Wróciłam do domu i odkryłam, że moje dzieci śpią na podłodze w korytarzu. Potem odkryłam męża w sypialni dzieci, co doprowadziło mnie do wściekłości.

Po tygodniu nieobecności wróciłam do domu i od razu zauważyłam coś dziwnego: moje dzieci, Tommy i Alex, spały na zimnej podłodze w korytarzu. W panice zaczęłam szukać wyjaśnienia, ale mojego męża Marka nigdzie nie było. Z pokoju chłopców dochodziły dziwne dźwięki.

Ostrożnie przeszłam obok dzieci i poszłam do salonu. Był tam pełen bałagan: pudełka po pizzy, puszki po coli i roztopione lody na stołach i podłodze. Nie mogłam zrozumieć, co się stało. Marka nie było, chociaż jego samochód stał w garażu. Gdzie on jest?

Pospieszyłam do sypialni, ale była pusta. Łóżko było starannie pościelone, jakby nikt w nim nie spał. W panice poszłam do pokoju chłopców, z którego dochodziły dziwne dźwięki. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam Marka, pochłoniętego grą komputerową, z słuchawkami na głowie i kontrolerem w rękach. Był otoczony pustymi puszkami energetyków i opakowaniami po jedzeniu. Ale to jeszcze nie było najdziwniejsze.

Pokój chłopców zamienił się w prawdziwy raj gier: ściany były ozdobione jaskrawymi LED-ami, stał ogromny telewizor, a w rogu znajdował się mini bar. Był tak pochłonięty grą, że nawet nie zauważył, że wróciłam do domu.

Byłam w szoku. Spojrzałam na dzieci, które spały na podłodze, i nie mogłam zrozumieć, dlaczego Marek pozwolił im tak spać. Podeszłam do niego i zerwałam słuchawki z jego głowy.

„Marek! Co tu się dzieje? Dlaczego dzieci śpią na podłodze?” zapytałam, starając się powstrzymać złość.

Spojrzał na mnie zdziwiony i powiedział: „O, cześć, wróciłaś wcześnie”.

„Wcześnie? Jest północ! Co ty, zwariowałeś? Dlaczego oni śpią na zimnej podłodze, a ty grasz w gry komputerowe?” kontynuowałam, próbując zrozumieć, co się dzieje.

Marek wzruszył ramionami i wrócił do gry: „Myśleli, że to przygoda. Spodobało im się”.

Byłam wściekła. W tej sytuacji dzieci nie tylko nie spały w swoich łóżkach, ale i cierpiały. Wyrwałam mu kontroler z rąk i powiedziałam: „To nie jest przygoda, Marek! Oni śpią na brudnej podłodze, a ty dalej grasz w gry, nie zauważając ich potrzeb”.

Marek machnął ręką: „Przesadzasz. Wszystko w porządku, dobrze się bawiły, nie przejmuj się”.

Ale mnie to nie uspokoiło. Kontynuowałam: „„Dobrze się bawiły”? Pizza i lody w salonie to nie jedzenie dla dzieci! A co z położeniem ich do łóżek albo przynajmniej umyciem ich? Dlaczego nie okazałeś troski?”

Znowu westchnął i powiedział: „Sara, zrelaksuj się, wszystko w porządku”.

I wtedy nie wytrzymałam. Krzyknęłam: „Zrelaksować się?! Nasze dzieci śpią jak zwierzęta na podłodze, a ty dalej zamieniasz ich pokój w strefę gier, zamiast być z nimi! Jesteś dorosłym człowiekiem, dlaczego nie bierzesz odpowiedzialności?!”

Marek przewrócił oczami: „Po prostu chciałem trochę odpocząć, muszę mieć czas dla siebie. To takie złe?”

Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić, i stanowczo powiedziałam: „Teraz tego nie dyskutujemy. Natychmiast przenieś dzieci do łóżek!”

Marek ziewnął, niechętnie wstał i zaniósł Tommiego do jego łóżka. Ja tymczasem przykryłam Alexa i poczułam, jak wzbiera we mnie żal do nich. Delikatnie wycierałam brud z twarzy Alexa i myślałam o tym, jak bardzo zależni są ode mnie, mojej uwagi i troski.

Tego wieczoru postanowiłam, że jeśli Marek będzie zachowywał się jak dziecko, to będę traktować go dokładnie tak samo. Następnego ranka, gdy Marek poszedł pod prysznic, udałam się do jego „jaskini gier” i wyciągnęłam z gniazdek całą jego elektronikę – telewizor, konsolę do gier i inne urządzenia.

Kiedy zszedł na dół, powitałam go uśmiechem i powiedziałam: „Dzień dobry, kochanie! Przygotowałam ci śniadanie”.

Spojrzał na mnie podejrzliwie: „Em, dziękuję?”

Postawiłam przed nim talerz z naleśnikami w kształcie Myszki Miki, z uśmiechniętą twarzą z owoców. Jego kawa była w filiżance z dzióbkiem, jak u dziecka.

„Co to jest?” zapytał, przekłuwając naleśniki.

„To twoje śniadanie, kochanie! I zobacz, co jeszcze przygotowałam.” Pokazałam mu ogromną tabelę z zadaniami na lodówce. „To twoja własna tabela zadań! Możesz zdobywać złote gwiazdki, jeśli będziesz sprzątać, myć naczynia i chować swoje zabawki.”

„Zabawa? Sara, co ty?” zdziwił się.

Przerwałam mu: „I pamiętaj, wszystkie ekrany muszą być wyłączone o 21, bez wyjątków!”

Przez następny tydzień kontynuowałam moje „pedagogiczne eksperymenty”. Wyłączałam Wi-Fi w nocy, podawałam mu jedzenie na plastikowych talerzach, kładłam go do łóżka z nocną bajką i organizowałam prawdziwe show, kiedy wykonywał zadania, przyznając mu złote gwiazdki.

Pod koniec tygodnia Marek stał się coraz bardziej zirytowany. Skarżył się, że nie może normalnie odpocząć przez moje ograniczenia. Pewnego dnia, po tym jak znowu zabrałam mu pilota do telewizora i nalegałam, by wyłączył ekran, w rozpaczliwej ciszy powiedział:

„Sara, nie mogę już tak żyć! Zamieniasz nasze życie w prawdziwy koszmar. Nie mogę nawet po prostu odpocząć! Przepraszam, zrozumiałem”.

Spojrzałam na niego, czując, jak rosną we mnie emocje, ale mimo to udało mi się odpowiedzieć spokojnie:

„Mam nadzieję, że nie będę musiała przypominać ci o twoich obowiązkach jako rodzica i partnera. Wszyscy powinniśmy o siebie dbać.”

Marek zamilkł, zdając sobie sprawę, że naprawdę nie zamierzam już tolerować jego zachowania.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *