! I brudzą się podczas jedzenia i nie wiedzą, jak się przebrać! Właśnie mniej więcej nauczyłam się opiekować dwójką z nich, wysłałam je do przedszkola, a ty sugerujesz zaczynanie wszystkiego od nowa. Cóż, nie!
– Ale potrzebuję syna!
– Weźmy to z sierocińca. Mamy duży dom, pensja jest dobra, damy sobie radę. Ale od razu będzie duży i niezależny – nawet jeśli będzie miał w rękach wędkę, choćby kierownicę, a nawet pilota od telewizora – uśmiechnęła się Lida.
– Cóż, nie! Wychować cudze potomstwo? Czy myślisz, że jestem głupi?
– Gdzie was wychowują, budowniczowie domów? – Lida mruknęła pod nosem, wychodząc z salonu.
Młodsza siostra wyszła za mąż dwa lata wcześniej niż starsza, jednak przez siedem lat małżeństwa nie mogła urodzić dziecka. Początkowo ona i jej mąż byli pewni, że nie są jeszcze gotowi, potem nieudane próby przypisywali stresowi i zmęczeniu, a kiedy przeszli przez wszystkich lekarzy, okazało się, że Masza nie może mieć dzieci.
Masza nie była fanką dzieci i gdyby nie mąż, raczej nie zdecydowałaby się na dziecko. Ale jej mąż tak bardzo marzył o dużej rodzinie, patrzył na wózki innych ludzi tak żałosnymi oczami, że także Maszę stopniowo przesiąknęła ta myśl. To prawda, że około szóstego roku ich wspólnego życia, kiedy zdali już testy i byli pewni swojej diagnozy, mąż nagle zaczął dystansować się od Maszy. Coraz częściej wieczorami zostawał do późna w pracy, a w domu nie odrywał wzroku od komputera.
Masza próbowała porozmawiać ze swoim ukochanym, zabrała go do psychologa rodzinnego, ale sytuacja pozostała nierozwiązywalna. Ale mąż prawie całkowicie przestał mówić o dziecku. Tylko czasami rzucał uwagi, które wydawały mu się zwyczajne, ale jego żona była zraniona:
– Mash, odwiedziłem dzisiaj twoich rodziców, ich komputer się nie włączył. A więc były tam dziewczyny Lidki. Są już dość duże. Czy kiedykolwiek zdecydowałeś się zawrzeć pokój?
– NIE. I nie jestem zainteresowany słuchaniem o jej rodzinie i dzieciach.
– Jej rodziną jesteś ty. Podobnie jak rodzice.
„Ona i ja kłóciliśmy się przez wiele lat. Nie mamy ze sobą nic wspólnego. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, o czym możemy z nią rozmawiać. Jest typową laską, mamą z dziećmi. Ona nawet nie ma żadnych zainteresowań. O czym więc powinniśmy z nią rozmawiać?
– Ale ona może powiedzieć to samo o tobie. Nawet nie próbowałeś zawrzeć pokoju.
— Czy zdecydowałeś się wymyślić nowy powód do skandali? Nie wystarczy Ci moja niepłodność?
– Nie, mam tego mnóstwo! Ale moglibyśmy spróbować rozważyć inne opcje.
– Który? „Nie chcę brać dziecka z sierocińca” – niezadowolona Masza przygotowywała się do wyjścia do sklepu.
– No cóż, finansowo nie będzie nas stać na macierzyństwo zastępcze. Zatem nie mam już żadnych propozycji.
– Gdybyś chciał, znalazłbyś pieniądze. – powiedziała Masza, wychodząc.
Po siedmiu latach prób miała dość ciągłego bycia winną ich bezdzietności. Dlatego też ostatnio zaczęłam pokazywać zęby. Całkowicie przerzuciła odpowiedzialność za brak pieniędzy dla matki zastępczej na męża. Jak pokazała praktyka, nie dał sobie z tym rady.
Po kolejnych sześciu miesiącach, zaledwie kilka dni przed siódmą rocznicą ślubu, mąż Maszy spakował swoje rzeczy, mówiąc w końcu, że ma dość życia z nią w małżeństwie bez dzieci. Poza tym ma już dziecko, które urodziła jego sekretarka.
„Wiesz, Mash, chociaż jest głupia, jest zdrowa i nie wymaga ode mnie wygórowanych wyczynów”. Jest całkiem zadowolona z mojej pensji i może rodzić w każdej chwili. Więc nie obrażaj się. – i mężczyzna zatrzasnął za sobą drzwi.
Rozwód miał miejsce. Masza postanowiła szukać pocieszenia w domu rodziców. Nie mogła znieść samotności w pustym mieszkaniu. Niestety, nie byłam w stanie wystarczająco wypłakać się w ramionach mamy. Lida i jej mąż poważnie zachorowali i postanowili wysłać swoje dzieci na tydzień do dziadków. Zamiast płakać nad rozbitym małżeństwem, Masza poświęciła cały tydzień swoim małym siostrzenicom. Okazało się, że dzieci są bardzo fajne! Jeśli wcześniej Masza wątpiła i wmawiała sobie, że to jej mąż chciał dzieci, a ona ich nie potrzebowała, teraz coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że jest gotowa na macierzyństwo, nawet bez męża. Kategorycznie jednak odmówiła przyjęcia cudzego dziecka z sierocińca.
Mama, zajęta wnuczkami i problemami najmłodszej córki, zupełnie zapomniała uprzedzić Lidę, że Mashenka ich odwiedza. Lida była trochę zaskoczona widokiem Maszy. Siostry spotkały się nos w nos po raz pierwszy od wielu lat. Co zaskakujące, udało im się nawet całkiem dobrze porozumieć. Okazało się, że wszystkie młodzieńcze żale wyparowały niczym poranna mgła nad cichym, spokojnym jeziorem. A siostry uznały, że zły świat jest o wiele lepszy od wieloletnich głupich dziecięcych kłótni. Po całej nocy rozmawiając o wszystkim na świecie, omawiając wszystkie nowości i problemy, do rana siostry mogły śmiało powiedzieć, że teraz, jeśli nie przyjaciółkami, na pewno nie są sobie obce. Lida planowała zabrać córki, ale Masza poprosiła, aby zostawiła je na kilka dni.
– Odpocznij z mężem, choć raz spędźcie razem czas, a ja zaopiekuję się dziewczynkami. Myślę, że się z nimi zaprzyjaźniliśmy. Robimy dziś zakupy. Chodźmy kupić różowe ubrania! – głaszcząc brązowe włosy siostrzeńców, Masza była zachwycona tymi uroczymi dziewczynami.
„Czas, żebyś założył własny” – Lida uśmiechnęła się.
– Nie mogę zrobić swojego. Nie chcę cudzych pieniędzy, ale mój mąż nie zarabiał na matkę zastępczą. A ja tym bardziej! Oznacza to, że będę samotną ciocią, która będzie próbowała nadrobić stracone lata w komunikacji z siostrzenicami.
Lida przez chwilę się nad czymś zastanawiała, po czym chciała coś powiedzieć siostrze, ale nie miała odwagi.
Wieczorem niespodziewanie wróciła z mężem.
– Dlaczego jesteś tak wcześnie? Daliśmy ci kilka dni na odpoczynek, prawda? – Masza zaniepokoiła się.
– Mash, ty i ja musimy porozmawiać. – Lida wyglądała na zaniepokojoną.
– Co się stało? Zdecydowałeś się oddać mi swoje dziewczyny? Jestem za! – zażartowała Masza.
– Nie, chcę nosić dla ciebie dziecko. Jeśli nie możesz poradzić sobie z czyjąś matką i jest to przerażające, wtedy twoja własna jest bardziej wiarygodna.
-Mówisz poważnie? – Łzy napłynęły do oczu Maszy.
– Tak. To prawda, że będziesz musiał trochę zapłacić za czas, dopóki nie będę mógł pracować. Ale będzie dużo taniej.
– Zgadzam się! — bez zastanowienia wypaliła siostra i mocno uściskała Lidę.
Masza nie mogła uwierzyć, że jej siostra dla niej podjęła tak poważny krok. Zauważyła, że mąż Lidy wyraźnie nie był zadowolony. Korzystając z okazji, Masza zapytała szeptem siostrę:
– Lid, czy twój mąż nie będzie miał nic przeciwko? Czy okaże się, że nie będziesz mogła oddać mi dziecka?
„Jesteś moja droga, więc możemy to zrobić”. Będziemy się z nim stale komunikować. Spędziłeś dwa tygodnie z moimi dziewczynami, nie chciałeś ich zabrać dla siebie?
„Chciałam tego, ale nie odpuścisz” – śmiała się moja siostra, nie rozumiejąc, jak mogli spędzić tyle lat na bezsensownych obelgach i kłótniach.
Po przejściu wszystkich niezbędnych badań i testów Lida wraz z siostrą udały się do specjalisty reprodukcji, aby wybrać ojca dla przyszłego siostrzeńca.
„Czuję się trochę dziwnie” – Lida poszła korytarzem centrum medycznego i rozejrzała się. „To tak, jakbyśmy siedzieli w agencji małżeńskiej i wybierali dla ciebie męża”.
– Cóż, nie, skończyłam z mężami. Przez siedem lat wystarczył mi jeden. Teraz wybór jest jeszcze poważniejszy. W końcu możesz rozwieść się z mężem, ale nie możesz rozwieść się z genetyką swojego dziecka. Musimy wybierać ostrożniej, żeby później nie zdziwić się, czy nasz synek ma koślawe uszy, czy zez…
– Synu? – dodała Lida.
„Z jakiegoś powodu jestem pewna, że urodzę chłopca”. A raczej z nami.
– Nie mogę, chłopcy. Cała nadzieja w Tobie i jednym z tych towarzyszy – Lida machnęła ręką w stronę profili dawców.
Po wybraniu jednej ankiety kobiety przystąpiły do przygotowań do zabiegu.
Dwa miesiące później Lida i Masza siedziały już w domu i patrzyły na test ciążowy, czekając na wynik.
„Jeśli zostanie tylko jeden pasek, nie będę próbował ponownie”. To jest znak! To los mnie karze! – Masza była zdenerwowana.
– Uspokoić się. Nigdy nie mam żadnych wpadek zapłonu. Dwa razy łatwo i szybko zaszłam w ciążę. „Jestem pewna, że teraz wszystko się ułożyło” – zachęcała moja siostra.
Kobiety wpatrywały się w test, strasznie zaniepokojone. Nagle na teście powoli pojawiła się druga kreska, oznajmiająca, że Masza również wkrótce będzie mogła zostać mamą.
– Nie wierzę! To tylko sen! – zawołała, patrząc na maleńką kartkę papieru.
Siostry miały udać się razem na pierwsze USG. Masza nie mogła w nim uczestniczyć, ponieważ została wysłana w podróż służbową do pracy. Do drugiego seansu przygotowywała się wcześniej. Ponieważ planowano poznać płeć dziecka. Niestety kierownik działu nie zgodził się z sytuacją i pozwolił Maszy wcześniej wyjść z pracy. Masza musiała jechać szybciej. Była zdenerwowana i prawie nie zwracała uwagi na drogę. W efekcie na jednym z ruchliwych skrzyżowań wjechała na czerwonym świetle i zderzyła się z SUV-em. Główne uderzenie spadło na stronę kierowcy. Nie mieli czasu zabrać Maszy do szpitala. Zmarła w karetce.
W tym czasie Lida leżała na kanapie w gabinecie USG i słuchała lekarza, że płód jest prawidłowy, rozwija się prawidłowo i nie stwierdzono żadnych patologii. Lida myślała o swojej siostrze, próbując znaleźć wymówkę dla tej „biada-matki”, która desperacko chciała mieć czas, aby spojrzeć na syna, a mimo to przegapiła tak ważne wydarzenie. Lekarz ogłosił, że niemal natychmiast urodzi się chłopiec.
– Wow, to jest mężczyzna! Będzie bohater!
– Duży?
„Nie mogę tego powiedzieć na pewno, ale jeśli będzie rósł w tym tempie, będzie to około czterech kilogramów”. Czy to Twoje pierwsze dziecko?
– Trzeci. – Lida nie wyjaśniła, że jest matką zastępczą.
— Czy pierwsze dzieci są duże?
– Tak, prawie cztery, obaj.
– A więc długo oczekiwany facet? Świetnie! Poczekaj na dużego faceta.
Po przyjęciu opinii lekarskiej Lida opuściła gabinet. W swoim telefonie znalazła kilka nieodebranych połączeń od siostry oraz wiadomość, że będzie trochę spóźniona – spóźniła się w pracy. Od tej wiadomości minęło pół godziny. Można było już tam chodzić. Lida wyczuła, że coś jest nie tak i wybrała numer siostry.
„Dzień dobry” – odpowiedział nieznany męski głos w telefonie.
