Nowy szkolny przedmiot, który miał odpowiadać na potrzeby współczesnej młodzieży, już na starcie mierzy się z poważnym problemem.
Frekwencja na edukacji zdrowotnej pokazuje, że uczniowie wcale nie garną się do udziału w zajęciach, co stawia pod znakiem zapytania sens reformy.
Niska frekwencja mimo dużych zapowiedzi
Edukacja zdrowotna, wprowadzona 1 września 2025 r. jako zajęcia dobrowolne, miała wspierać młodzież w obszarze zdrowia psychicznego, relacji i bezpieczeństwa. Ministerstwo przedstawiało ją jako jeden z fundamentów nowej szkoły.
Tymczasem dane z pierwszych miesięcy pokazują, że na lekcje uczęszcza około 30 proc. uprawnionych uczniów. Niespełna milion młodych ludzi zadeklarował udział, co w opinii wielu obserwatorów wskazuje, że projekt nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Wiceminister edukacji podkreśla, że powodem niskiej frekwencji nie jest spór ideologiczny, lecz przeciążenie uczniów. Reforma poprzednich lat znacznie zwiększyła liczbę godzin lekcyjnych – szczególnie w technikach, gdzie tygodniowo bywa ich ponad 38, nie licząc religii i innych zajęć dodatkowych. W efekcie młodzież, zmęczona przeładowanym planem, rezygnuje z nieobowiązkowych lekcji, wybierając absolutne minimum.
Burzliwy kontekst społeczny i polityczny
Nowy przedmiot od początku wzbudzał emocje. Pojawiały się ostrzeżenia przed rzekomą „deprawacją”, a Konferencja Episkopatu Polski apelowała do rodziców o wypisywanie dzieci z zajęć. Sama minister Barbara Nowacka zapowiadała wcześniej, że lekcje muszą pozostać nieobowiązkowe, by uniknąć politycznego konfliktu. Dyskusja wokół edukacji zdrowotnej szybko przeniosła się poza szkoły, stając się elementem szerszej debaty społecznej.
Resort edukacji zapowiada konsultacje z dyrektorami i ekspertami, aby ustalić, jak poprawić frekwencję i dostosować zajęcia do realnych potrzeb uczniów. Ministerstwo podkreśla, że program powstawał z udziałem specjalistów, także środowisk katolickich, aby rozwiać obawy dotyczące treści. Jednocześnie wskazuje, że edukacja zdrowotna ma uczyć nie tylko troski o zdrowie, ale też odporności psychicznej oraz krytycznego myślenia.
Zmiany w szkołach idą dalej
Edukacja zdrowotna to tylko jedna z reform planowanych przez Ministerstwo Edukacji. Trwają prace nad nową podstawą programową edukacji dla bezpieczeństwa. Od 1 września 2026 r. przedmiot ten ma przygotowywać uczniów do reagowania w sytuacjach kryzysowych — nie tylko w teorii, lecz także poprzez praktyczne ćwiczenia. Równolegle MEN kontynuuje programy dodatkowe, takie jak „Wyjście z klasą”, które wspiera finansowo wizyty uczniów w instytucjach kultury.
Potrzeba szerszej debaty o szkole
Niezależnie od przyszłych losów edukacji zdrowotnej, jej trudny start pokazuje, że polski system edukacji wymaga głębokiej refleksji. Przeładowany plan lekcji, polityczne napięcia i brak przestrzeni na inicjatywy wspierające dobrostan uczniów to problemy, które coraz mocniej wychodzą na powierzchnię.