Tragedia w Starej Wsi. Poruszające sceny na pogrzebie małżeństwa

Pod koniec czerwca w Starej Wsi pod Limanową doszło do makabrycznej zbrodni, która poruszyła lokalną społeczność i opinię publiczną w całym kraju. 57-letni Tadeusz Duda brutalnie zaatakował swoją teściową, a następnie z zimną krwią zastrzelił swoją córkę i jej męża. Sprawca przez kilka dni skutecznie unikał obławy, w której uczestniczyły setki funkcjonariuszy. Ostatecznie został odnaleziony martwy. Dziś odbył się pogrzeb zamordowanego małżeństwa, na którym nie zabrakło wzruszających scen oraz słów.

Tadeusz Duda przez kilka dni był nieuchwytny
Pod koniec czerwca 57-letni Tadeusz Duda dokonał brutalnej zbrodni. Uzbrojony w nielegalnie skonstruowaną broń przypominającą broń myśliwską (obrzyn), najpierw ciężko ranił swoją teściową, a następnie udał się do domu swojej córki i zięcia. W ich mieszkaniu zastrzelił oboje – 26-letnią Justynę oraz 31-letniego Zbigniewa. W momencie ataku w domu znajdowało się także ich małe dziecko, które – jak się później okazało – nie odniosło żadnych obrażeń.
Po dokonaniu zbrodni Duda uciekł do pobliskich lasów, rozpoczynając wielodniową ucieczkę przed policją i wojskiem. Skala operacji była ogromna – to była jedna z największych akcji poszukiwawczych w Polsce w ostatnich latach. W działania zaangażowano setki policjantów, wojsko oraz jednostki kontrterrorystyczne. Przez ponad 130 godzin nieprzerwanie przeczesywano lasy wokół Starej Wsi pod Limanową.

W ciągu tych kilku dni napięcie rosło, szczególnie gdy zaledwie dobę po zbrodni Tadeusz Duda miał wrócić w okolice swojego dawnego miejsca zamieszkania i oddać kilka strzałów w stronę funkcjonariuszy. Mimo szeroko zakrojonej akcji przez długi czas nie udawało się natrafić na jego ślad. W końcu do działań, na polecenie ministra obrony narodowej, wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza zaangażowano m. in. dron Bayraktar, który był wykorzystywany przez Ukraińców w wojnie z Rosją.
Koniec obławy na Tadeusza Dudę. Dramatyczne odkrycie w lesie
Do tragicznych wydarzeń doszło w powiecie limanowskim. Po brutalnym ataku Tadeusz Duda nie tylko zdołał uciec, ale – jak ustalono – już następnego dnia powrócił w okolice swojego dawnego miejsca zamieszkania, gdzie oddał kilka strzałów w kierunku policjantów. To zdarzenie wywołało ogromny niepokój zarówno wśród służb, jak i lokalnych mieszkańców. Mimo szeroko zakrojonej akcji, przez wiele dni nie udawało się odnaleźć sprawcy.

Przełom nastąpił we wtorek, 1 lipca, wieczorem, kiedy to funkcjonariusze odnaleźli ciało poszukiwanego w rejonie leśnej drogi. Policja przekazała, że wszystko wskazuje na to, iż Duda popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.

Ogłaszamy, że mieszkańcy okolic Limanowa mogą spać spokojnie. Dzisiaj (1 lipca – red.) po godzinie 20 funkcjonariusze znaleźli ciało 57-letniego poszukiwanego Tadeusza. Dzisiaj w operacji wzięło udział około 840 policjantów. Dziękujemy mieszkańcom za cierpliwość i pomoc, a służbom za działanie (…) – przekazała w komunikacie policja na konferencji prasowej.

Za chwilę dodano:

O godzinie 20:30 nadal prowadzone były działania poszukiwawcze, które trwały od piątku (…) Służby przeczesywały teren pierścieniem, zacieśniając miejsce poszukiwań. Podczas przeszukiwań terenu odnaleziono ciało Tadeusza Dudy (…) Mężczyzna popełnił najpewniej samobójstwo. Nie potrafimy powiedzieć, czy ktoś temu mężczyźnie pomagał.

