WOW! Za kulisami! Błędy i wpadki z Wyspy Gilligana! SOTD

„ Wyspa Gilligana” to od pokoleń serial, który dawał poczucie komfortu – błyskotliwy, dowcipny i warty obejrzenia w nieskończoność.

Ale za telefonami z kokosa, prowizorycznymi chatami i karykaturalnymi katastrofami, serial krył w sobie zaskakująco dużo zakulisowego chaosu, dziwactw i oczywistych błędów, które umknęły uwadze milionów widzów.

Serial był emitowany tylko przez trzy sezony, w latach 1964-1967, ale pozostawił po sobie wystarczająco dużo uroku i mitu, by fani mogli doszukiwać się w nim ciekawostek aż do lat 20. XXI wieku.

Im dłużej się w niego wpatrujesz, tym bardziej uświadamiasz sobie, ile niezamierzonego humoru działo się poza scenariuszem.

Jeden z najwyraźniejszych przykładów pojawia się już w czołówce drugiego sezonu. Skipper i Gilligan machają z pokładu SS Minnow, gdy „trzygodzinny rejs” odpływa, a większość widzów naturalnie zakłada, że ​​siedmiu rozbitków jest na pokładzie. Ale zatrzymajcie szerokie ujęcia i policzcie uważnie – zauważycie osiem osób zamiast siedmiu. To dlatego, że prawdziwych aktorów nie było tego dnia. Ekipa wykorzystała dublerów do uchwycenia odległych ujęć mariny, nie oczekując, że fani będą analizować to klatka po klatce dekady później. To drobna pomyłka, ale kiedy raz zobaczy się tajemniczych statystów, nie da się ich odzobaczyć.

To samo dzieje się w odcinku „The Friendly Physician” , w którym rozbitkowie na krótko opuszczają wyspę, by spotkać się z naukowcem planującym podmienić im mózgi. Podczas próby ucieczki łódź, którą płyną, przepływa przez rzekomo otwarty ocean – ale jeśli spojrzeć poza roślinność, można dostrzec fragmenty prawdziwego studia CBS. Budynki, dachy, a nawet fragmenty metalowych konstrukcji wyłaniają się zza nich, odsłaniając hollywoodzki plan zdjęciowy pod „odległą” laguną. Serial zazwyczaj dobrze ukrywał te ograniczenia, ale to ujęcie chybiło celu.

Mroczniejszy historyczny wątek otacza kręcenie odcinka pilotażowego, „Marooned” . Produkcja miała miejsce w porcie Honolulu w listopadzie 1963 roku, tuż przed tym, jak ekipa dowiedziała się o zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Prace przerwano, gdy kraj pogrążył się w żałobie, a po wznowieniu zdjęć, bazy morskie nadal wywiesiły flagi do połowy masztu. Te same flagi znalazły się w napisach początkowych pierwszego sezonu – upiornym, niezamierzonym hołdzie wplecionym w zwariowany intro sitcomu.

Casting do roli Skippera był przygodą samą w sobie. Alan Hale Jr. kręcił film „Bullet for a Bad Man” w Utah, kiedy w ostatniej chwili otrzymał zawiadomienie o przesłuchaniu. Zamiast grzecznie odmówić, zjechał z planu filmowego konno, pojechał autostopem do Las Vegas, złapał kolejny lot do Los Angeles i dotarł spocony, zakurzony i zdeterminowany. Zdobył rolę od razu, pokonując przyszłą gwiazdę „All in the Family”, Carrolla O’Connora. To szalona walka, niczym żywcem wyjęta z odcinka Gilligana.

Nie wszystkie wpadki miały charakter techniczny. Niektóre pochodziły od samych aktorów. W odcinku, w którym rozbitkowie upijają się sfermentowanymi jagodami, próbując oszukać kolekcjonera motyli, by pomógł im uciec, Natalie Schafer – pani Howell – gra pijaną na śmierć leżącą na ziemi. Ale przyjrzyjcie się uważnie, a zobaczycie, jak na chwilę otwiera oczy. To krótkie, ale wyraźne. A ta wpadka jest jeszcze zabawniejsza, ponieważ Profesor, który kiedyś twierdził, że ma alergię na alkohol, jest pokazany jako pijący razem z innymi.

„Przygoda na tratwie” w filmie pilotażowym również obfituje w pomyłki. Ocean nie był oceanem, lecz gigantycznym zbiornikiem wodnym. Pod pewnymi kątami widać krawędź basenu, a w pewnym momencie cień mikrofonu przesuwa się po tratwie. Później, gdy Gilligan chowa się w pniu drzewa, a dzięcioł stuka go w głowę, to kolejna zabawna niemożliwość – dzięcioły nie żyją na odizolowanych wyspach oceanicznych. Ale serial nie dążył do realizmu, lecz do śmiechu.

Nawet piosenka przewodnia ma swoją przeszłość. Podczas emisji pierwszego sezonu, „reszta” była jedyną treścią w tekście dla Profesora i Mary Ann. Dopiero gdy Bob Denver (Gilligan) stanął w obronie swoich kolegów z obsady, zostali oni wymienieni z imienia i nazwiska, począwszy od drugiego sezonu. Fani nadal uważają tę zmianę za jeden z pierwszych przykładów, w których gwiazda wykorzystała swoje wpływy nie dla ego, ale dla sprawiedliwości.

Jeśli chodzi o sam statek, SS Minnow nie został nazwany na cześć ryby – nazwano go na cześć Newtona Minowa, przewodniczącego Federalnej Komisji Łączności (FCC), który słynnie nazwał amerykańską telewizję „ogromnym pustkowiem”. Twórca Sherwood Schwartz uznał, że żart jest zbyt dobry, by go przegapić, więc zmienił imię Minowa na nazwę skazanego na zagładę statku wycieczkowego. Subtelne? Nie. Satysfakcjonujące? Zdecydowanie.

Innym powtarzającym się problemem za kulisami były sceny podwodne, zwłaszcza w odcinku „So Sorry, My Island” , w którym występuje marynarz z czasów II wojny światowej, który nigdy nie dowiedział się o jej zakończeniu. Kiedy Gilligan „pilotuje” jednoosobową łódź podwodną – coś, czego Japonia nigdy nie wynalazła – można dostrzec zbiornik powietrza nurka wynurzający się z wody. Peryskop „okrętu podwodnego” jest dosłownie przymocowany do pływaka wiosłującego pod wodą, a jego płetwy są na chwilę widoczne. To absurdalne, ale w najbardziej Gilligańskim stylu.

A potem nastąpiła słynna debata: Ginger czy Mary Ann? Tina Louise i Dawn Wells stały się kulturowymi przeciwieństwami – olśniewająca rudowłosa kontra porządna dziewczyna z sąsiedztwa. Jednak poza kamerą obie kobiety emanowały ciepłem i naturalnością. Wells często powtarzała, że ​​Mary Ann bardziej przemawiała do fanów, ponieważ wydawała się prawdziwa i przystępna, podczas gdy Ginger wnosiła hollywoodzki blask. Obie aktorki wspierały się nawzajem podczas długich dni na planie i późniejszych zmagań z typologią, tworząc przyjaźń, która przetrwała serial.

Sam Gilligan nie był odporny na wpadki. W odcinku „ They’re Off and Running” Bob Denver przypadkowo pokazuje swoją prawdziwą obrączkę ślubną. Gilligan był znanym singlem, ale Denver był żonaty już cztery razy. Fani zauważyli pierścionek dekady później podczas powtórek, co uczyniło z niego kolejne urocze niedopatrzenie w serialu pełnym takich przypadków.

Za śmiechem upływ czasu przerzedził obsadę. Z pierwotnej siódemki rozbitków, tylko Tina Louise żyje do dziś, mając 90 lat. Pozostałe odeszły między 1989 a 2020 rokiem, pozostawiając ją ostatnią strażniczką dziedzictwa wyspy. Jej relacja z rolą była skomplikowana – frustrowało ją, że została zaszufladkowana – ale wciąż otrzymuje listy z podziękowaniami za to, że wywołuje uśmiech na twarzach ludzi w trudnych chwilach.

To właśnie jest dziwna magia „ Wyspy Gilligana” . Aktorstwo było szerokie, fabuła absurdalna, scenografia często zdradzała hollywoodzkie korzenie – ale serial emanował niewinnością, której telewizja już rzadko dotyka. Jego błędy stały się częścią jego uroku. Przypominają o efektach specjalnych, ograniczonych budżetach i obsadzie, która każdego dnia pojawiała się, by grać, śmiać się i tworzyć coś, w czym widzowie mogliby się schronić.

Tysiące widzów dostrzegło nowe wpadki, cienie, rekwizyty i nieścisłości, ale nic z tego nie psuje fantazji. Co więcej, pogłębia uczucie, jakie ludzie żywią do rozbitej siódemki. „Wyspa Gilligana” to kapsuła czasu, przypomnienie czasów, gdy telewizja nie była idealna i nie musiała taka być.

Rozbitkom nigdy nie udało się uciec z fikcyjnej wyspy, ale ich wpadki, genialne pomysły i historie zza kulis pozwalają im przetrwać daleko poza laguną — a fani nie chcieliby tego w żaden inny sposób.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *