Tego dnia wszystko było jak z bajki.
Goście zebrali się na otwartym tarasie przytulnej restauracji poza miastem, otoczeni kwitnącymi różami i muzyką na żywo w wykonaniu kwartetu smyczkowego.
Panna młoda, ubrana w koronkową suknię z długim trenem, szła w kierunku pana młodego na płatkach róż, uśmiechnięta i lekko zdenerwowana.
Pan młody spojrzał na nią ze szczerą czułością.
Ceremonia była doskonała – były przysięgi miłości i wierności, brawa gości i deszcz białych płatków.
Nowożeńcy wyglądali na niesamowicie szczęśliwych.
Po złożeniu gratulacji wszyscy przeszli do sali bankietowej, udekorowanej błyszczącymi girlandami i złotymi świecami.
Goście delektowali się kolacją, śmiali się i rozmawiali o tym, jaka piękna para wzięła ślub tego dnia.
Nadszedł moment pierwszego tańca.
Przy dźwiękach romantycznej melodii panna młoda i pan młody weszli na środek sali, objęli się i zaczęli wirować pod wzrokiem wzruszonych gości.
Wszyscy podziwiali harmonię i piękno tej chwili.
Ale nagle stało się coś niewyobrażalnego.
Pan młody popchnął pannę młodą gwałtownie i szorstko, tak że upadła na podłogę, piszcząc ze zdziwienia.
Muzyka ucichła, goście wstrzymali oddech i zapadła grobowa cisza.
Ktoś krzyknął z przerażenia, myśląc, że pan młody oszalał lub że na weselu doszło do kłótni.
Kiedy goście zdali sobie sprawę, co tu się naprawdę wydarzyło, byli po prostu w szoku.
Oczy wszystkich zwróciły się w dół – po lśniącym parkiecie, dokładnie w miejscu, gdzie przed chwilą stała panna młoda, powoli pełzał czarny skorpion z groźnie uniesionym ogonem.
Emanowało od niego jakieś obce, obce zagrożenie i wielu ludzi natychmiast się cofnęło.
Panna młoda, siedząca na podłodze i ledwo łapiąc oddech, zobaczyła to straszliwe stworzenie i zadrżała z przerażenia.
Pan młody podbiegł do niej, pomógł jej wstać, przykrywając ją sobą, i dopiero wtedy wszyscy goście zrozumieli, że popchnął swoją ukochaną, by ją uratować.
Gdyby nie zareagował tak szybko, skorpion mógłby użądlić pannę młodą.
Na sali wybuchła panika – nikt nie rozumiał, skąd wziął się ten groźny gość w środku europejskiego wesela.
Obsługa restauracji rzuciła się, by złapać skorpiona, a pan młody przytulił swoją wciąż drżącą żonę, szepcząc jej słowa pocieszenia.
„Bałem się o ciebie, przepraszam” – powiedział, przytulając ją mocniej.
„Dziękuję… uratowałeś mi życie” – odpowiedziała szlochając.
Goście początkowo odebrali to, co się wydarzyło, jako horror, później zaś jako prawdziwy cud i bohaterstwo pana młodego.
Wiele osób nagrało to swoimi telefonami, zdziwionych, jak szybko zareagował.