Rita już pochowała syna. Teraz świat pochował ją.
Lata spędzone na ulicy ukradły jej uśmiech, godność, odbicie w lustrze.
Nagle nieznajomy zatrzymał się, przyjrzał się bliżej i nie chciał odejść. Fotel dentystyczny. Nożyczki. Farba do włosów. Drżące pierwsze spojrzenie na nowe ja. Co stało się potem, cholera…
Rita przyzwyczaiła się do bycia niewidzialną, traktowaną bardziej jak torby i butelki, które nosiła, niż jak istota ludzka. Kiedy Shafag Novruz podszedł do niej, Rita spodziewała się litości lub unikania, a nie oferty autentycznej pomocy.
Jednak Shafag nie zaczęła od przemówień, lecz od działania. Płatna wizyta u dentysty, staranny manicure, delikatny pedicure – każdy krok cicho mówił Ricie: „Jesteś tego warta”.
Gdy jej włosy zostały rozjaśnione i przedłużone, lata smutku zdawały się odpływać z każdym ściętym kosmykiem. Kiedy transformacja dobiegła końca, Rita z oszołomieniem wpatrywała się w swoje odbicie.
Kobieta w lustrze wyglądała na gotową do pracy, pełną nadziei, niemal promienną. Ale prawdziwą zmianą nie były lśniące włosy ani nienaruszone zęby – lecz sposób, w jaki podnosiła głowę, sposób, w jaki jej oczy w końcu spotkały się z jej własnymi.
Jeden akt współczucia nie rozwiązał wszystkiego, ale dał jej coś bezcennego w zamian:
przekonanie, że jej historia się nie skończyła.