– Dzień dobry. Kim jesteś? To numer mojej siostry…” Lida była zdezorientowana. — Czy mam zły numer?
– Nie, nie pomyliliśmy się. Twoja siostra miała wypadek. Jestem sierżant policji Iwanow. Została zabrana karetką na stację trzeciego miasta. Zadzwoń tam, powiedzą Ci dokładniej o jej stanie.
– Czy ona żyje?
– Gdy przyjechało pogotowie, żyła.
Lida miała wrażenie, że nogi się jej uginają. Chwyciwszy się poręczy, z trudem zeszła po schodach i dosięgła ławki. Jedna myśl kołatała mi się po głowie – „Ona żyje, a ty musisz uratować jej dziecko. Uspokoić się. Weź się w garść!” W tym momencie dziecko, jakby wyczuwając, że coś jest nie tak, zaczęło się aktywnie poruszać, pokazując, że teraz Lida będzie musiała o nim dużo więcej myśleć.
Biorąc kilka głębokich oddechów, aby odzyskać zdolność rozsądnego myślenia, Lida zaczęła szukać wskazanego przez policjanta numeru szpitalnego oddziału ratunkowego. Okazało się, że od razu nie da się przebić. Zamawiając taksówkę, Lida postanowiła sama pojechać do szpitala i dowiedzieć się wszystkiego na miejscu.
Minęła kolejna godzina, zanim znalazła kogoś, kto mógłby jej wszystko wyjaśnić.
— Dziewczyna po wypadku! Tak! Co? Czekać? Ile? – Lida słuchała, jak pielęgniarka z poczekalni woła kogoś w poszukiwaniu informacji o Maszy.
W końcu dziewczynie udało się przebić. Ze zmianą na twarzy i szybkim spojrzeniem na Lidę, rozłączyła się i powiedziała:
– Chodź ze mną.
Zaprowadziła Lidę do jakiegoś zaciemnionego pokoju:
– Usiądź. Widzę, że rodzisz. nie powinieneś się denerwować.
– Młoda kobieto! Przestań tupać nogami! Co jest nie tak z moją siostrą? Czy ona jest w śpiączce? Czy pozostanie niepełnosprawny? Mów już!
„Niestety Twojej siostry nie udało się uratować. Zmarła w karetce. Tam nie było szans. Proszę przyjąć moje kondolencje.
Lida jakby wpadła do głębokiej dziury bez dna i leci, leci, leci…
Od tego momentu niewiele pamiętała z tego, co się wydarzyło. Jak przybyli rodzice i mąż, jak matka płakała, jak mąż ostrzegał, że zabierze córki do rodziców. Jak ktoś przyszedł i zaoferował pomoc przy pogrzebie.
Okazało się, że utrata siostry zaraz po jej odnalezieniu była niezwykle bolesna. Widząc, jak opuścili trumnę do grobu, Lida pomyślała, że Masza mogłaby teraz żyć, gdyby nie ten ich pomysł z dzieckiem.
Lida podzieliła się swoimi przemyśleniami z mamą:
„Mamo, to moja wina, że Masza zmarła”. Gdyby nie zaproponowała tego pomysłu przy dziecku, nie byłaby tak zdeterminowana.
– Nie, Lidoczka. To nie jest twoja wina i niczyja wina. Ktokolwiek jest do tego przeznaczony, spełni się. A teraz nosisz jej dziecko. Nie martw się, tata i ja sami go wychowamy – powiedziała mama bezbarwnym głosem.
– NIE.
– Co jest nie tak? Nie urodzisz go?
– Zrobię to, ale ci tego nie dam. Jesteś na emeryturze. Jakie dziecko lubisz? Mój mąż od dawna prosił mnie o syna. Niech będzie szczęśliwy.
– Ale to nie jest twoje dziecko. Poza tym nie wiadomo, kto tam jest.
– Masza była pewna, że to chłopiec. I ona ma rację. To jest teraz mój syn. Wychowam go z godnością.
Kilka dni po pogrzebie mąż postanowił odbyć nieprzyjemną rozmowę z Lidą.
– Lidka, co będziemy robić, jak pojedziemy do szpitala?
– Po co? Czuję się dobrze. – Lida stanęła przy oknie i patrzyła na zaśnieżone podwórko.
– Dlaczego? Dokonaj aborcji! To jest dziecko Maszkina. Nie nasze. Gdzie powinien teraz pójść? Nie ma Maszy.
-Oszalałeś? Jestem w dwudziestym trzecim tygodniu! Jaka aborcja? – Lida odwróciła się.
– No to zanieś to do sierocińca. Nie potrzebuję kogoś innego. „Nie będę karmił dodatkowych ust” – warknął mężczyzna, włączając telewizor.
– On nie jest obcy. To jest mój siostrzeniec! Nie oddam tego nikomu. To jest syn Maszy!
– I co? Jak długo byłeś taki przyjacielski? Nie rozmawialiśmy ze sobą przez tyle lat, ale teraz, gdy już to zrobiłeś – odezwały się siostrzane uczucia! Nie potrzebuję tego dziecka! Moje dwa mi wystarczą. Gdyby to było moje – OK. I nigdy nie zaakceptuję cudzego.
– Odejdź – powiedziała Lida, ledwo się powstrzymując.
– Gdzie pójdę? To jest mój dom” – mąż uśmiechnął się szeroko.
– To jest nasz dom. Twoje, moje i córki. Ponieważ dzieci zostaną ze mną, trzy czwarte moich jest tutaj.
– Och, weź to. Już sobie wykopałeś dół, jeden z trzema, bez pracy! Pamiętaj, że będę płacić alimenty tylko na dziewczynki! To – mąż skinął głową na zaokrąglony brzuch Lidy – „wychowaj go sam”. Spróbuj mi to napisać.
– Zapiszę to, nie martw się.
Kilka dni później mąż spakował swoje rzeczy i wyjechał. Sam złożył pozew o rozwód, jednak proces został opóźniony ze względu na ciążę Lidy i obecność małych dzieci.
Po wyznaczonym czasie Lida urodziła silnego, krzykliwego chłopca, zaskakująco podobnego do Maszy. Rodzice starali się pomóc córce i wnukowi najlepiej jak mogli. Nie można powiedzieć, że samotnie z trójką dzieci było jej łatwo. Czasem zdarzało się, że pojawiało się takie zmęczenie i rozpacz, że chciało mi się wyć. Ale ani w żadnym z tych momentów nie żałowała, że zostawiła siostrzeńca dla siebie i nie posłuchała męża. Chłopiec dorastał mądrze, aktywnie i bardzo uczuciowo. Lidzie wydawało się, że syn jest z nią jeszcze bliższy niż córki.
Kobieta wielokrotnie planowała powiedzieć synowi prawdę o swoich rodzicach, lecz za każdym razem nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. A czy trzeba roztrząsać przeszłość?
Tymczasem dzieci dorastały, jedno po drugim wychodziły za mąż i opuszczały dom córki. Jeździliśmy do różnych miast, czasami dzwoniliśmy do mamy na wakacje, ale nie spieszyliśmy się z odwiedzinami. Wszystko jest z nimi w porządku, ich własne życie, ich własne zmartwienia. Syn nie mógł opuścić matki. Jest tak przywiązany do swojej ukochanej matki, że nigdy nie przyszło mu do głowy, aby zostawić ją w spokoju i wyjechać w poszukiwaniu szczęścia. Sasha jest szczęśliwa tutaj, obok swojej matki, która dała mu najlepsze lata swojego życia.
– Mamo, musisz wyjść za mąż! Wtedy będę mógł was zostawić ze spokojem” – zażartował, gdy matka zadawała pytania o jego przyszłość. „Nie możesz zostać sam, bo kran cieknie, albo pęknie rura”. Kto to naprawi?
„Martwię się o ciebie” – powiedziała Lida. „Czas, żebyś wyszła za mąż”. W twoim wieku ludzie się zakochują, zakładają rodziny…
– Mamo, jesteś moją rodziną, rozumiesz? Ty.
Sasha pomagał matce we wszystkim, nawet przygotował obiad i przekazał część pensji. Jako jedyny mężczyzna w rodzinie uważał się za odpowiedzialnego za matkę. Poza tym siostry mieszkały daleko i rzadko je odwiedzały. Lida opowiedziała prawdę o swojej biologicznej matce, gdy facet skończył trzydzieści lat. Zareagował znacznie prościej, niż się spodziewała.
– Mamo, nosiłaś mnie, urodziłaś i wychowałaś. Gdzie może być bardziej kochanie? A Masza… Szkoda, że wszystko tak się potoczyło. Ale nie chciałbym lepszej matki niż mam. Więc to musiało się stać. Jesteś moją mamą i tylko ty.