To jednak nie koniec zadań policji w rejonie Starej Wsi. Teraz funkcjonariusze mają się skupiać głównie na przeszukaniach pobliskich lasów i terenów trudno dostępnych, w celu znalezienia przedmiotów mogących należeć do Tadeusza Dudy. Już teraz wiadomo o pierwszym znalezisku. Jeden ze spacerowiczów miał natknąć się na latarkę oraz amunicję, którymi mógł posługiwać się 57-latek. Znalezisko zostało zabezpieczone, a teren poddano dokładniejszym oględzinom.

ZOBACZ: Nie żyje uwielbiany aktor. Miał zaledwie 56 lat

Wzruszające kazanie księdza na pogrzebie Justyny i Zbigniewa
Rodzina zamordowanego małżeństwa – Justyny i Zbigniewa Wróblów – w specjalnym liście opublikowanym przez portal limanowa.in zwróciła się z prośbą o uszanowanie ich żałoby. Podkreślili, że pogrzeb będzie miał charakter prywatny i nie życzą sobie obecności mediów.

Pogrzeb Justyny i Zbyszka odbędzie się już jutro (tj. 5 lipca – red.). To będzie moment bardzo osobisty, przeznaczony dla rodziny, przyjaciół i bliskich. Prosimy wszystkich – dziennikarzy, media, osoby postronne – by uszanowali naszą żałobę. Prosimy: nie publikujcie relacji, nie fotografujcie, nie filmujcie. Dla nas to nie jest wydarzenie – to rozdzierające serca pożegnanie – czytamy.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się dziś w Starej Wsi pod Limanową. Jak podaje Super Express, msza żałobna została odprawiona w kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika, a następnie kondukt odprowadził trumny na cmentarz komunalny w Limanowej. Kazanie wygłoszone podczas ceremonii głęboko poruszyło uczestników. Stwierdził na początku, że “są w życiu takie sytuacje, w których wypada raczej milczeć niż mówić”. 

Powierzmy Bogu Zbigniewa i Justynę, młode małżeństwo, które zginęło w tragicznych okolicznościach. Są w życiu takie sytuacje, w których wypada raczej milczeć niż mówić. Każde słowo jest zbyt małe, aby oddać rzeczywistość, która się wydarzyła… Każde słowo jest zbyt małe, aby adekwatnie oddać rzeczywistość, która się wydarzyła. Nasze plany i nadzieje, coś niweczy, raz po raz. Tylko Boże miłosierdzie nie zawodzi nigdy nas – mówił ksiądz.

W kolejnej części kazania duchowny wspominał o tym, jak trudną chwilą jest odprowadzenie zamordowanego małżeństwa na miejsce wiecznego spoczynku.

Ufamy Tobie, gdy stajemy wokół trumien Justyny i Zbigniewa. Gdy stajemy w tym orszaku pogrzebowym, by odprowadzić ich na miejsce doczesnego spoczynku. Ufamy Tobie, gdy stajemy wokół ludzi, którzy byli kochającym mężem, kochającą żoną, wspaniałymi przyjaciółmi. Chcemy im towarzyszyć do ostatniej chwili. Jest to trudna chwila, bardzo trudna. Jeszcze w naszych uszach rozbrzmiewa ich głos, bo tak niedawno stali pośród nas.

Podkreślił, że Justyna i Zbigniew byli ludźmi głębokiej wiary, którzy w każdą niedzielę uczestniczyli w Eucharystii. Wskazał również ich wzajemną miłość i oddanie rodzinie, szczególnie ukochanej córce Poli.

Nie było takiej niedzieli, nie było takich obowiązków, nie było takich wydarzeń, żeby w dzień pański nie uczestniczyli w Eucharystii. Swoje życie związali sakramentalnie z Bogiem. Byli wierni temu, co było ważne, w co wierzyli i temu dawali świadectwo swoim postępowaniem. (…) Drugim darem, którym Panu Bogu składam jest dar miłości małżeńskiej i rodzinnej. Wzajemna troska o współmałżonkę i współmałżonka. O swoje ukochane dziecko, córeczkę Polę. Cieszyli się tą miłością, a martwili tym, co ich niepokoiło. Dziś prosimy cię, Jezu, przyjmij ich do swojego królestwa. Daj im im wieczną radość – mówił duchowny.

Justyna i Zbigniew spoczęli razem we wspólnym grobie. Na cmentarzu pojawili się także liczni motocykliści – przyjaciele Zbigniewa, pasjonata motoryzacji. Ustawili swoje jednoślady wzdłuż cmentarnej alejki i w ciszy oddali hołd zmarłemu małżeństwu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *