NIE MAŁŻEŃSTWO

Nastya zbliżała się już do kawiarni, gdy usłyszała znajome głosy:

„Pieprzyć to, ta rocznica” – Żenia najechała na ucho najlepszej przyjaciółki Nastyi, cicho i powoli gruchając – „chodźmy do ciebie”. Cóż, albo do mnie. „Nastya nie wróci” – zachichotał zadowolony.

„Oczywiście” – odpowiedziała Lilya z powątpiewaniem w głosie – „teraz do ciebie, a kiedy wróci, gdzie?” Wyskocz przez okno.

„Cóż, po co wchodzić przez okno” – pewnie chwycił Lilyę w talii – „jeśli się zgodzisz, pokażę Nastii wyjście”.

Nastya nie czekała, co będzie dalej. Dobrze znała Lilyę i jej wolną moralność. Ale Żenia… Są razem od trzech lat. Cały ten czas czekała na oficjalną propozycję. Przez rok mieszkają w nowym mieszkaniu Żeńki. Kupił go pod kredyt hipoteczny i obecnie robi remont. Koszty są wysokie. Więc wszystkie wydatki domowe są na Nastyi. Uważała, że ​​urząd stanu cywilnego to tylko formalność.

Teraz jakby łuski spadły mi z oczu. Wszystko jest kłamstwem, wszystko jest nieprawdą. Nigdy nie będą mieli rodziny. Na tę rolę wybierze kogoś innego. A ona jest po prostu wygodną przyjaciółką w czasach trudności finansowych.

Sześć miesięcy temu zmarła matka Nastyi. Już wtedy była zaskoczona bezdusznością Żeńki. Nie poszedł z nią na pogrzeb, nie pomógł w organizacji. Stwierdził rzeczowo i chłodno:

  • Sprzedaj coś tam. Wiesz, mam kredyt hipoteczny i remont. Może krewni dadzą mi pożyczkę. A kiedy sprzedamy dom, zapłacisz. „To właśnie powiedział: zapłacisz, jakby nie miał z nią nic wspólnego”.

Po tym wyrażeniu poczuła się boleśnie zraniona. Ale potem Nastya go uniewinniła. myliłem się. Nie mogłem znaleźć słów. Żenia wcale nie była osobą rozmowną. Nastya lubiła tę ponurość i milczenie. „Zatrzymuje wszystko dla siebie” – przechwalała się przyjaciołom – „ten nie zdradzi ani nie obrazi. Oszukiwanie wymaga umiejętności, dziewczynę trzeba przekonać” – śmiali się przyjaciele. Lilya roześmiała się wraz ze wszystkimi. Nie wiedząc, co dalej robić, Nastya zaczęła z całych sił machać do przejeżdżających taksówek. Samochód się zatrzymał, a ona usiadła tak cicho, jak to możliwe, jakby była obserwowana. Poklepała kierowcę po ramieniu:

  • Szybciej, szybciej.

Nastya jeszcze nie odjechała, gdy jasne światło telefonu domagało się odpowiedzi. Żenia zadzwoniła:

  • Gdzie jesteś? Jestem tu sam jak głupiec, wszyscy o ciebie pytają. Powinieneś już być, stało się coś? – Nastya wyłączyła telefon i wyrzuciła go przez okno. A potem wybuchnęła płaczem jak małe dziecko, któremu odebrano ulubioną zabawkę. Płakała długo, gorzko i lamentując.

Przez cały ten czas samochód jechał. Nastya zaczęła odzyskiwać zmysły i nagle przypomniała sobie, że nie podała kierowcy swojego adresu.

-Gdzie idziemy? – zapytała ostrożnie

„W domu” – odpowiedział kierowca. I Nastya zobaczyła, że ​​samochód pędzi wiejską drogą.

  • Gdzie iść do domu?
  • Możesz mi podać adres? – Kierowca odpowiedział niegrzecznie i bezczelnie, jak jej się wydawało.

„Przestań natychmiast, przestań” – krzyknęła Nastya.

— Na środku pola? – zaśmiał się kierowca, – co będziesz tu robić?

„Zadzwonię teraz na policję” – Nastya powiedziała pierwszą rzecz, która przyszła mi na myśl. Zaczęła odzyskiwać rozsądek, przypomniała sobie, że wyrzuciła telefon i teraz nie może zadzwonić. Że opowiedziała wszystko nieznajomemu i że teraz on wie, że ona nie ma nikogo. Teraz wyrzuci go gdzieś do lasu, nikt go nie złapie.

Idąc, Nastya chciała wyskoczyć i nawet próbowała otworzyć drzwi, ale w ciemności i drżącymi rękami nie mogła znaleźć klamki. Opuściła ręce i znowu rozpłakała się, tylko teraz cicho i skazana na zagładę. Niech wszystko będzie tak, jak jest. Ten dupek ją teraz wyrucha i nie będzie już więcej cierpienia i zdrady. Widocznie jest jej to przeznaczone.

Samochód gwałtownie zahamował. Kierowca po cichu podszedł do drzwi.

  • Schodzić.

„Nie pójdę” – Nastya nagle naprawdę zapragnęła żyć i zdecydowała, że ​​nie podda się, tylko będzie walczyć.

„Nie bądź głupia, Nastya” – powiedział spokojnie kierowca, dotarliśmy. Nastya podniosła głowę i po raz pierwszy spojrzała na stojącego obok niej kierowcę.

  • Siergiej? – zapytała cicho
  • O kim myślałeś? – Nastya spojrzała na kolegę z klasy, jakby widziała go po raz pierwszy. Przez głowę przemknęły mi fragmentaryczne wspomnienia, że ​​poszedł gdzieś po szkole i wydawało się, że zrobił karierę.
  • Jesteś taksówkarzem? – zapytała z niedowierzaniem.

Siergiej zaśmiał się znajomym i znajomym śmiechem:

  • Który taksówkarz?
  • Dlaczego mnie podwiozłeś?
  • Więc tak machałeś, myślałem, że rzucisz się pod koła.

„A ja…” Nastya chciała się usprawiedliwić.

„Wiem wszystko” – Siergiej objął ją ramionami. „Bardzo przydatna podróż”. Nigdy nie byłeś tak szczery. – Nastya roześmiała się, jej dusza była lekka i spokojna. Stała na progu swojego domu.

„I przyszedłem przez ciebie” – dużą dłonią dotknął jej małych palców. „Jak dobrze, że się nie ożeniłeś”.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *