„Halo…” – odpowiedź zabrzmiała lodowato. „Nie, nie możesz.”
- Jak to możliwe? – Tatiana zamarła.
„W najbardziej dosłownym sensie” – odparła sucho Swietłana.
- Czy coś cię uraziło? Nie rozumiem…
- Nie wstyd ci pytać? Po tym, co zrobiłeś, nie chcę cię widzieć! – krzyknęła ostro Swietłana.
- Jakie działanie? O czym ty mówisz?
Siostry Wołkow dorastały we wsi niedaleko Woroneża. Najstarsza, Swietłana, pozostała w swojej małej ojczyźnie: ukończyła studia i została księgową. Wyszła za mąż za miejscowego biznesmena, Dmitrija, zbudowali dom, mieli syna, Andrieja, i razem prowadzili rodzinny biznes.
Najmłodsza, Tatiana, zawsze ciągnęło do miasta. Wyjechała na studia do ośrodka obwodowego, tam została i dostała pracę kasjera w sieciówce. Ona i jej mąż Siergiej, mechanik w fabryce, mieszkali w wynajętym kawalerce. Dwa lata po ślubie urodziła się ich córka Alina.
Pomimo odległości siostry utrzymywały ze sobą kontakt. Kiedy Alina skończyła roczek, Tatiana zaczęła często odwiedzać Swietłanę. Świeże powietrze dobrze robi dziecku, a pomoc siostry nie byłaby zbędna. Czasami przyjeżdżały na weekend, a czasami zostawały na miesiąc.
Swietłana zawsze chętnie przyjmowała gości. Dom był przestronny, a Alina dorastała jako cicha dziewczyna. Z czasem Tatiana zaczęła zostawiać córkę z siostrą, a nawet bez niej – najpierw na kilka dni, potem na tydzień, a latem na cały miesiąc. Mówiła, że ona i jej mąż chcą odpocząć. Swietłana nie odmówiła. Pracowała zdalnie i choć było to uciążliwe, pomagała.
Sama Tatiana nie spieszyła się z rewanżem. W ich ciasnym mieszkaniu nie było miejsca dla rodziny Swietłany, a kiedy przyjeżdżali do miasta, wynajmowali mieszkanie. Tatiana nie zawsze znajdowała czas na spotkania. Albo była umówiona do fryzjera, albo miała jakieś sprawy do załatwienia. Czasami wpadali na godzinę – i to wszystko.
Ale Swietłana starała się tym nie przejmować. Najważniejsze było to, że dzieci były przyjaciółkami, a jej siostra, choć nie bez grzechu, wciąż była jej córką.
Andriej dorósł i miał iść na studia. Jego rodzice byli gotowi opłacić jego studia. Ale zanim złożył dokumenty, Swietłana zachorowała: gorączka, osłabienie. Dmitrij obiecał zabrać syna do miasta, ale nie mógł mu towarzyszyć z powodu pracy.
Potem Swietłana zawołała swoją siostrę:
– Taniusza – wyszeptała ledwo słyszalnie. – Pomóc Andrzejowi jutro z dokumentami? Spotkać się z nim, zawieźć na uniwersytet, mieć na niego oko… I pozwolić mu u ciebie przenocować? Dima odbierze go rano…
Pauza się przedłużała.
„Przykro mi, ale to nie zadziała” – odpowiedziała Tatiana.
- Dlaczego? – Swietłana nie mogła uwierzyć własnym uszom.
— Mam wizytę w salonie, potem idę na zakupy z Aliną — niedługo jedzie na obóz, potrzebuje kilku rzeczy.
- Tanya, nigdy cię o nic nie prosiłem. Tylko pewnego dnia…
„Szczerze mówiąc, nie mogę” – warknęła moja siostra.
— Przynajmniej przenocować? Nawet na podłodze!
- Swieta, on jest dorosły. Gdzie go umieścić? W sypialni? A może w pokoju Aliny? Są w tym samym wieku, to trochę niewygodne. A nasza kuchnia jest mała – wiesz…
Swietłana czuła gorycz. Przez tyle lat nigdy nie odmówiła siostrze – akceptowała ją, karmiła, pomagała. A w zamian…
„Dobrze. Wszystko jasne” – powiedziała cicho.
W końcu pomógł mu daleki krewny Dmitrija, z którym rzadko się kontaktowali. Z radością przyjął Andrieja, pomógł z dokumentami, a nawet go zatrzymał i pokazał mu miasto.
Andriej został przyjęty. Rodzice wynajęli mu pokój. Wyrósł na poważnego i odpowiedzialnego człowieka. Ale Swietłana nie mogła zapomnieć: w trudnym momencie odwróciła się od niej własna siostra.
Minął miesiąc. Zadzwonił telefon:
- Cześć, Alina. Chcielibyśmy przyjechać do Ciebie na tydzień. – Ja jestem na wakacjach, ona jest na wakacjach!
„Nie” – spokojnie odpowiedziała Swietłana.
- Co masz na myśli mówiąc – nie?
– To proste. Nie będziesz już u mnie mieszkać. Jeśli chcesz wyjść na łono natury, wynajmij mieszkanie. Ale nie licz na moją pomoc.
— Czy to przez Andrieja?
- Tak. Raz prosiłam, a ty odmówiłeś. Latami jeździłeś ze mną na wakacje, ale kiedy potrzebowałam pomocy, wybierałeś salony i zakupy.
„No cóż, przepraszam…” Tatiana próbowała złagodzić sytuację.
„Za późno” – przerwała jej Swietłana.
Nie kontaktowali się już. Andriej i Alina nadal byli przyjaciółmi – Swietłana im tego nie zabraniała. Dziewczyna nie miała z tym nic wspólnego. Ale już nie nocowała u niej.
A Tatiana, nawet po latach, nie czuła się winna. „Ma duży dom, łatwo było jej pomóc” – pomyślała. Ale nigdy więcej nie postawili stopy w tym domu.
Czasami lepiej nie mieć siostry w ogóle, niż mieć taką, na którą nie można liczyć w trudnych chwilach.