Drogi markowy pociąg, najdroższy przedział… W przedziale siedzą dwie osoby – ksiądz i biznesmen. Obydwa są tak „prawdziwe”, ze wszystkimi należnymi im atrybutami. Biznesmen po prostu zdjął marynarkę, poluzował krawat, od razu podbiegł do laptopa i zaczął pukać. Pociąg ruszył, ksiądz chwilę czytał gazetę, pogłaskał się po brodzie i powiedział:
„Synu, czy nie powinniśmy spróbować ty i ja zamorskiego tytoniu?” dobry tytoń… Właśnie przywieziony z Holandii…
- Nie palę, ojcze, i muszę pracować.
A jego 2 telefony komórkowe ciągle się rozpadają, prowadzi jakieś negocjacje. Ojciec palił, wraca – tak ładnie pachnie tytoniem. Siedziałem spokojnie i znów pomyślałem:
„Synu, czas na posiłek”. Czy powinniśmy pójść do wagonu restauracyjnego na kolację?
- Nie mogę, ojcze, jest jeszcze dużo pracy. Jutro bardzo ważne spotkanie.
Ojciec zjadł obiad i wrócił. Siedziałem i znowu pomyślałem:
„Mój synu!” Posiłek zakończył się sukcesem. Nie powinniśmy jej uspokoić?
Wyjmuje butelkę drogiego koniaku.
- Nie piję, ojcze! Tak i musisz pracować.
Ojciec zwrócił się o sto lub dwa i znowu:
„Mój synu!” W następnym przedziale jadą boleśnie piękne dziewczyny. Może napijemy się koniaku i pójdziemy z nimi?
- Ja, ojciec, jestem żonaty i nie zdradzam żony! Tak i ogólnie rzecz biorąc, musimy pracować!
Ksiądz wraca rano, dość pomarszczony i zadowolony. Tutaj biznesmen nie mógł tego znieść, zatrzasnął pokrywę laptopa i powiedział do księdza:
„Ojcze!” Cóż, oto jestem – nie piję, nie palę, pracuję jak wół, nie zdradzam żony! Czy naprawdę żyję źle?!
- Dlaczego? Zgadza się, mój synu. Ale na próżno…
PS Jeśli spodobała Ci się ta zabawna historia, wesprzyj nas w sieciach społecznościowych i udostępnij znajomym.