Podczas ceremonii ślubnej przyniesiono nam trumnę ozdobioną kokardą – prawie zemdlałam, kiedy ją otworzyłam
Dzień ślubu. Tata prowadzi mnie do ołtarza. Składamy przysięgę małżeńską, wszyscy płaczą, klaszczą i wiwatują.
Nagle, niespodziewanie, zauważam grupę ludzi zmierzających w naszym kierunku z oddali, niosących coś.
Gdy podeszli bliżej, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. NIEŚLI TRUMNĘ Z KOŁNIERZEM NA WIERZCHU!
Podnieśli ją prosto do ołtarza, postawili na ziemi i po prostu odeszli. Wszędzie zapadła całkowita cisza. Jeden z przyjaciół mojego męża podszedł do trumny i powoli uniósł wieko.
O mało nie zemdlałam, gdy zobaczyłam, że w środku jest lustro i karteczka.
Wszyscy zamarli. Serce waliło mi jak młotem, gdy przyjaciel mojego męża sięgnął po kartkę, podniósł ją i podał mojemu mężowi. Jego ręce drżały, gdy ją rozkładał. Przywarłam do jego ramienia, a w głowie huczało mi w głowie. Co to za chory żart? Kto by tak zrujnował nasz ślub?
Zaczął czytać notatkę na głos, a jego głos się trząsł:
Do Pary Młodej: Zanim wyruszycie w tę podróż małżeństwa, pamiętajcie o tym – w tej trumnie spoczywa śmierć egoizmu, pogrzebanie waszych odrębnych żyć i lustro odbijające to, kogo teraz musicie pociągnąć do odpowiedzialności: was samych. Małżeństwo to nie tylko świętowanie, ale zobowiązanie, by stawiać siebie nawzajem na pierwszym miejscu, pozwolić odejść starym nawykom i zacząć od nowa.
Tłum odetchnął z ulgą, gdy napięcie w powietrzu opadło. Mój mąż odwrócił notatkę i przeczytał ostatni wers:
„Gratulacje z okazji waszego związku. Z miłością, Towarzystwo Starej Tradycji Małżeńskiej.”
Spojrzałam na niego zdezorientowana. „ Co ?”
Jeden z jego wujków zaśmiał się nerwowo z tyłu tłumu. „Och, zapomniałem ci powiedzieć. Niektórzy w naszej rodzinie robią to jako… symboliczny gest. To tradycja. Nie martw się, to ma być inspirujące ” .
„Inspirujące?” powtórzyłam, wciąż łapiąc oddech. „Przyniosłeś trumnę na mój ślub i myślałeś, że nas zainspiruje?”
Wujek wzruszył ramionami, wyglądając na zawstydzonego. „To ma przypominać, że wasze życie singla już za wami, a nowe, wspólne życie zaczyna się teraz”.
Czułam narastającą złość, ale potem dostrzegłam twarz męża. Powstrzymywał śmiech i to jakimś cudem rozładowało napięcie.
„To jest… z pewnością niezapomniane” – powiedział, patrząc na mnie z przepraszającym uśmiechem.
Tłum wybuchnął nerwowym śmiechem, a ja nie mogłam się powstrzymać, żeby do niego nie dołączyć. Jasne, to był dziwny i niemal przerażający moment, ale kiedy spojrzałam na mojego męża – mojego partnera na całe życie – uświadomiłam sobie, że to dopiero początek naszej wspólnej historii, pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji.
A co z trumną? Zrobiliśmy z niej rekwizyt do zdjęć ślubnych, zmieniając niezręczną chwilę w coś, z czego będziemy się śmiać przez lata. W końcu, skoro przetrwaliśmy to w dniu naszego ślubu, przetrwamy wszystko razem.